ewa_mrau pisze:będzie dobrze, Izusie!
---
No nie bardzo Ewa.
Dzisiaj wytrwałam karmienia tylko dzięki pomocy Męża.Dwa razy utarł mi w biegu, bo miał swoja robotę czosnek z żółtkiem i miodem.Zalałam to ciepłym mlekiem wypiłam w biegu i poszłam dalej karmić.Ale.......to nie tak powinno być.U mnie choroba to niestety ogromny problem.A jeszcze większy niemożność wyleżenia i wygrzania.Stad często nie do leczam i załapuję na nowo.Niestety.
Ból głowy mięśni do tego bardzo silny katar.Wyszłam dzisiaj z pierwszym jedzeniem i poczułam jakby mi ktoś mózg igłą przewiercał.Jutro chyba nie dam rady pojechać na moje działki.Już dzisiaj prosiłam Męża czy nie dałby rady pojechać jutro i nakarmić koty na działkach.Czuję ze jutro nie będzie jeszcze na tyle dobrze.On wie co i jak bo juz to robił.Ale i Myszce trzeba nagrzać troche.Pogadać z nią, pogłaskać.Mam nadzieję że to ogarnie.Myszka zła będzie.Zawsze zasiada ze mną przed piecykiem i razem się grzejemy.Gorzej......bo Mąż juz dzisiaj zaczął mi tutaj wieczorem ostro kichać.