Ludwiś z nami , już nie beksi:) Trzymamy się:)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 20, 2016 8:37 Re: i znowu kocie dziecko potrzebuje pomocy...

asia2 pisze:i nic znowu. Podchodzi. Jest gdzieś w pobliżu ale nie wchodzi. Złapały się dzis 3 inne koty. Były bardzo zdziwione :D

Zbyt przerażony dzieciak jest. sama wiesz ,że czasem nie przeskoczy się. One, biedaki, nie wiedzą ,że dla ich dobra sterczy sie wiele godzin. Ale wlezie wreszcie. Musi. Dobrze ,że nie oddala się.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55372
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Wto wrz 20, 2016 9:16 Re: i znowu kocie dziecko potrzebuje pomocy...

Za udaną łapankę :ok:
Obrazek

bulba

Avatar użytkownika
 
Posty: 22953
Od: Pt paź 09, 2009 8:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto wrz 20, 2016 23:58 Re: i znowu kocie dziecko potrzebuje pomocy...

no się nie da, krka z tymi jeżami!

tam ich jest multum. Osiem jeży w każdym rozmiarze.

Poza tym karmiciel napakował żarciem ile wleżie i to dalo efekt :(Maly tez podbiegał ( z opowiadan karmiciela) i zabieral jedzonko. Wypił michę mleka ( ulo matko!) i olał wszystko co mialam dla niego. Karmiciel ten kiedyś nakarmił kotke do sterylizacji bo taka głodna była. Ciężko.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Śro wrz 21, 2016 12:37 Re: i znowu kocie dziecko potrzebuje pomocy...

:?
A próbowałaś z tuńczykiem? Chyba kalewala miała jakiś patent na wątku łódzkim.
Ja wstawiłam tuńczykowego Gourmenta, pachnie świetnie, tylko trzeba dołożyć coś, za co kot musi szarpnąć żeby uruchomić zapadkę. Bo Gourmeta sobie wyliże i się nie złapie.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10686
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro wrz 21, 2016 12:46 Re: i znowu kocie dziecko potrzebuje pomocy...

Karmiciele to karmiciele.
Trudno się łapie gdy koty muszą zjeść obiad i kolację. :wink:
maluszka żal.
O jeżykach nie wspomnę. Te to mają zawsze apetyt.
Kciuki

Ostatnio na brzuszki rybie mi się złapały koty i sardynki wędzone. Do domu nie chcięli mnie wpuścić. Kładę w łapkę wsio co mam.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55372
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro wrz 21, 2016 13:12 Re: i znowu kocie dziecko potrzebuje pomocy...

rybki były i z puszki z kociej karmy i wedzone. Niestety on się boi, wybiega na moment i zaraz znika. Dziś bedzie mąż z nim "pracował" . Może się uda.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Śro wrz 21, 2016 20:05 Re: i znowu kocie dziecko potrzebuje pomocy...

i stoi klatka i mąz nasluchuje i nic. Maluch boi się innych kotów. Klatki nie tk bardzo. Ale pokazuje się tak rzadko że figulasa. gdy wystawi się jedzenie tak bez klatki na zachętee podbiegnie ( zdarzyło się tak w nocy dwa razy) dziabnie i zabiera ze soba jakąs drobinkę jedzenia i ucieka. Wreszcie się uda. Może wpadnie do klatki i dziabnie... ale oby nie było za późno. Próbujemy codziennie w rożnych porach bo doprawdy trudno określic kiedy malec się ośmieli i kiedy akurat karmiciel nie napoi go mlekiem.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Śro wrz 21, 2016 20:21 Re: i znowu kocie dziecko potrzebuje pomocy...

A nie uda się podbierakiem albo zarzucić na niego siatki?...
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10686
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro wrz 21, 2016 20:46 Re: i znowu kocie dziecko potrzebuje pomocy...

nie, zupełnie nie. Nie da się . Bedzimy probowac wszystkiego jeśli nadarzy się okazja. Na ten moment jest fatalnie. Podpowiadajcie, proszę

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Czw wrz 22, 2016 7:16 Re: i znowu kocie dziecko potrzebuje pomocy...

asia2 pisze:nie, zupełnie nie. Nie da się . Bedzimy probowac wszystkiego jeśli nadarzy się okazja. Na ten moment jest fatalnie. Podpowiadajcie, proszę

Trudno podpowiedzieć. Ja preferuję stałę godziny karmienia i łapania w tym czasie. Tak by kot nawykł do smakołyku i łapki. Czasem, jak mam możliwość, stawiam transporter z żarciem w srodku i koty wchodzą i wychodzą przyzwyczajając się do zamkniętej przestrzeni. Potem łapka nie jest taka straszna.
Często w miejscu karmienia wcześniej kłąde stare prześcieradło czy inną szmatę by nasiąkła zapachem. Tym przykrywam łapkę. Czasem koty czują się bezpieczne mając zakryte "ściany". Ale musi to być znany zapach. Więc zostawiam jeśli mam ku temu mozliwość ( trzymam np w budce). Lub biorę ze sobą ale nigdy nie piorę. Ostatnio tuńczykiem wypecałam takie prześcieradło.
Łapkę wykładam zawsze kartonem -znaczy się podłogę. Aż na zapadkę przeciągam. Koty chyba bezpieczniej wchodzą na taki podkład. Opakowania po Animondach lub po wh w saszetkach doskonale się nadają bo są długie. Nie zamieniam ich ,tylko takie upierdzielone zostawiam. Czasem (oststnio tak robiłam jak malucha złapać nie mogłam) zostawiam taki "podkład" na miejscu z nałożoną odrobiną jedzenia. Potem trafia do łapki na powrót.
Tylko u mnie jest łatwiej. Z reguły to ja jestem karmicielem. Choc bywało i tak jak piszesz w miejscach gdzie mnie proszono o pomoc. Przestałam już mówić kiedy łapię by karmieciel miejscowy nie ładował w miski. Czasem mam wrażenie ,że ten fakt nakręca ich. Z reguły łapie bardzo, bardzo wcześnie przychodząc wpierw ze z smakołykami.
Czasem pomaga wstawienie łapki w karton. Wcześniej ten karton zostawiam na miejscu. Taki pusty z żarciem w środku.
To na tyle mądrzenia. Trzymam kciuki :ok:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55372
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Czw wrz 22, 2016 10:11 Re: i znowu kocie dziecko potrzebuje pomocy...

dzięki Asiu. Bedziemy kombinowac jak się da. Tylko żeby wychodził. Jak wiemy że on jest ale gdzie nie wiemy a nie wychodzi bo boi się kotów to kurcze co można zrobic?. A koty tez nie w określonych godzinach czy porze konkretnej ida sobie dalej tylko jak im się chce. Karmiciel karmi tak, że cały czas miski pełne bo jest na miejscu i dokłada. Probujemy dalej.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Pt wrz 23, 2016 7:18 Re: i znowu kocie dziecko potrzebuje pomocy...

Zimno jest. Może to będzie przyczynkiem do zachęty wejścia do łapki.
Kciuki nie ustanne. :ok:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55372
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Pt wrz 23, 2016 12:10 Re: Hesiunia wraca do domu po dwóch latach....

Bardzo dziękuję za kciuki. Jak na razie kot jest i go nie ma. Szkoda mi go bardzo ale nie poradzimy nic , trzeba czasu. Wieczorem jade go łapać.

Hesia wraca chyba w niedzielę . Moja buraska , ktora poszla do adopcji ponad dwa lata temu. U mnie przeszla przeobrażenia, raz z dzikunka w przytulankę a potem w dzikuskę bo kotów było dużo i nie radziła sobie. Ale na ręce dawała się brać i podchodziła do czlowieka. Do nowego domu poszla sama choć wiem że powinna być z innym kotem ale Dom nie chcial a ja wybrałam spokój Hesi i możliwość powrotu do normalności nad jej towarzyskie upodobania. Miałam nadzieje że ośmieli się do czlowieka gdy nie bedzie tylu kotów, że czlowiek jej wystarczy. Jednak nie, coś nie zagralo, pomagała behawiorystka bo Pani juz wcześniej chciala ją zwrócić, po roku. Potem zmieniła zdanie a teraz już nie chce zdania zmienić twierdząc, że Hesia się męczy u niej. Hesia nie daje się glaskać ale podchodzi, mruczy, gada z Panią ,chodzi spokojnie po mieszkaniu, towarzyszy przy zajeciach domowych, wyleguje się na parapetach. TYle.
Ja mogę jej zaoferować na początek klatkę na dzień dwa w pokoju z czarnym rodzeństwem Potem zobaczymy . Wszystkie łagodne powinno pójść łatwo i uda mi się bez problemu Hesie z nimi ugodzić.

A jeszcze Dom zdziwiony, że miejsca nie zarezerwowalam dla Hesi! No, hotel jestem normalnie. Gdybym była byłoby mi łatwiej...

Ciepłe mysli poproszę dla Hesi i dla maluszka

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Pt wrz 23, 2016 12:53 Re: Hesiunia wraca do domu po dwóch latach....

Kota żal. A ew DS-zwrotkowe zawsze gadają co im ślina na język przyniesie. Byleby na ich wyszło i byleby nie oni winni byli. Ale jest, żyje, wraca. Jakoś to będzie. Musi. Tylko kota żal. Choć nie wiadomo jak to będzie. Bo czasem oddychają po tym "luksusie".
Nieodmiennie jednak mnie dziwi fakt, że ludzie traktują zwierzaki jak żywe zabawki i za diabła do nich uczuć nie mają. Jak się znudzi to won. Do wora, na pole czy w inne miejsce. Jak można nie pokochać? Nie przywiązać się?
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55372
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Pt wrz 23, 2016 13:30 Re: Hesiunia wraca do domu po dwóch latach....

Ja tez w kólko zadaje sobie to pytanie , jak można nie pokochać, no właśnie, przynajmniej się przywiązać? Wciąz mnie to "zadziwia" ilekroć slyszę o takich sytuacjach jak ta Hesiuni. Czy tacy ludzie mają szanse na stworzenie dobrych realacji miedzyludzkich? Może łatwiej tak żyć? prościej jakoś?

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Majestic-12 [Bot], mt85 i 523 gości