Pannica Metaxa straciła wczoraj maciczkę
Zabieg zniosła śpiewająco i czuje się świetnie.
Nasze doktory robią już na zimowo (albo oszczędzają na żyletkach
) - z trudem gmerając w futrze znalazłam malutką łysinkę na brzuchu
Magia za to uznała, że w domu jest nowy kot, więc chodzi, prycha i usiłuje straszyć małą.
Mała ma pod ogonem
Poza tym na cenzurowanym jest Landzik - zaczął mi ostatnio znikać, całkiem dosłownie
Zrobiłam mu wczoraj badania, ale nic z nich nie wynika. Są nawet lepsze niż w maju, bo leukocyty wróciły do normy.
Tylko kotka jest równy kilogram mniej, więc jakoś wcale mnie to nie uspokaja
Zrobiliśmy też RTG, tylko akurat nie było nikogo sensownego, kto by na nie popatrzył - przelecę się w tygodniu, żeby ktoś mądry na to rzucił okiem.
Obawiam się jednak, że USG nas nie ominie
A Landzik potwornie przeżywa wszystkie wyjścia.
Podziurkował mi wczoraj paluchy przy pakowaniu do transportera i wyhodował sobie glukozę pod 200...
Dzisiaj o dziwo już dobrze, nawet do głaskania przychodzi.
Bardzo się o niego martwię