» Śro wrz 23, 2015 12:45
Re: KRAKÓW i okolice - staruszki i widmo śmierci ...
można sobie profil założyć by po prostu czytać .
cytuję z wydarzenia:
Historia prosta.
Starsza pani musi się wyprowadzić na zimę - może już na zawsze. Nie daje sobie rady w domu, nie może chodzić.
Na jej posesji jest 5 kotków.
Trzy koty oswojone i dwa dzikie.
Koty zostaną bez opieki i jedzenia. Sąsiedzi nie będą ich karmić. Mają kilka psów, koty nawet nie wejdą na ich posesję, gdyż to może być ich ostatnie wejście.
Sąsiedzi niby lubią zwierzaki ale ...
Kiedy starsza pani wyjechała za namową jej rodziny i bez wiedzy starszej pani zostali namówieni do dosypania trutki na myszy do kociego jedzenia. Wtedy stadko zmniejszyło się o połowę.
Kiedy ja poznałam starszą panią kotów było koło 15. Udało nam się z pomocą kilku osób, Urzędu Miasta i fundacji Mamy Kota wysterylizować wszystkie kotki ok 7 szt i znaleźć domy ok 10 sztukom.
Teraz jest 5 kotów. Zostały te najstarsze. Myślałam, że uda się im dożyć w spokoju swoich dni razem z panią. Niestety.... Życie weryfikuje takie plany.
Koty mają miesiąc na znalezienie schronienia na zimę.
Najbardziej zależy mi na tych seniorkach, one są w złym stanie. Nie będą mieć sił walczyć zimą o przetrwanie.
Stan kotów na dziś to 5 sztuk.
1- Oswojony starszy ponad 10-cio letni bury kocurek z ropniem na głowie
2- Oswojony około 10-cio letni czarny kocurek z bielmem na jednym oku
3- Starsza też ponad 10-cio letnia bura kotka z urwanym ostatnio ogonkiem
Pozostałe 2 koty są dzikawe nie ujawniają się przychodzą tylko na jedzenie. Może choć one dadzą sobie same radę.
Na już potrzebne są domki tymczasowe. Mamy tylko miesiąc. Potem nie będzie żadnej opieki.
