Ewo link do bloga
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/Ale mam kłopoty ze znalezieniem wydarzenia,mogę przytoczyć maila,który dostałam od mojej kolezanki Małgosi,która w skrócie przedstawia zaistniałą sytuację,dla Gosi Wrocławianki i to od niej była pożyczana
klatka i od niej były pierwsze instrukcje,odnośnie łapania kotek.
Na podstawie tego maila opisywana była historia.
„Co za historia”
Mam na imię Szarusia. Mieszkam na działach. W zeszłym roku urodziłam kociaki. Wszystkie niestety odeszły za tęczowy most (prawdopodobnie choroba miotu).
Michał z Małgosią (M&M) przywieźli mnie do swojego domu, aby przygotować do sterylizacji, a ja zrobiłam im psikusa. Jak tylko mnie wnieśli do domu, zaczęłam rodzić J.
Urodziłam im 3 kociaki, zajęli się nami, przyprowadzili weterynarza -Panią Małgosię, która nad nami czuwa. Doradcą i podtrzymywaniem na duchu, była druga Małgosia, która pomaga całym sercem i duszą, wszystkim potrzebującym pomocy kociakom i psiakom ( tu jej blog - http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/ ). M&M leczyli kociakom oczka, które ropiały, odrobaczyli i wozili do weta do kontroli.
Gdy trafiłam do M&M, ważyłam około 3 kg i wystawały mi kości z niedożywienia. Od dwóch miesięcy dbają o to, abym dostawała do jedzenia same dobre rzeczy. Na początku bałam się,
że dostanę tylko raz dziennie jedzenie, więc zjadałam na jedno posiedzenie, dwie miski karmy. Teraz już wiem, że prawie co 2-3 godziny przyjdą i nas nakarmią,
a ja w nagrodę daję się im kiziać, miziać i drapać za uszkiem. Nadal jestem nieśmiała, ale wiem, że nie zrobią mi, ani moim dzieciom krzywdy. Gdy M&M przychodzą, to moje dzieci są już przy drzwiach, lubią się z nimi bawić. Włażą im na plecy i wspinają po nogawkach, a oni nie protestują, tylko się śmieją. Kociaki mają prawie dwa miesiące, same jedzą i korzystają z kuwety.
Kocie dzieci urodziły się 11.05.2016, około godziny 18-tej. Sonia- szaro-biała, Sara - czarno-biała i Sonik - szaro-biały z czarnym noskiem.
Sonia już znalazła domek, zabierają ją Pani z pobliskiej wsi, która spotkała Michała u weterynarza. Na początku powiedziała, że nie chce kota, ale za godzinę zadzwoniła do weterynarza i poprosiła o telefon, bo jednak decyduje się zabrać Sonię. M&M zaprosili Panią do domu, aby zobaczyli jaka Sonia jest kochana i kiziasta. Hurrrra kociątko ma domek.
Sara zostaje tu gdzie się urodziła u M&M, musi tylko zaprzyjaźnić się z rezydentką Meganą. Pewnie będzie to trudne, ale warto spróbować, aby i ona miała swój dom.
Sonik szuka domku. Chłopczyk jest cudowny. Jak na faceta przystało, jest odważny i lubi się „bawić”.
Również ja Szarusia ich mama szukam domku, aby nie wracać na działki, gdzie jesienią i zimą jest zimno, a jedzenia mało.
Nie musi być to dom, ale może być stodoła, gdzie będzie mi ciepło i ktoś da mi jedzenie, a ja w zamian będę łowić myszki.
M&M pokazali mi, że dotyk sprawia przyjemność i poczucie bezpieczeństwa. To tak w skrócie,bo nie udało mi się więcej wygrzebać.
Maluchy znalazły fajne domki a Szarusia jest u mnie na działce.
Jeśli ktoś chciałby a Iza pozwoli mam kilka fajnych zdjęć z tego wydarzenia.