Polina pisze:Jak Was tak czytam, jak słyszę o wylizanych miskach... skręca mnie z zazdrości... Co ja źle robię, no co?
Zmieniałam miseczki (bo może to panience nie pasuje), zmieniałam miejsca podawania posiłków (bo może to panience nie pasuje), chowałam wszystko żeby zgłodniała, podawałam z palca, ręki, maziałam po pyszczku, usuwałam się żeby mogła zjeść w samotności, stałam przy niej, żeby mogła zjeść w towarzystwie, klęczałam, kucałam, podawałam letnie, podawałam w temperaturze pokojowej, podlewałam wodą... i nic
Kurczę, jakbym o sobie i moich kotach czytała...
My z mokrych aktualnie jesteśmy na gourmecie, Iamsach, Schmusy i animonda fom feinsten ale tylko wersje z indykiem. Oczywiście nie wszystkie smaki, rybne mokre odpada już na samym starcie. Musi także być dużo sosiku bo inaczej nie ruszą.
Chociaż jak teraz jesteśmy codziennie na surowym mięsku (nie barf) to saszetki dajemy mniej więcej co drugi dzień (po jednej na łepek) i są nieco lepiej zjadane niż wcześniej.