w zyciu prywatnym, cierpliwośc nie jest moją największą cnotą
dzisiaj została wystawiona na poważna próbę
i chyba wyszłam z niej 'na tarczy'
bo wścieku totalnego dostałam
a było to tak
wpadłam na genialny pomysł, że objawy rezydentki należy zweryfikowac badaniami, o zgrozo - laboratoryjnymi
sprawdzam w necie - jest, robią morf+bioch i to czego potrzebuję najbardziej - hormony tarczycy
więc, prawie zagłodziłam kota (a nawet dwa - z racji podziału terytorium)biorę Damę w histerii, pcham do transportera (już na tym etapie zarzyganą kurtkę musialam zmieniać - nic to, praktykę mam, więc dwie inne pod ręką przygotowane miałam)
i wiozę na pobranie krwi
a tu co?
karteczka na drzwiach - nieczynne do 12,15
zrobiłam
wyjechałam z parkingu i medytuję - kto jeszcze potrafi i jest w stanie (kolejność dowolna) pobrac krew, i kota nie zabić - co takie oczywiste wbrew pozorom nie jest
szybka kalkulacja - mam ofiarę
jadę, wchodzę, tłumaczę
słyszę - jasne, się robi
sytuacja się rozwija (kurka skąd w kocie, który nie je od 12 godzin, rzyga od czasu wepchnięcia do transportera, jest jeszcze tyle zawartości - zawsze mnie to zastanawia, przy każdym kolejnym pawiu)
ale
jest dobrze, poszło jak z płatka, a kot oddycha - nie charcze, ma otwarte oczy i na dodatek nie dostał tachykardii
hyyyy, jest genialnie
płacę, wybiegam w podskokach, lecę na parking (jest dobrze, w zapłaconym czasie parkowania się wyrobiłam co znaczy, że nie dostanę mandatu karnego
), kot nie wyje,
jednym słowem świat wygląda coraz piękniej
odwożę Damę do domu, zostawiam
jadę do labu, trasa ładna, niewielki ruch i co wazne - w odcinkach leśnych nie ma lodu na jezdni
tanecznym krokiem z usmiechem na ustach wchodzę do punktu odbioru próbek, usmiechem wita mnie znajoma pani laborantka, informuje, że zaraz odjezdża kurier do głównego labu itd.
kładę próbki, podaję nazwisko itd. , Pani pyta czy to co zwykle, tak oczywiście potwierdzam i dodaję, ze tutaj, prosze hormony tarczycy
Pani podnosi głowę znad klawiatury, patrzy na mnie i
"ale my nie robimy"
zrobiłam
- jak to, jak to, jak to!!!!!
- nie robimy od ponad roku
- ale na stronie jest
- ale mamy nowa stronę
- ale na nowej stronie jest!
- dzwonię do głównego labu, do kierownika
to ja zadzwoniłam do właściciela całości, mimo, że jego wnuk stał obok mnie (zwykle to on robi morfologię moim zwierzom)
wyszło, że nie robią - ja Pani mówiła
skąd jest na stronie?
na dzisiaj - tego nie wie nikt
i co, myslicie, że to koniec?
nenenene
to ledwie początek
jadę do weta, proszę o skierowanie i wezwanie kuriera
a wet na to - kuriera trzeba wzywac 2 (aby nie było wątpliwości, słownie - DWA) dni wcześniej
ponad to - jesli kurier odbiera krew z czwartek, to dociera ona do labu w PONIEDZIAŁEK
zrobiłam
wiec aby dotarła w ciągu 24 godzin, musi byc pobrana najdalej w środę raniutko
z
najdalej poniedzialek wieczorem lub ostatecznie we wtorek bladym świtem - zgłoszeniem dla kuriera
to tyle, jesli chodzi o polskie laby
co do idexx ....... hyyy
to jeszcze bardziej skomplikowane
pytam grzecznie od kiedy ten cyrk trwa
- od nowego roku
ja pier .....!!!!
Średniowiecze istne!!!
i co dalej?
co ja mam zrobić - siedzę, piszę i patrzę na kota, który odchoruje tą wycieczkę
mam krew
mam kasę
i alternatywę spędzenia upojnych 8-10 godzin w samochodzie, w ramach wycieczki krajoznawczej do labu
ktoś chętny na wycieczkę?