Dzień dobry wszystkim
Pod koniec października zeszłego roku przygarnęliśmy 1,5 rocznego wykastrowanego kocurka (w maju będzie miał 2 lata). To domowy kotek porzucony w prawie niezamieszkałej wiosce w górach - nie umie polować i nie miałby szans na przeżycie zimy. Mimo, że mamy małe mieszkanko (24m2), zdecydowaliśmy się go zabrać. To nasz pierwszy i jedyny zwierz w domu.
Pomimo tego, że poświęcamy mu dużo uwagi i praktycznie bardzo rzadko zostaje sam w domu, wydaje się, że kotek się nudzi. Zawsze chce się bawić i naprawdę ciężko go zmęczyć. W końcu to dość młody, choć dorosły kot.
Myśleliśmy o kocim towarzyszu/towarzyszce dla niego. Tylko, czy na takim małym metrażu to ma sens? Nie mamy możliwości odizolowania kotów w razie takiej potrzeby, nie ma miejsca na drugą kuwetę (choć ta którą mamy jest duża). Ponadto nasze małe mieszkanko jest dość zagracone (na pewno nie chcemy kociaka, bo przysłowiowy kamień na kamieniu by nie pozostał). Mieszkamy we dwójkę z TŻ, dzieci nie mamy. Za jakieś 2 lata będziemy się przeprowadzać do domu na wsi (pierwotnie myśleliśmy, że dopiero wtedy pojawi się w rodzinie kot, ale cóż... los chciał inaczej). Za 2 lata nasz kocurek będzie miał 4 lata, a wiem, że im zwierz starszy tym trudniej mu zaakceptować nowego członka rodzinnego stadka. Finansowo też jesteśmy sobie w stanie pozwolić na drugiego zwierzaka.
Myślimy o przygarnięciu kotka w wieku 2-3 lata. Ważne, żeby był spokojny i zrównoważony, a także w pełni obsługiwalny (kuwetka, przycinanie pazurków, noszenie do weterynarza itp.). Jak już pisałam, nie mamy dużego doświadczenia z kotami i boję się, że nie sprostamy wymaganiom wymagającego kota. Całą swoją wiedzę o opiece nad kotkiem wyczytałam na tym forum i stosujemy się do uwag tu wyszukanych.
Z naszego punktu widzenia dobrze by było, żeby nowy kotek był miziasty, bo aktualny rezydent głaski toleruje przez chwilę, ale sam o nie nie prosi i nie przychodzi. Chyba nie sprawia mu to przyjemności. Poza tym jest towarzyski, uwielbia się z nami bawić, jest ciekawski, spokojny i grzeczny, nie broi, uwielbia jeść, nie marudzi i generalnie jest kochany i bezproblemowy. Nigdy nie pokazał żadnej agresji wobec nas, jak mu się coś nie podoba, to delikatnie pacnie łapką i chapnie (bardziej muśnie) ząbkami. Na zapach innych kotów przyniesiony na ubraniu (gdy na przykład głaszczę innego kota poza domem) w ogóle nie reaguje, nie reaguje też na swoje odbicie w lustrze. Jak już pisałam, nie mamy możliwości izolowania kotów, także musiałyby się w miarę szybko ze sobą dogadać.
Czy w naszej sytuacji polecacie dokocenie? Nie chcemy robić nic nie przemyślanego, a tym bardziej zaszkodzić kotom (zarówno naszemu, jak i nowemu), spowodować, że będą cierpieć lub czuć się niekomfortowo. Obecnie nasz kocurek trochę się nudzi, ale wygląda na zadowolonego ze zmian, które zaszły w jego kocim zyciu. Ma ciepło, pełny brzuszek, na łebek nie kapie, w futro nie wieje i jest baaaardzo kochany i rozpieszczany.