Wczoraj wyruszyłyśmy o 21.30 na poszukiwania zaginionej koteczki.
Po drodze do kaja888 po kolejny plik ogłoszeń.
Oczywiście każda z nas dostała prowiant
Ele o wszystkim pomyślała ,my też ,było jedzonko ,woda ,ja niosłam transporter,Aga klatkę łapkę.
Ciemna noc ,ciemne zaułki ,krzaki ,dużo szwendalskich niekoniecznie trzeźwych ,strach był ,ale zaczynamy się przyzwyczajać .
Mamy szczegółową mapkę ,idziemy krok po kroku cichutko nawołując i nęcąc.
Nic .Cisza.
Poszukiwania skończyłyśmy po 2 w nocy ,już miałam miętkie nogi i ból taki w kościach że tylko świadomość że może jednak się uda ,zmuszała moje członki do współpracy.
Strasznie przykro ,tak trudno się z tym pogodzić ,miała już dom ,miała już wszystko..
Nie poddajemy się ,tyle że zaczynamy w niedzielę od 18.
Jest upał ,czy ma co pić ?
Nawet nie rozkładałam łóżka ,położyłam się o 3 wstałam o 6 ,o 8 już byłam w drodze do Ursusa do wyjechanej forumowej kol.
Potem do pracusi ,gdzie obżarłam się jak bąk .
Ledwo ciepła na 15 dotarłam do domu.
Chyba już jestem za stara na takie ugi bugi