ASK@ pisze:Witaj
Mam słoik
Wrzucam do niego igły. Odcięte końcówki od insulinówek i te, które służą do mierzenia cukru.
Kiedy słoik jest pełny, oddaję zawartość do utylizacji odpadów medycznych.
Do niedawna zużywałam ich siedem sztuk na dobę. Sześć dla Sośka i jedną dla Barbarki. 210 strzykawek w ciągu miesiąca, z czego 180 wbijam w tyłek kundla. Plus jeszcze te z insuliną krótkodziałającą przy wysokim poziomie cukru. Tych do pomiaru cukru zużywam do bólu. Do bólu sośkowego ucha. Zazwyczaj co godzinę, jak tylko jestem w domu. Często całodobowo. Nie wiem jak on to znosi.
Kiedy przychodzę do domu, przychodzi się witać i merda ogonem, ale gdy go dotknę, ogon się podkula... Ale wciąż ufa. Wciąż pozwala
To jest zbiór igieł z dwóch miesięcy
Wielki, wielki stres miałam przed przyjazdem Misi. Spróbowałyśmy jeszcze jedną insulinę. Był ostry maraton pomiarowy, ale udało się doprowadzić do tego, że insulina dwa razy na dobę. Ale i tak Misia miała ciężko. Gamonia trzeba karmić. Misia napisała, że bywało ciężko. Wierzcie mi, to bardzo dzielna kobieta.
Alu, trudno teraz zrobić zdjęcie Soserowi. Nie jest w dobrej formie. Wstawiam zrobione jakiś czas temu. Nie jestem pewna czy nie publikowałam go w starym wątku. Tak wygląda Soś, gdy go katuje. Bodzinek przychodzi go przytulić i pocieszyć w niedoli