Jestem po powrocie od weta i diagnoza ktorej się spodziewałam niestety niemal się potwierdziła. Mam kilkunastoletnią kotkę w typie persa, która odkąd mieszka w moim domu tj od 3 lat cieszyła się świetnym zdrowiem jak na kota w dość sędziwym wieku. Jest całkiem aktywna, ma duży apetyt i nic nie wskazywało na to, co nagle się stało. Przed tygodniem zauważyłam niewielkie zaczerwienie spojówki jej oka, pojedyncze czerwone naczynia krwionośne. Zignorowałam to, myśląc że najprawdopodobniej dostala z łapki od mojej młodszej kotki. Wczoraj jednakże, gdy zaglądnelam do oka w celu skontrolowania oka zauważyłam coś w rodzaju dziwnego, ciemnego nalotu, co zaczęło nachodzić już na oko. Zmiana jest wewnątrz oka, nie na zewnątrz, wygląda jakby tęczówka "rozlewała' się na źrenicę, a całe oko jest mocno wypukłe i większe od drugiego. Zmiana zaczyna wydostawać sie także spod źrenicy, która nie reaguje już na światło, wiec prawdopodobnie kotka nie widzi już na to oko.
Weterynarz zakropliła oko jakimś preparatem - jeśli oko się zabarwi, oznacza że martwak. Niestety, nic się nie zabarwilo, choć weterynarz w dalszym ciągu martwaka nie wykluczyła. Zaznaczyła jednak, że widziała tak rozpoczynające się czerniaki. Przepisała leki przeciwzapalne, przeciwbólowe i kontaktuje się z lekarzem okulistą w celu zweryfikowania swoich podejrzeń. Nie chciała stresować dodatkowo kotki usg, badaniami krwi itp., ale prawdopodobnie w sobotę na kontroli bedzie trzeba je wykonać.
Stąd moje pytanie - czy wetka jedynie chciala mnie pocieszyć tym niezłośliwym martwakiem, czy naprawdę jest jeszcze szans że to nie czerniak? Boję się, bo gdyby był to martwak oko powinno się zabarwic. Oczywiście niezwłocznie zdecyduję się na usuniecie gałki ocznej, jeżeli okaże się to złośliwa zmiana, ale czy są jakieś szansę dłuższe życie dla tej starszej kotki przy ewentualnych przerzutach? Przeraża mnie fakt w jak szybkim stopniu rozwija się choroba, zaczynam obwiniać siebie że może zmiana pojawila się juz dawno ale po prostu tego nie dopilnowałam. Okropnie się o nią boję, żadne zwierzę nie było mi tak bliskie jak ona. Błagam o poradę, jeśli ktoś miał z czymś takim do czynienie.