Tosia w czwartej dobie nowego zestawu leków oddycha cichutko, bez rzężenia i kaszlu. Fajnie chodzi już sobie po pokoju, bawi się i biega za zabawkami, bardzo lubi zabawę wędką. Je już wszystko z apetytem (uff!), smakują jej chrupki ToTW i mokra Bozita lub Carny. Na razie nie zamierzam jej bardziej stresować, więc utrzymamy takie leczenie przez dłuższy czas i dopiero będziemy sprawdzać stan płuc. Zobaczymy czy w ogóle da radę kiedyś odstawić antybiotyk i leki ułatwiające oddychanie. Ale to i tak problem przyszłości.
W międzyczasie dojechała kolejna koteczka z FeLV+, śliczna dymno-biała Mila (Lejdi, dla nas Mi-Lejdi). Ta co prawda nie ma oczywistych objawów infekcji i uaktywnienia się bialaczki, ale trzecie powieki wychodzą do prawie połowy oczu, a wszystkie węzły są aż za bardzo wyczuwalne. Po powtórnych testach PCR była nawet konsultacja u Jagielskiego, ale i On kazał tylko wzmacniać odpornosć i dbać i nie myśleć, że uda się wyleczyć. Nie w tym stanie. Mała jest w wieku Tosi, choć jest ciut większa, też jest mega przytulasta i spokojna, ale na resztę kotów jeszcze wciąż posykuje. Ważne, ze od wczoraj wreszcie zaczęła jeść, co prawda na razie tylko i wyłącznie Carny, ale dobre i to. Daje przy sobie robić wszystko, więc z tym choć nie ma problemu.
Nasza stara czwórka próbuje się integrować i znosi zmiany nad wyraz spokojnie.
Wśród kotów "zdrowych" malą Niobe już prawie nie daje rady stać, non stop przewraca się na boczki lub do tyłu. Przy jedzeniu od razu układa się koło talerzyka i je w tej pozycji. Na szczęście wciąż ma apetyt. We wtorek jedziemy na konsultację i ewentualne badania do dr.Kalinowskiego. Ciekawe co On powie.
Sawcia szaleje i rozrabia, jest w kilku miejscach na raz, wpada pod nogi, włazi na mnie, domaga się uwagi i spełniania jej zachciewajek
Jest slodka
I waży już ponad 1200g!
Rurek podsłuchał, że miał zmienić lokum i postanowił pokazać, że to on decyduje, więc się wziął i rozchorował. Adopcja oczywiście odłożona. Oby ludzie chcieli zaczekać.
Ogólnie mam teraz w stadzie nawet już nie kaszel (to udało mi się zlikwidować), ale znowu lekki katar, który nawet nie daje specjalnego glucenia, ale utrudnia oddychanie. Leczymy.
Ja niestety też choro-byle jaka.