Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 18, 2016 21:29 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

Ewa.KM, tylko problem w tym, że nie wszyscy proszą o kastrację.
Dla niektórych kastracja to zło. I jedynie godzą się na karmienie własnych kotów. I teraz wybierasz, albo trzymasz się sztywno zasad, że ratujesz życie tylko tym, których właściciele godzą się na Twoje warunki (kastracja), a innym podobnym pozwalasz na śmierć (i zajęcie ich miejsca kolejnymi kotami), albo karmisz wszystkie... I wiecie co? Ja, choć staram się trzymać swoich zasad u być racjonalna, to mnie ciężko podjąć decyzję o śmierci tego czy tamtego kota. Więc wolę karmić i liczyć na to, że w końcu właściciele zgodzą się na kastrację... ale to czasem wymaga czasu. A czasem kończy sie fiaskiem. Zawsze to ryzyko. No, ale nie mogę gwałtem zabrać kota, który ma właściciela i wykastrować "BO TAK". Mogę jedynie próbować coś wskórać, poprzez pracowanie nad zaufaniem i próbą kompromisu: ja karmię i pomogę Twojej rodzinie, Ty stosujesz się do moich warunków.

Naprawdę doskonale wiecie, że takie decyzje nie są łatwe: komu pomóc, a komu nie. Jestem pewna, że gdyby od Dory zależało być-albo nie być kociąt, to by ich nie było, bo ich potencjalne mamusie byłyby ciachnięte. Ale koty, które karmi Dora nie są kotami Dory. Mają właścicieli, sa jacy są... ale są. I musi z nimi współpracować. Albo przestać karmić koty, co wcale nie zmieni sytuacji (bo jak nawet ten niekarmiony kot zdechnie to znajdzie się drugi, który wskoczy na jego miejsce w patolii). Więc JA wolę już pomagać temu kotu, licząc że w końcu właściciele zmiekną i da się z nimi dogadać w sprawie kastracji...

Powtórzę się, ale TO NIE JEST PROSTY TEREN. Zakopywanie żywcem kociaków i szczeniaków zaraz po urodzeniu nie należy do rzadkości... i nawet nie tyczy się jedynie osób "starego pokolenia"... ileż razy ja słyszałam wśród swoich rówieśników przechwałki "jak załatwili psa i kota". Nie pomagają u nas też weci, przynajmniej u mnie, którzy zniechęcają do kastracji. Utwierdzają w micie, że lepiej zastrzyki, a najlepiej to jak koty czy psy mają mioty... :roll: Tu naprawdę karmiciel musi mieć zalążki psychologa i mediatora, bo mentalność nie ta... zresztą, kto z Was działa przy południowo-wschodniej granicy, ten wie... przemocą, gwałtem, wymuszeniem nic się nie wskóra.


Jasne, Dora nie działa idealnie... ale robi sporo. Tak, być może mało kotów kastruje, ale nie wierzę, że specjalnie dopuszcza do rozmnażania się bezdomności. Wasze porady są świetne, rozumiem Wasze zdanie, popieram je... ale wiem też, że to tak łatwo i kolorowo się pisze. Dora nie wszystko może, być może mogłaby więcej... ale ważne, że pomaga prawda? Ja widzę, ilu zwierzętom pomogła i wybaczcie, ale niektórzy z Was (odnoszę takie wrażenie), że czasami czepiają się, by udowodnić nieudolność pracy Dory w tym, co robi. I tak, uważam też że wiecej kotek powinno trafiac do kastracji i mam nadzieję, że tak się stanie, że klatka łapka będzie ciągle w użyciu. Kastracja - i na działki. W miare możliwości adopcje, ale priorytet: kastracje. I tak, mam nadzieję, że będzie coraz lepiej z tym "ku uciesze gawiedzi". Ale wiecie... wytykanie komuś, że ktoś źle działa, bo nie działa zgodnie z Waszym sumieniem i Waszymi zasadami jest już nieładne. To dla mnei takie zarzucanie komuś nieudolności. Komuś, kto od 2010r pomógł i znalazł domy ponad 145 psom i niezliczonej ilości kotom. Nie licząc tych, które były "jedynie" karmione i "wysłane" w ręce fundacji i innych. Albo wypuszczane na wolność... ale którym nie udało się pomóc...
Oczywiście nie chodzi o ilość, ale jakość pomocy... Ale jednak taka ilość udanych adopcji powinna robić wrażenie, zwłaszcza że dokonała tego Osoba, która tu uchodzi za nieudolną w pomocy... A jakoś w dobre ręce wysłała podopiecznych i wszystkie są wykastrowane. Jasne, nie była z tym sama, ale to ona znajdywała zwierzaki, karmiła, robiła zdjęcia, szukała im pomocy, odbierała telefony,w weryfikowała domy, nie spała po nocach, chodziła po gminie...

I wybaczcie, ale każdy pomaga jak umie. I to o czym piszecie, o tych kastracjach itd - ja to widzę, ale widzę też zaangażowanie Dory i wierzę, że będzie coraz lepiej. I bardzo Ją szanuję i podziwiam. Widząc ile dobrego ta Kobieta czyni po prostu mnie mierzi, gdy czytam ciągle te Wasze posty, które mają tylko dopiec, udowodnić nie wiem co... że Dora się nie zna? że nie umie? Może i nie umie TAK, JAK WY. Może Jej wiele nie wychodzi, ale czytanie ciągle o tym samym jest przykre i demotywujące. Motywować można, zachęcać do kastracji i tłumaczyć owszem, ale wydaje mi się, że to nie tą drogą, że wszyscy będa wytykać palcami i inni jeszcze przyklasną.

PS: Żeby nie było, ja podziwiam każdą z Was. Podziwiam, zaglądam na Wasze wątki i czuję się przy Was malutka. Uważam, że odwalacie kawał roboty. Ale nieprzyjemnie mi się wchodzi na ten wątek, gdzie ciągle czytam o tym samym... :(

Ty$ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1408
Od: Nie mar 11, 2012 19:57

Post » Wto kwi 19, 2016 7:15 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

Tu wcale nie chodzi o "uciechę gawiedzi", jak raczyłaś napisać tylko o to, aby nikt nie musiał czytać postów o umierających kociakach, o dramatach...itd.Dzielimy się swoim doświadczeniem, a jest na wątku sporo osób, które takowe mają.Prawdą jest również to, że większość z nas jest samotna w działaniu.Jasne, że musimy korzystać z pomocy, ja ją otrzymuję, robię bazarki, dostaję wsparcie finansowe, dostałam w prezencie klatkę-łapkę, co ułatwiło mi bardzo życie i za pomoc nieustająco dziękuję.Nikt jednak za mnie kotów nie złapie, nie pojedzie ich karmić, nie zaniesie tymczasów do weta.Forum to ludzie, którzy są tutaj, aby pomagać kotom.To koty są bohaterami wątków.Zaczął się już sezon na kociaki, to każdego kociarza trochę przeraża, bo wiadomo, co się z nimi dzieje.Domów tymczasowych brakuje, a dla dziczków takowy znaleźć graniczy z cudem.Lepiej zapobiegać niż leczyć.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55021
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto kwi 19, 2016 8:12 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

Nie raz podziwiałam Dore i chwaliłam, że ma dobra rękę do kotów (adopcja paczki kotów do Krakowa), ale ten przypadek kotki alkoholiczki jest tak wstrząsający, ze nie sposób pominąć milczeniem. Dla mnie sprawa oczywista, kotka oswojona, domowa, zero problemu z łapaniem, umawianie do weta, można zaplanować. Alkoholiczka za piwo/flaszkę pójdzie na każde warunki (tak myślę).
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Wto kwi 19, 2016 8:18 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

Madie pisze:Dora, da się sprawdzić co się dzieje z kociętami?:/ Przecież to jest kurde nieludzkie :/.

Madie,powiedziala funi,ze kotki urodzily sie martwe :(
Tych kotkow juz nie ma :(
trudno powiedziec kiedy mowi prawde,czy wtedy,ze nie wpuszcza kotki na strych czy ,ze urodzily sie martwe.Do mnie powiedziala,ze kotke wysterylzowala,a godzine pozniej do funi co innego.
Kotka bedzie wysterylizowana i bede szukala jej domu,rowniez domu bedezie szukal psiak Misio i ta malutka sunia.
Kobieta czesto wyjezdza do syna do Lublina,na miesiac,czasami dluzej,zwierzki zostawia pod opieka sasiada,chyba takiego samego jak ona :(
O suni napisze na watku dogomanii.
Kod:
Obrazek

dora1020

 
Posty: 725
Od: Nie maja 09, 2010 21:31

Post » Wto kwi 19, 2016 19:06 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

dora :ok: :ok: :ok:

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Wto kwi 19, 2016 19:34 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

A ja nie wiem co mam napisac..
Jestem wstrzasnieta tym, jak ludzie potrafia byc podli.
Mam nadzieje,ze alkoholiczka klamala, ze tam zadnych kotkow nie bylo..
To dobry pomysl, zeby zabrac kotke dalabym babie litr wina,poczekala az przysnie i zwiewala z kotem..I z psami..
Doro :201494 :201494 :201494

buuenos

 
Posty: 86
Od: Śro gru 05, 2012 19:56

Post » Wto kwi 19, 2016 20:07 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

Nie łudzę się, że nie było, albo że urodziły się martwe. Były i zmarły śmiercią głodową, albo z wychłodzenia, to nawet gorzej niż utopienie, czy zakopanie żywcem bo dłużej trwa. A kotka nie wpuszczona na strych wyła z rozpaczy. Kotki są bardzo dobrymi matkami.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Czw kwi 21, 2016 5:54 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

A co z kotami na działce?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55021
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt kwi 22, 2016 11:40 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

i ucichło
czyżbym miała zdolności prorocze?
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9644
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt kwi 22, 2016 11:48 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

Masz .

To zresztą był scenariusz do przewidzenia. Jak tylko zaczynają się tu niewygodne pytania o sterylizację lub niewygodne posty, autorka milknie. Albo odpisuje na posty ,tylko te wygodne dla siebie. Nie pierwszy raz zresztą. W zeszłym roku pytałam o jakąś niewysterylizowaną kotkę (chyba tą,której kocięta wzięła na tymczas Madie) -do dziś mi nie odpowiedziano.
viewtopic.php?f=1&t=170895&start=225

I proszę mnie przypadkiem nie pouczać,że "znów ktoś atakuje biedną dora1020".

Kocice już rodzą,są w zaawansowanych ciążach,albo już odchowują małe. Łapałam ostatnio,to wiem.
Możecie się już rozglądać za tymczasem dla małych i zbierać kolejną kasę, wywaloną w błoto.
Bo to się nigdy nie skończy, z takim podejściem.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pt kwi 22, 2016 22:51 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

edit
Ostatnio edytowano Pt kwi 22, 2016 22:53 przez buuenos, łącznie edytowano 1 raz

buuenos

 
Posty: 86
Od: Śro gru 05, 2012 19:56

Post » Pt kwi 22, 2016 22:53 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

edit

buuenos

 
Posty: 86
Od: Śro gru 05, 2012 19:56

Post » Pt kwi 22, 2016 22:55 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

Ty$ka pisze:Ewa.KM, tylko problem w tym, że nie wszyscy proszą o kastrację.
Dla niektórych kastracja to zło. I jedynie godzą się na karmienie własnych kotów. I teraz wybierasz, albo trzymasz się sztywno zasad, że ratujesz życie tylko tym, których właściciele godzą się na Twoje warunki (kastracja), a innym podobnym pozwalasz na śmierć (i zajęcie ich miejsca kolejnymi kotami), albo karmisz wszystkie... I wiecie co? Ja, choć staram się trzymać swoich zasad u być racjonalna, to mnie ciężko podjąć decyzję o śmierci tego czy tamtego kota. Więc wolę karmić i liczyć na to, że w końcu właściciele zgodzą się na kastrację... ale to czasem wymaga czasu. A czasem kończy sie fiaskiem. Zawsze to ryzyko. No, ale nie mogę gwałtem zabrać kota, który ma właściciela i wykastrować "BO TAK". Mogę jedynie próbować coś wskórać, poprzez pracowanie nad zaufaniem i próbą kompromisu: ja karmię i pomogę Twojej rodzinie, Ty stosujesz się do moich warunków.

Naprawdę doskonale wiecie, że takie decyzje nie są łatwe: komu pomóc, a komu nie. Jestem pewna, że gdyby od Dory zależało być-albo nie być kociąt, to by ich nie było, bo ich potencjalne mamusie byłyby ciachnięte. Ale koty, które karmi Dora nie są kotami Dory. Mają właścicieli, sa jacy są... ale są. I musi z nimi współpracować. Albo przestać karmić koty, co wcale nie zmieni sytuacji (bo jak nawet ten niekarmiony kot zdechnie to znajdzie się drugi, który wskoczy na jego miejsce w patolii). Więc JA wolę już pomagać temu kotu, licząc że w końcu właściciele zmiekną i da się z nimi dogadać w sprawie kastracji...

Powtórzę się, ale TO NIE JEST PROSTY TEREN. Zakopywanie żywcem kociaków i szczeniaków zaraz po urodzeniu nie należy do rzadkości... i nawet nie tyczy się jedynie osób "starego pokolenia"... ileż razy ja słyszałam wśród swoich rówieśników przechwałki "jak załatwili psa i kota". Nie pomagają u nas też weci, przynajmniej u mnie, którzy zniechęcają do kastracji. Utwierdzają w micie, że lepiej zastrzyki, a najlepiej to jak koty czy psy mają mioty... :roll: Tu naprawdę karmiciel musi mieć zalążki psychologa i mediatora, bo mentalność nie ta... zresztą, kto z Was działa przy południowo-wschodniej granicy, ten wie... przemocą, gwałtem, wymuszeniem nic się nie wskóra.


Jasne, Dora nie działa idealnie... ale robi sporo. Tak, być może mało kotów kastruje, ale nie wierzę, że specjalnie dopuszcza do rozmnażania się bezdomności. Wasze porady są świetne, rozumiem Wasze zdanie, popieram je... ale wiem też, że to tak łatwo i kolorowo się pisze. Dora nie wszystko może, być może mogłaby więcej... ale ważne, że pomaga prawda? Ja widzę, ilu zwierzętom pomogła i wybaczcie, ale niektórzy z Was (odnoszę takie wrażenie), że czasami czepiają się, by udowodnić nieudolność pracy Dory w tym, co robi. I tak, uważam też że wiecej kotek powinno trafiac do kastracji i mam nadzieję, że tak się stanie, że klatka łapka będzie ciągle w użyciu. Kastracja - i na działki. W miare możliwości adopcje, ale priorytet: kastracje. I tak, mam nadzieję, że będzie coraz lepiej z tym "ku uciesze gawiedzi". Ale wiecie... wytykanie komuś, że ktoś źle działa, bo nie działa zgodnie z Waszym sumieniem i Waszymi zasadami jest już nieładne. To dla mnei takie zarzucanie komuś nieudolności. Komuś, kto od 2010r pomógł i znalazł domy ponad 145 psom i niezliczonej ilości kotom. Nie licząc tych, które były "jedynie" karmione i "wysłane" w ręce fundacji i innych. Albo wypuszczane na wolność... ale którym nie udało się pomóc...
Oczywiście nie chodzi o ilość, ale jakość pomocy... Ale jednak taka ilość udanych adopcji powinna robić wrażenie, zwłaszcza że dokonała tego Osoba, która tu uchodzi za nieudolną w pomocy... A jakoś w dobre ręce wysłała podopiecznych i wszystkie są wykastrowane. Jasne, nie była z tym sama, ale to ona znajdywała zwierzaki, karmiła, robiła zdjęcia, szukała im pomocy, odbierała telefony,w weryfikowała domy, nie spała po nocach, chodziła po gminie...

I wybaczcie, ale każdy pomaga jak umie. I to o czym piszecie, o tych kastracjach itd - ja to widzę, ale widzę też zaangażowanie Dory i wierzę, że będzie coraz lepiej. I bardzo Ją szanuję i podziwiam. Widząc ile dobrego ta Kobieta czyni po prostu mnie mierzi, gdy czytam ciągle te Wasze posty, które mają tylko dopiec, udowodnić nie wiem co... że Dora się nie zna? że nie umie? Może i nie umie TAK, JAK WY. Może Jej wiele nie wychodzi, ale czytanie ciągle o tym samym jest przykre i demotywujące. Motywować można, zachęcać do kastracji i tłumaczyć owszem, ale wydaje mi się, że to nie tą drogą, że wszyscy będa wytykać palcami i inni jeszcze przyklasną.

PS: Żeby nie było, ja podziwiam każdą z Was. Podziwiam, zaglądam na Wasze wątki i czuję się przy Was malutka. Uważam, że odwalacie kawał roboty. Ale nieprzyjemnie mi się wchodzi na ten wątek, gdzie ciągle czytam o tym samym... :(



+milion

buuenos

 
Posty: 86
Od: Śro gru 05, 2012 19:56

Post » Sob kwi 23, 2016 7:07 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

Kopiuję z dogo


Napisano środa o 08:23 · Zgłoś ten post


O 19.04.2016o19:28, sharka napisał:

Dora, podasz mi nr konta weta? - wpłacę coś dla suni p. Joanny, orientujesz się ile tam jest długu?



Dziekuje sharka za wstawienie zdjec:)

nie mam numeru konta weta,ale poprosze i wstawie na watek

zapytam tez o koszty leczenia

ale napewno male nie beda,wet oczywiscie poczeka na pieniadze

ratowalysmy sunie...handzia,funia,Krystyna......choc nie bylo latwo,bo najgorzej bylo z transportem

i tak sunia miala duzo szczescia,ze w tym czasie kiedy zachorowala pojechalam do p.Joanny z jedzeniem dla zwierzakow

inaczej juz by jej nie bylo,bo p.Jonna byla pod wplywem i nie miala zamiaru zadzwonic ,ze sunia chora.

Sunia nazywana przez p.Joanne Liskiem miala bolerioze i poronila w czasie choroby.

To malutka sunieczka,wazaca 6 kg,ma ok.7-8lat.

Fakt,ze p.Joanna ja uratowala,kiedy ktos ja pod jej dom podzucil,p.Joanna ma dobre serce,ale jesli jakis zwierzak bedzie tam chorowal to zawsze bedzie problem.

Ma jeszcze dwa koty/w tym kotke:(,i dwa psiaki,Misiek,duzy czarny kochany psiak,podrzucony kilka lat temu,wloczy sie po calej wsi i sunie sredniej wielkosci,dzikuska,nie podchodzaca blisko ludzi.I tylko ona moze u p.Joanny zostac.Dla Liska i Miska chcialbym znalezc domy.Ta druga sunia zostala wysterylizowana kilka lat temu.

Bylo tam w sumie 6 suczek,ktore pomoglysmy wysterylizowac,ale zyje tylko jedna:(

handzia, funia, Krystyna, czyli są jakieś osoby na miejscu, które też coś robią, mylę się?
Może klatka-łapka jest zaczarowana i koty nie chcą do niej wchodzić? To jakaś droga, polecana przez forumowiczów, ale...Do mojej wchodzą bez problemu.
A tak w ogóle to o co chodzi w tym wątku? Odnoszę wrażenie, że o pieniądze i :1luvu: :1luvu: :201494 :201461 dla autorki wątku, aby czuła się dowartościowana.Dobra zwierząt jakoś dopatrzeć się nie potrafię, ale pewno głupia jestem i mało empatyczna.Wydaje mi się jednak, że wiele wchodzących na wątek osób, które na co dzień zajmują się kotami, karmią bezdomniaki, tymczasują, łapią koty i je sterylizują ten wątek podnosi ciśnienie.Uczucia autorki wątku są tu najważniejsze.Mogłam jakoś przełknąć to, że autorka wątku nie może tymczasować, że nikt w Szczebrzeszynie nie jest zwierzęcolubny, że tylko wyjątkowo droga lecznica oddalona o kilkadziesiąt kilometrów jest jedynym wyjściem.Nic jednak nie przekona mnie, że nie da się połapać kotek z działki.Jest w środku miasteczka, jest klatka-łapka, jest transport, są pieniądze na sterylki (PS).Jedyna ikonka, którą mogę wkleić to :evil:
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55021
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob kwi 23, 2016 11:00 Re: Prosze o pomoc w ratowaniu kotkow

Tak, podnosi ciśnienie. Ale Twój wpis w tym wątku.

Jak można tak bez przerwy czepiać się dory1020. Wszystko robi źle, wszystko nie tak, jakbyście sobie szanowne panie życzyły. A skąd wiesz co robi dora1020, ilu zwierzakom pomaga i jak? Byłaś tam, widziałaś co robi a czego nie robi? Czy opierasz się jedynie na tym, że nie odpowiada na Wasze zarzuty? W Twoim mieście też są osoby pomagające zwierzakom, jest fundacja. I co?

To że ktoś bez przerwy siedzi na forum i klepie w klawiaturę, jakie to ma wspaniałe koteczki, najmądrzejsze, najpiękniejsze, co zjadły, jaką piłeczką machnęły nie znaczy, że coś robi. Widocznie ma czas, bo gdyby był w terenie i łapał koty na kastracje to nie miałby czasu na wieczne klepanie w klawiaturę. Bo wpisów o tych Twoich łapankach kotów na sterylki jakoś nie widzę, choć też masz klatkę-łapkę zakupioną przez osobę z forum. Jak dotąd nie dałaś rady złapać nawet oswojonego kota do transportera. Też może ktoś napisać, że ciągle coś Ci nie pasuje, a to kota nie ma, a to nie masz transportera, a to jeszcze coś... Miło Ci teraz?

Podłością było wyciąganie starego zdjęcia kociąt z lecznicy, żeby udowodnić jakie to złe warunki mają tam koty. I to kiedy kocięta były już w DS, zresztą znalezionym przez ową złą lecznicę. Ale trzeba było znowu dopiec dorze, w jakie podłe miejsce oddaje zwierzaki. Po co? żeby dowartościować siebie? Tylko brakowało tego, żeby jakiś wet z tej lecznicy wszedł na forum i to zobaczył, a dora została pozbawiona możliwości przechowywania zwierzaków w ogóle. Chyba też nie jesteś z metropolii i masz świadomość jakie warunki pomocy zwierzakom są na ścianie wschodniej i jaki jest wybór lecznic. Z Twoich wpisów oczywiście wiadomo, że najlepsi w Polsce weterynarze są oczywiście w Stalowej Woli, ale jakoś ci wspaniali weci nie wiedzieli na co zmarła zdrowa, bez konkretnych objawów kotka. Miło?

A uważasz, że pisanie, jak to Mruczuś zaraził Ci całe stado jest w porządku? Pomyślałaś jak czuje się dora? Przecież wiedziałaś, że nie bierzesz kota po spa. A niedoleczonego kota z ulicy, bo jak wiadomo leczenie nie zostało zakończone, kiedy kot pojechał na DT, zresztą sama tak zdecydowałaś. I jeżeli zaraził Twoje koty, to jest to wina dory? To nie dory obowiązkiem było zapewnić bezpieczeństwo kotom przebywającym już w Twoim domu. Miło?

Tak właśnie czuje się dora1020.
A może nie ma czasu siedzieć wiecznie na forum i woli ten czas poświęcać na pomoc zwierzakom? To że ktoś nie pisze w kółko co robi, co zrobił i jaki jest wspaniały nie zawsze znaczy, że nie pomaga. Nie każdy jest tak wspaniałą i operatywną ewar, że ma czas na wszystko. I siedzenie na forum i łapanie kotów w terenie...

Piszesz, że najważniejsze w tym wszystkim są koty. Tak, mają być. Ale po każdym Twoim wpisie w różnych wątkach mam wrażenie, że najważniejsza jesteś Ty i Twoje zasługi. Wszędzie jest “ja, ja, ja”. Czasem boję się już otworzyć lodówkę.


Nie, nie znam dory1020. Nie byłam, nie widziałam, nie oceniam, nie bronię. Chciałam tylko niektórym uświadomić, jak łatwo jest krytykować innych a jak miło jest odbierać krytykę na swój temat.
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], jowitha, magnificent tree, wozniaq i 704 gości