Pietrucha zdecydowanie jest czubek i świr
Jutro przyjeżdża do nas na parę dni gość. Rozmawiałam wczoraj z tej okazji z Diabełkiem: będzie dwóch Piotrków,jak myślisz - oszalejemy czy nie? Popatrzyła na mnie dość niewyraźnie, prawdopodobnie analizując sytuację i na wszelki wypadek robiąc w myślach spis najpotrzebniejszych rzeczy. W 'międzyczasie' byłam jeszcze czymś zajęta,a zostawiłam na kanapie swojego laptopa. Chociaż 'swojego' to dość mocne słowo, bo właściwie tylko u mnie pomieszkuje, więc wiecie - wypadałoby go utrzymać w jakiś stanie. Mówię więc do kotków: 'kotki,dam Wam po lizaku tylko się nie dobierajcie się do niego' i w ogóle: 'kotki,dystans', kategoryczne 'ani milimetra za tę linię'. A właściwie chciałam im to powiedzieć. Nie zdążyłam. Bo oczywiście Piotruś ruszył z dzikim pomrukiem tarzana albo sam wie czego,do wtóru z moim 'pioooo..' przed siebie, wprost na laptopa i tylko słyszałam jak łapkami wgniata sto pięćdziesiąt klawiszy na raz i szura pazurami po panelu. Oczywiście z takim wypisanym na twarzy 'hihihaha, ale fajnie,jee,patrzcie,jestem superbohaterem,jeee'. I dalej przed siebie,porywając do tańca Antośkę. Popatrzyłam na niego,pewnie jeszcze bardziej niewyraźnie niż Diabełek..oj Pietrucha Pietrucha, co z Ciebie wyrośnie. Taaak..czubek i świr zdecydowanie. Popatrzyłam też na Diabełka: i uwierzcie.. poczujcie to.. prawdziwa nić porozumienia i błyskawicznego zrozumienia - w naszych oczach absolutnie zgodne: 'dobra,pakujemy się'. Tylko potem dojrzałam Basię pucującą Wojtka i jakoś tak zagapiłam się i,no, ten autobus - a może pociąg to był? - uciekł, no i jakoś tak wyszło. No i 19 wybija - kolacja. Więc Diabełek też tak, wiecie: 'tylko muszę najpierw swoje chrupki zjeść'. No a potem była 7 rano: i też chrupki, a to coś co bardzo Diabełki lubią. Jak to się mówi - zamarudziłśmy 'po drodze' . Oczywiście o wspomnianej 19 Piotruś jak to Piotruś - 'to co.. jemy? mogę pierwszy? - byłem dziś grzeczny'
Mówię Wam, to huncwot jest. Tani drań. Ale i słodziak:) Naprawdę przytulasty, kochany, uroczy kotek. Często gdy go mijam, porywam go na ręce i robię puciu-buziu jak babcia mikołajkowa Mikołajkowi. Znosi to cierpiwie, takie 'no dobra dobra, też cię w sumie lubię'
A potem cały uhahany biegnie dalej. Czubek czubato czubkowaty
Zdjęcia kardamosiowe obiecuję jutro
Beasiu a dobrze pamiętam,że masz od nas z katowickich niekochanych kotka rudego w domu?:)