Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
berni pisze:to ja jeszcze trochę z innej beczki...
niestety będzie smutno...
W ramach pracy wizytuję szkółki leśne...
i na kilku z nich są koty. Mniej lub bardziej zadbane...
Niedawno byłam w Opolu...szkółkarz już wiedział że lubię koty i mi pokazał miot. Kociaki ok. 3 tygodni, nie wiadomo ile, bo siedzą w takim wielkim pudle, pilnowane przez dwie kotki. Nie wiadomo czy to dwa mioty razem czy może dwie kotki opiekują się jednym miotem. Kotów jest tak poza tym jeszcze kilka (ok. 5). Zapytał czy chcę kotki...powiedziałam że wezmę malce jak zgodzi się na kastrację matek i innych kotów. Nie był zbyt chętny, ale na szczęście była tam ze mną jego szefowa, która od razu podłapała temat i była za mną. Także szansa jest spora żeby wykastrować to stadko. Będę prosiła o pomoc Opole, bo sama nie dam rady ogarnąć sterylek- mam do Opola ponad 100 km. Malce mają już nawet zaklepane TDT na czas mojego urlopu
Także tu myślę że sprawa będzie wymagała trochę czasu, ale chyba to się uda.
Koty mają się tam dobrze, są karmione, zawsze jak przyjeżdzam jest micha suchego, micha wody. Szkółkarz i pracownicy dbają o koty, bo one z kolei służą szkółce wyłapując gryzonie. Miejsce fajne, kawałek od głównej drogi (niestety czasami koty zapuszczają się aż na drogę i giną), ale po kastracji powinny bardziej trzymać się szkółki. Koty są półdzikie, ale mają się tam fajnie, więc po sterylce dorosłe mogą tam spokojnie wrócić. Może jak się je pokastruje, to dodatkowym plusem będzie że będą większą uwagę zwracać na nie, postaram się tam jeszcze "poedukować", np. odrobaczyć.
I już dość optymistycznie patrzyłam w przyszłość...do wczoraj...
Pojechałam na szkółkę do Będzina...a tam zastałam buraskę.
Szkółkarz powiedział że przyszła jakiś czas temu i już tak została...
Kicia oswojona, podbiegła do mnie na kicikici, trochę niepewnie, ale potem już strzelała baranki i dawała się głaskać. Obmacałam brzuch - jest karmiąca
Kicia miała taki smutny wzrok, proszący o pomoc. Na prawdę dawno nie widziałam takich smutnych kocich oczu a jednocześnie pełnych tez nadziei jak ją wołałam.
I tu jest mega kłopot. Kotka chyba jest trochę dokarmiana przez pracowników, ale zapewne nikt jej nie zabierze, bo jak mi szkółkarz powiedział kotów u nich na wsi dostatek. Zimą szkółka praktycznie nie pracuje, więc kotka z małymi zostanie sama.
Ją koniecznie trzeba zabrać, jak tylko malce się pokażą. Kotka jest oswojona, kochana.
Tylko nie mam gdzie, teraz mam u siebie Mysię, potem w planach mają dojechać malce ze szkółki w Opolu....
Tak mi żal tej burasi....
berni pisze:Mysia ma zerwane więzadła w kolanie.
Właśnie ma operację.
Może przy okazji zostanie wysterylizowana.
justyna8585 pisze:berni pisze:Mysia ma zerwane więzadła w kolanie.
Właśnie ma operację.
Może przy okazji zostanie wysterylizowana.
No nie..
carmella pisze:Jaki ma solidny opatrunek. A nie mieli różowych.
Basia, nowa wielbicielka kotów?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 338 gości