Łódź 2016 - prośba o głosy na JOKOTa - str.84

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 22, 2016 16:06 Re: Łódź 2016 - Pogonowskiego - walka z wiatrakami? warto -

mam takie plastikowe miski do oddania - ogromna ilość tego jest

Obrazek
Obrazek
Obrazek

wysokość - 6 cm
średnica górna - 12,5 cm
średnica dolna - 9,5 cm
pojemność - 45o ml

odbiór tylko osobisty!
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt wrz 23, 2016 17:49 Re: Łódź 2016 - Pogonowskiego - walka z wiatrakami? warto -

na wieczorny piąteczek polecam
http://www.boredpanda.com/sneaky-ninja- ... age_numb=1
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob wrz 24, 2016 15:02 Re: Łódź 2016 - Pogonowskiego - walka z wiatrakami? warto -

http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 26, 2016 9:00 Re: Łódź 2016 - Bidy z Klonowej

Kamilę poznałam kupę lat temu - przez koty. Potem gdzieś nasz wiatry w różne strony rozwiały - skądś wiedziałam, że urodziła córeczkę, że jakiś wypadek z dzieckiem, potem, że rozwaliło się jej życie….
I teraz, po latach odezwała się - nie do końca jeszcze poskładana, z dzieckiem i nieodwracalnymi konsekwencjami wypadku. Ale jakoś żyją, z wielkim trudem wiążąc koniec z końcem.
Odezwała się, bo zgarnęła trzy chore kociaki - tak chore, że ani uciekać, ani jeść nie mają siły, karmi je strzykawką. Czwartego koteczka kocia matka prawie wyrwała jej z rąk - Kamila zadzwoniła po klatkę łapkę, bo i malca, trzeba zgarnąć, i matkę na sterylkę.

U weta malce nie były - nie ma pieniędzy. Na odpchlenie też nie ma…

W piątek, kiedy robiłam te zdjęcia - malce jeszcze same nie chciały jeść. Nie dlatego, że za małe - a dlatego, że takie słabe i że noski zapchane nie czują zapachu, a buzie z nadżerkami bolą…. Wczoraj już próbowały same jeść.
Bardzo potrzebny i weterynarz, lepsze jedzenie, niż może dać Kamila, przydałby się convalescence. Sterylkę matki załatwimy na koszt miasta, w ramach talonów miejskich - ale miasto nie finansuje leczenia kotów - dzikie, to sobie poradzą…
Proszę, pomóżmy im - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 Fundacja For Animals Oddział Łódź 40-384 Katowice, 11go Listopada 4 - malce z Klonowej

Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek
Ostatnio edytowano Pon wrz 26, 2016 15:57 przez kalewala, łącznie edytowano 1 raz
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 26, 2016 11:07 Re: Łódź 2016 - Pogonowskiego - walka z wiatrakami? warto -

Chryste - gdzie się człowiek nie obróci, tam kocie nieszczęście ... Wpłacę coś, ale dużo nie mogę ...:-(

lilian08

 
Posty: 298
Od: Wto gru 04, 2012 20:08

Post » Pon wrz 26, 2016 12:17 Re: Łódź 2016 - Pogonowskiego - walka z wiatrakami? warto -

ewa_mrau pisze:mam takie plastikowe miski do oddania - ogromna ilość tego jest

Obrazek
Obrazek
Obrazek

wysokość - 6 cm
średnica górna - 12,5 cm
średnica dolna - 9,5 cm
pojemność - 45o ml

odbiór tylko osobisty!
Trochę bym wzięła, na zimę będą fajne do wody!
---
:smokin:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60355
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 26, 2016 12:29 Re: Łódź 2016 - Pogonowskiego - walka z wiatrakami? warto -

jolabuk5 pisze:
ewa_mrau pisze:mam takie plastikowe miski do oddania - ogromna ilość tego jest[...]

miski się już rozeszły
jak świeże bułeczki za komuny...
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 26, 2016 15:53 Re: Łódź 2016 - Pogonowskiego - walka z wiatrakami? warto -

Obrazek

Mija. Cały czas coś się dzieje, cały czas pamiętam, że wypadałoby coś napisać, i cały czas wracam do domu późno i tak zmęczona, że ledwo mam siłę na codzienny obrządek kociego inwentarza i siebie.
Miesiąc się kończy, pora zdać raport - na ogół na czytanie moich tekstów potrzeba cierpliwości, teraz pewnie będzie potrzeba cierpliwości wyjątkowej…
Cóż, zaryzykuję.
Tu - całość dla wytrwałych. Ale dla potrzeb bloga na odcinki podzielę - on jakoś tak przy dłuższych tekstach czcionkę zmniejsza, czytać trudno.
Więc - gorący sierpień, odcinek 1.

Mały rudy Piotruś - zgarnęła go w końcu lipca z okolic Biedronkowej / Jesionowej Ania H, chwilę potem, jak zachorowały na pp wcześniej zabrane stamtąd kociaki, a te, których nie udało się złapać - maluszki i dorosłe koty - znikły… On był tam nowy, ewidentnie domowy, pewnie podrzucony. Bez objawów - na wszelki wypadek dostał od razu surowicę, jeszcze odrobinka została.

Obrazek * Obrazek

W dt przez kilka dni spokój, potem coś zaczęło się dziać, Morfologia - wyniki „w cały świat”, ale nie pp. Antybiotyk, chwila poprawy, zjazd. Kroplówki, metronidazol - lepiej. Kończymy kurację, kilka dni - zjazd. Unidox - lepiej. No i na tym unidoxie siedział ponad dwa tygodnie, już jest dobrze. Co to było - nie wiadomo. Może coś odkleszczowego, wrażliwego na doxycyklinę, Teraz odrobaczamy, za kilka dni szczepimy, leczymy grzybka, który się do osłabionego kociaka przypałętał.
W międzyczasie pytanie od Przytulanek - Rybna, robiłaś tam coś? Ano robiłam, w zeszłym roku chyba 7 kociąt zabranych, dorosłe wszystkie wysterylizowane - tu opisy http://domowepiwniczne.blogspot.com/201 ... esc-i.html
http://domowepiwniczne.blogspot.com/201 ... paniu.html
Ale tam jest mały srebrny! I coś czarnobiałe!
Obejrzałam zdjęcia, to czarno-białe podobne do wcześniej wyciętego kocurka, ale one nie miały nacinanych uszu, lecznica jakoś nie nacięła. Na 100% pewna nie jestem, zdjęcie z profilu nie pozwala na tę pewność. Podjechałam tam kilka razy, ale nie spotkałam tego kota. Małe sreberko złapała i zabrała dziewczyna z Przytulanek, oswojone się okazało, ja przy którejś „wizycie” sfociłam dużego srebrnego, ale nie bardzo mam jak i kiedy go łapać… A tam nie bardzo jest z kim gadać, jeśli chodzi o karmicieli… Jeden bardzo bardzo starszy pan - słaby wzrok, koty karmi, ale ich nie rozróżnia, i pewne pani pracująca w ciągłych rozjazdach - kupuje karmę dla kotów dal tego pana, ale sama widzi je właściwie tylko z balkonu…

Obrazek

Weekend 7-8 sierpnia - dzwoni Agnieszka z Przytulanek, zaczęły z p.Małgosią łapać na parkingu przy Górniczej, Agnieszka wyjeżdża na urlop, p.Małgosia sama nie da rady. Na razie złapały dwa kociaki jednego kocura, już wycięty i wypuszczony. Kociakami zajmie się p.Małgosia, tylko trzeba jej wypożyczyć klatkę, pomóc łapać duże i małe, duże przetrzymać przez noc np. i zawieźć na sterylki. Blisko mam, mogę pomóc. Zaczynamy do razu - w sobotę rano.
Parking, wiaty, dziwne światło - przypominają mi się poszukiwania Kleksa sprzed paru lat, pod kierunkiem nieodżałowanej Delfinki - dzięki jej wskazówkom udało się tego kota odnaleźć, potem ja odnalazłam swoje dwa koty, potem odnalazł się kolejny - to przypadki, w których uczestniczyłam. Tych odnalezień było więcej - Delfinka naprawdę miała niezwykłe umiejętności - zresztą, sami przeczytajcie http://domowepiwniczne.blogspot.com/201 ... dzone.html

Wracamy na ziemię, czyli na parking przy Górniczej - klatki stoją, koty chodzą, pan parkingowy dzielnie nam towarzyszy i obserwuje - w ogóle panowie parkingowi są bardzo pomocni, przechowuję klatki, znają miejscowe koty i lubią zwierzaki.

Obrazek * Obrazek

Pierwsza łapie się mała burasia, koło klatki krąży pingwinek, bardzo ostrożny. Potem mamy czarnuszka, drugą burasię - i koniec…

Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek

Przyszedł czarny tatuś - i odgonił pingwinka od klatki. Koniec porannych łowów. Jeszcze między samochodami pojawił się już wykastrowany burasek, demonstrując nacięte uszko.

Obrazek * Obrazek

Wróciłyśmy wieczorkiem - koty nieco wygłodniałe były bardziej skłonne do współpracy - przy klatce kręcił się czarny tatuś i ciężarna kotka, ta, na której złapaniu tak bardzo nam zależało. Rano pokazała się, pooglądała klatkę - ale nie weszła. A teraz - po dłuuuugim namyśle - zdecydowała się!

Obrazek * Obrazek

Zaczął zapadać zmierzch. Czarny pokłócił się z burym i poszedł, bury obserwował mnie spod samochodów - głodny, bo z wiadomego powodu regularnych posiłków chwilowo nie było. Nakarmiłam, w końcu pierwszy dał się złapać, mądry kotek. Zjadł chętnie, dał się pofotografować, ale pojawił się czarny - widać miejscowy władca, pokrzyczeli trochę na siebie, i buras uciekł.

Obrazek * Obrazek

Już nie pamiętam, w którym momencie złapał się ostatni - czwarty przy moim udziale, a w ogóle szósty - maluch. Trafił do p.Małgosi - nieco przerażonej tym „urodzajem” - nie ma co się dziwić, sześć dzikunków to wyzwanie. Już wiem, że wszystkie udało się oswoić, że są odrobaczone i zaszczepione i szukają domów - część już znalazła. Był jeszcze biały maluszek - ale nie doczekał akcji łapankowej….
Chapeau bas, p.Małgosiu!

Obrazek * Obrazek

Pamiętam natomiast dokładnie, że do zostawionej na noc klatki - przypiętej łańcuszkiem, a co - złapał się buras, ten już wycięty. Widać za mało dałam mu na kolację… Obudzona w środku nocy przez pana parkingowego gnałam z nadzieję, że to mama maluszków siedzi w klatce…. Rozczarowana wypuściłam burasa, który trochę pokaleczył sobie buzię miotając się w klatce… A rano, ziewając, przyjechałam znów łapać - i złapałam! Znów w ciąży….

Obrazek * Obrazek

W tym samym czasie zadzwoniła pani z Tabelowej - kotki, kociaki, ratunku. Pojechałam - Tabelowa to koniec świata dla bałuciary. Kociaki - były, ale spadły z dachu i pies się nimi zajął. Koty - cztery. Dwa akurat weszły do mieszkania, pani zamknęła je w kuchni, nieco tę kuchnię demolując złapałam oba i wepchnęłam do kontenerka. Zostawiłam łapkę, następnego dnia odebrałam z białą kotką, a kotkę staruszkę i kocurka znów łapałam w kuchni. Staruszka z guzem sutka i paszczą do remontu - za te zabiegi musiałam zapłacić…
Na Tabelowej zostały jeszcze dwa burasy - kocur i kotka. Klatka czekała na nie cały tydzień, w końcu została mi zwrócona z doskonale znanym mi tekstem - „one się nie złapią”. W takiej sytuacji dalszej pomocy mogę udzielić tylko przy kastracji / sterylizacji, jeśli pojawią się kocięta - proszę nie dzwonić.

Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek

Wiozłam te koty w wielkim pośpiechu - by zdążyć przed zamknięciem lecznicy. Wpadłam prawie w ostatniej chwili - i zadzwoniła Hania B, że ma tego rudaska od Jedyneczki, że to kochany domowy miziak. Lekarka popatrzyła na mnie z politowanie, pani jedzie, poczekamy. Kurs Retkinia - Teofilów i z powrotem, i Uszatek na stół - zdeformowane uszko w pierwszej chwili wyglądało bardzo groźnie, na szczęście wystarczy wyleczyć świerzbowca. Ropień na jąderkach też dało się oczyścić, no i remont paszczy.

Obrazek * Obrazek * Obrazek

Zrobiony został jeszcze tego wieczora, podobnie jak kotki z Tabelowej - lekarze nie chcąc przedłużać zwierzakom stresu pobytu w lecznicy przedłużyli swój czas pracy - jakoś do 23ciej. Wiem bo dzwoniłam do lecznicy pytać o tę staruszkę wyszedłszy z dyżuru okulistycznego - rano coś mi szwankowała jedno oko, potem przeszło, ale parę osób mnie mocno postraszyło, no to pojechałam na ten dyżur. Przebadano oko wzdłuż i wszerz, nic nie znaleziono. Ale na wszelki wypadek skierowanie do przyszpitalnej poradni okulistycznej dostałam - z wielkim naciskiem kazano mi zrobić kolejne badania…


Kolejny weekend i następne dni były dla mnie bardzo trudne emocjonalnie…..
W sobotę o 7-mej rano obudził mnie telefon rozdygotanej Ewy - pod jej oknem samochód potrącił kociaka... Prawie w piżamie popędziłam, po drodze dzwoniąc do Sowy, czekali na mnie. Niestety - nie dowiozłam żywego. Nie wiem, czy nie zdążyłam, czy zabity na miejscu, zresztą, jakie to ma znaczenie…. Futerko czyściutkie, bez pchełek, na pewno to nie kot piwniczny. Więc jeśli komuś z okolicy Rybnej zginął 5mczny burasek - to niech go już nie szuka…. I niech pomyśli o konsekwencjach „kociej wolności”….

Obrazek * Obrazek

A chwilę wcześniej trafił do nas domowy jednooki kocurek z Placu Barlickiego - błąkający się tam ponad dwa miesiące. Kocurek ów stał się powodem pewnej rozmowy - zakończonej przeze mnie zdecydowanie nieuprzejmie. Ale moja odporność na absurdy ma swoje granice. Potem było długa korespondencja smsowa. Bo ten kot jest od trzech tygodni własnością mojej rozmówczyni-respondentki. Bo to kot od owych trzech tygodni wolnożyjący i przez nią karmiony. I mam go na-ten-tychmiast oddać, bo został ukradziony. Bo sypia gdzieś na parapecie, i może nawet w zimie byłby wpuszczany do domu. Bo koty mają prawo wychodzić, nawet w ruchliwym centrum miasta, a żaden kot mojej respondentki nie zginął pod samochodem. Mam się trzymać z daleka od tego Placu i okolicy, i nie kraść kotów, bo policja i inne takie. Chipowanie? Nie ma obowiązku!! A jak znajdę kota - ogłoszenie w internecie to mało, mam oblecieć okolicę i wieszać papierowe. I czy przypadkiem nie mam czarnej kotki, która zginęła zimą 2015, opiekunka szuka jej do tej pory. Do mojej respondentki właśnie zimą ktoś dzwonił domofonem, że czarny kot błąka się po mrozie, ale to nie był jej kot, więc się nie zainteresowała.
Jeśli komuś nie wystarczy, to na podwórku tej pani i osób z jej rodziny - bo wiem, że tam kawałek tej rodziny mieszka - rozmnażają się kociaki. Większość rudych, wszystkie z kocim katarem. Rozbiegają się po okolicy i pewnie giną w sposób „naturalny”. Karmiona na Placu Barlickiego czarna kotka mocno kulejąca na tylną łapkę też jest ich własnością - podobno w czasie naszej korespondencji o łapkę zadbano - być może pod wpływem mojego smsa o tej kotce.
Cóż, będę dalej robić swoje.
W tygodniu przed weekendem zaczął chodzić z gilem Pszczółek - niespełna roczny śliczny wypłoszek. Antybiotyk, kilka dni jakby lepiej, ale kotek chudnie i żółknie. W sobotę poleciałam z nim do całodobowej Sowy, badanie krwi - biochemia w normie, czerwonych 2,7mln, hemoglobina 4,5. Test na białaczkę i FIV - negatywny, coś niszczy czerwone krwinki - hemobartoneloza? Coś autoimmunulogicznego? Jeśli hemobartoneloza, to podawany już kilka dni unidox powinien zaraz zadziałać, potrzebne jeszcze trochę czasu. Czas da tranfsfuzja krwi. Więc dawca, testy FelV, FiV dawcy, przetaczamy. Lepiej, kilka dni, znów załamanie - bardzo ostre. Czyi to nie ten pasożyt, a coś gorszego…. Coś, z czym nie mamy jak walczyć….. Trzeba było pożegnać Pszczółka…..
Dwa dni później telefon od p.Krystyny - tej, którą zmarła karmicielka prosiła o karmienie kotów miaucząc po nocach - tu pisałam:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/201 ... ek-cd.html
Pani Krystynie podrzucono kociaka…. P.Krystyna ledwo chodzi, jeśli jest w stanie złapać kociaka na ulicy, to albo ten kociak bardzo chory i słaby, albo bardzo oswojony. Odmówić nie można - kociakiem okazuje się szczupluteńka, bardzo przyjazna koteczka - kopia Pszczółka… Mówi się, że ONE wracają - i to chyba prawda… Na razie jest zakatarzona, więc tylko odrobaczenie, leczymy, podtuczymy, zaszczepimy, sterylka i będziemy szukać domu.

Obrazek * Obrazek

I jeszcze Zachodnia 16 - mieszka tam znajoma kociara, której kilka razy pomagałam łapać koty, ale o obecnej sytuacji dowiedziałam się od osoby raczej małokociej…. Kotka mieszka na podwórzu 3-4 lata, oczywiście rodzi, mioty - wiadomo, większość „przepada”. Pani żal kotki, żal marnujących się kociaków, a owa miejscowa kociara jakoś tak…. Zadzwoniła. Podobno syn znalazł telefon w internecie. Ustawiłam klatkę na podwórzu, kotka troszkę zjadła, wzięła kawałeczek mięska, poszła do piwnicy dać maluszkom. Wróciła, wzięła kolejny, poszła. Wróciła, sięgnęła głębiej po następny - klatka się zamknęła. Od momentu mojego przyjazdu może pół godziny….
Wtedy, kiedy obserwowałam kotkę i klatkę, maluszki wyszły na chwilę z piwnicy - nie widziałam ich, emocje nie pozwoliły mi odejść z punktu obserwacyjnego.
Bałam się kociaki łapać na zewnątrz, wystraszone mogłyby się rozpierzchnąć i nie wrócić, a w piwnicy złapać rękami nie było szans - od lat coś dokładano, znaleźć pod tymi zwałami kociaki - nierealne. Klatki łapki zostały na noc w piwnicy, zaglądałam tam co kilka godzin. Nic.

Obrazek * Obrazek * Obrazek

Rano za namową dzwoniącej Panią postawiłyśmy talerzyk z jedzeniem przy piwniczym okienku - kociaki pokazały się od razu, kolejno brałam je ręką, nie protestowały, pozwoliły kolejno wpakować się do kontenerka, za nimi talerz z reszta jedzenia - dwa chłopaczki i dwie dziewczynki.

Obrazek * Obrazek

I jeszcze sunia z ropomaciczem - i błaganie o pomoc. Rencistka po ciężkiej chorobie, 13letnia suka, ulubienica kamienicy, ropomacicze. Wizyta w pobliskiej lecznicy - i cena zaporowa dla rencistki…. Pomocy szukała sąsiadka - nie wiem, i ona też już nie wie, jaką drogą trafiła do mnie. Piątek po południu, urlopy - obdzwaniam lecznice. W końcu któraś zgadza się pomóc, rozumiejąc sytuację daje cenę prawie symboliczną - sunia wilkowata, gruba, operacja bardzo ciężka i trudna. Lekarka, z którą rozmawiałam już była po pracy, specjalnie wróciła do lecznicy pomóc koledze. Akurat podjechałam do tej lecznicy z kotką z Zachodniej 16, obserwowałam wybudzanie suni, i odwiozłam ją do domu - przyjechali po nią sąsiedzi. Pod linkiem wyjęty z suni guz - dla osób mocno odpornych. Kilka kg.

Obrazek * Obrazek
https://naforum.zapodaj.net/ec0221c6c415.jpg.html

I doczekałam się przywiezionej niemal na sygnale kolejnej kotki na sterylkę - od p,Justyny, z działek. Kotka zdążyła już urodzić i odchować kociaki, p.Justyna szuka im domów.

Obrazek

Gdzieś tam pod drodze odwiedziłam Tadzia - kociaka z Placu Wolności - dla przypomnienia, złapany 2go lipca na Placu Wolności, Animal Patrol odmówił kotu pomocy - bo „dziki i da sobie radę”. Tadzio niestety ma trudny do wyleczenia koci katar, ale jest prześlicznym, bardzo aktywnym i wesołym kotkiem - i gdyby ktoś chciałby ofiarować mu dom….. W domu łatwiej byłoby ten katar zwalczyć, niż w stadzie dt…. Dla porównania - fotka z lipca.

Obrazek * Obrazek * Obrazek


Myślicie, że to koniec? Nie, jesteśmy dopiero 20 sierpnia, w środku weekendu. B8 dalszy ciąg weekendu to Parcelacyjna - sterylizowałam tam koty w 2011, taki dome-ostaniec wśród bloków, schodzą się tam okoliczne koty. No więc w 2011 z dziesięć ich wycięłam? Może więcej? I cisza była…. Co nie znaczy, że koci spokój, po prostu mieszkańcy krępowali się dzwonić… Kto inny zadzwonił, że multum kotów - pojechałam. Z tych sprzed lat są cztery, pozostałe wyadoptowane.

Obrazek * Obrazek * Obrazek

Dwie nowe burasie-mamy, z „kociaków” - obecnie podrostków - zostały trzy…. Z pomocą starszej Pani udało się zgarnąć tę trójeczkę i burą matkę. Druga bura nie dała się złapać.

Obrazek * Obrazek

Narobione to zostało kilka dni później, druga burasia jeszcze w lecznicy. Kręcą się tam jeszcze rudy i biały - nastawione klatki. Na razie dziś rankiem złapał się potężny srebrny pręgus. Klatki nadal czekają, trzymajcie kciuki.

Obrazek * Obrazek

Wczoraj odwiozłam dwie kotki, dwie zostają u nas do adopcji, jedna jeszcze w lecznicy. I odrobaczyłam wszystkie, te dawniej wycięte też - mają tasiemca… Oto radosne powitanie

Obrazek

I jeszcze Plantowa - działki Milenium, po telefonie starszej pani. To w piątek - 26 sierpnia. Pojechałam tylko poznać sytuację, ale tak jakoś wyszło, że szybko złapała się młoda biała koteczka, jej mama dała się zamknąć w altance, więc złapanie jej było kwestią lekkiej demolki i kilku ran drapano-gryzionych, a potem dwa czarne kociaki-podrostki grzecznie weszły i zamknęły drugą klatkę. Zdjęcia robione telefonem w lecznicy, aparatu nie miałam…

Obrazek * Obrazek * Obrazek

Grasują tam jeszcze dwa kocury, zostawiłam klatkę-łapkę, ale potwierdziło się pierwsze wrażenie - tradycyjnie - „te koty nie dadzą się złapać”… Małego czarnego kocurka wczoraj wypuściłam
I jeszcze wizyta u Mrauczura i jego nowej przyjaciółki - staruszka Rudzia odeszła, jej miejsce zajęła Kizia - zdominowała kocura kompletnie, najlepsze miejsca jej, najładniejsze zabawki jej, zabawa wtedy, kiedy ONA chce - a Mrauczur podobno szczęśliwy.

Obrazek * Obrazek

Potem adopcja Gawła z Pasażu Róży - do Czorta, którego pewnie pamiętacie http://domowepiwniczne.blogspot.com/201 ... rupka.html http://domowepiwniczne.blogspot.com/201 ... -dzis.html
http://domowepiwniczne.blogspot.com/201 ... taniu.html

Kasia najpierw adoptowała burasię Lilou z kociaków z McDonald http://domowepiwniczne.blogspot.com/201 ... artek.html

http://domowepiwniczne.blogspot.com/201 ... ek_28.html
potem Czorta, czyli Lucyfera, czyli Lucka. Niestety Lilou zabił nowotwór…. A Lucek sam popłakiwał…. Reakcja Kasi na Gawła - jaki on maleńki!!! Nic dziwnego, w porównaniu z 6kg Lucka, którego rozmiary jeszcze powiększa puchata sierść - w końcu pół-MCO - i który ciągle rośnie - smukły Gawłem może wydawać się niewielki. Lucek przyjął kolegę przyjaźnie - zagadywał, zachęcał do zabawy. Gaweł nieco syczał i warczał. Ale późnym wieczorem - wracając od Barneya - dostałyśmy sms, że chyba koty się dogadały. A tak w ogóle, Lucek jest przepiękny i przemiły. Nie wiem ile jeszcze urośnie - ale sądząc z wielkości łap - jeszcze sporo.

Obrazek * Obrazek


Cały czas leczymy - tym razem z uporczywego gila - białego Patryka - zastrzyki, inhalacje, kropelki do noska, wspomagacze odporności… Kot trafił do nas wiosną, i a to wyłysiał na grzbiecie, a to kulał, a to coś go bolało tak potężnie, że nie można było patrzeć - podejrzenie zerwania przyczepów mięśni w tylnych łapkach. Jak już to wszystko dało się opanować - przyszedł gil…

Obrazek

I jeszcze Barney - niemłody kot błąkający się po moim osiedlu. Kilka lat temu pojechał do p.Włodzimierza. P.Wlodzimierz już wtedy chorował, i oprócz ludzi chciał mieć obok siebie kociego przyjaciela. I ma - faktycznie kochają się bardzo, na początku tego roku p.Włodzimierz musiał iść do szpitala, kot trafił do nas. Grzecznie i kulturalnie odmówił bliższego kontaktu - nie życzył sobie i już. Z p.Włodzimierzem sypia, gada, spędza z nim każdą wolną od wypraw po okolicy chwilę. I są razem szczęśliwi. I czasem nas zapraszają na herbatkę.

Obrazek

Orientacyjne podsumowanie - przy czym do każdej sterylizacji / kastracji wykonywanej na „talony miejskie” należy doliczyć koszty odpchlenia i odrobaczenia - ponoszone przez nas:
• Piotruś - leczenie
• parking górnicza - dwie kotki i kocur, kociakami zaopiekowała się p.Małgosia
• Tabelowa - cztery kotki, w tym jedna z guzem i remontem paszczy, kocur
• Uszatek - kastracja, remont paszczy, leczenie, szczepienie
• zabity kociaczek - utylizacja
• Jednooczek - szczepienie, odrobaczenie
• Pszczółek - leczenie, testy, morfologia i biochemia, transfuzja, uśpienie…. Dawca - testy
• Pszczółka - szczepienie, odrobaczenie
• kotka z Zachodniej 16 - sterylizacja
• sunia z ropomaciczem - operacja + opieka poopercyjna
• kotka z działek Justyny - sterylizacja
• Parcelacyjna - 5 kotek, kocur, odpchlenie i odrobaczenie 4 domowych, szczepienie dwóch panienek do adopcji
• działki Milenium Plantowa - 3 kotki + kocurek
• Patryk - uporczywy gil - leczenie

W fakturach wstępnie przedstawia się to tak:
• 770zł - leczenie i szczepienie tymczasików, nie pisałam o nich szczegółowo
• 391zł - ratowanie Pszczółka, transfuzja i testy dawcy
• 292zł - zabiegi okołosterylkowe - usuwanie guza z listwy mleczne, ząbki, odrobaczanie , odpchlanie
• 282,86zł - sunia z ropomaciczem, operacja i wizyty kontrolne


Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek


Więc tradycyjnie - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 Fundacja For Animals Oddział Łódź 40-384 Katowice, 11go Listopada 4 - może na sierpień?
Bardzo poproszę - może też jako motywację do działania i pisania we wrześniu?
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 26, 2016 19:12 Re: Łódź 2016 - gorący sierpień - str.62

przebrnelam :lol:
pozostaje pod wrazeniem, pelna podziwu no i jak zwykle gratulacje za swietna robote :ok: :ok:
ObrazekObrazek

Romi85

Avatar użytkownika
 
Posty: 1808
Od: Wto lut 18, 2014 12:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon wrz 26, 2016 19:54 Re: Łódź 2016 - gorący sierpień - str.62

to zapraszam na zakupy viewtopic.php?f=20&t=176843

kocka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4807
Od: Pt lut 27, 2015 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 26, 2016 20:22 Re: Łódź 2016 - Bidy z Klonowej

Poproszę - dla niech. Kamila już złapał czwartego - ostatniego - kociaka.

kalewala pisze: U weta malce nie były - nie ma pieniędzy. Na odpchlenie też nie ma…[/b]
W piątek, kiedy robiłam te zdjęcia - malce jeszcze same nie chciały jeść. Nie dlatego, że za małe - a dlatego, że takie słabe i że noski zapchane nie czują zapachu, a buzie z nadżerkami bolą…. Wczoraj już próbowały same jeść.
Bardzo potrzebny i weterynarz, lepsze jedzenie, niż może dać Kamila, przydałby się convalescence. Sterylkę matki załatwimy na koszt miasta, w ramach talonów miejskich - ale miasto nie finansuje leczenia kotów - dzikie, to sobie poradzą…
Proszę, pomóżmy im - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 Fundacja For Animals Oddział Łódź 40-384 Katowice, 11go Listopada 4 - malce z Klonowej

Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 26, 2016 21:12 Re: Łódź 2016 - gorący sierpień i chore malce - str.62

wplacilam na malce z Klonowej ostatnia cukierenke -75 zł :ok:

kocka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4807
Od: Pt lut 27, 2015 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 27, 2016 5:25 Re: Łódź 2016 - gorący sierpień i chore malce - str.62

Dzięki - czyli na weta i advocata (odrobaczanie) juz mamy ))))
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 27, 2016 6:40 Re: Łódź 2016 - gorący sierpień i chore malce - str.62

A jak Biszkopcik? Wszystko z nim w porządku?
Obrazek ObrazekObrazek
Tosia, Basti, Rudi

Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.

Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 7604
Od: Pon paź 12, 2015 19:20

Post » Wto wrz 27, 2016 10:04 Re: Łódź 2016 - gorący sierpień i chore malce - str.62

KociaMama44 pisze:A jak Biszkopcik? Wszystko z nim w porządku?

tak
się może dzisiaj sprężę i coś napiszę
bo ciągle jeszcze przebywam w CzarnejDziurzeZałamki...
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Majestic-12 [Bot], nfd, Zeeni i 533 gości