Wiadomości po RM we Wrocławiu (więcej w tym wątku viewtopic.php?f=1&t=170977&start=180):
casica pisze:Najbardziej szokujące w werdykcie/diagnozie jest to, że to nie jest uraz mechaniczny.
Są dwie prawdopodobne przyczyny stanu w jakim znajduje się Porsze:
1. Proces nowotworowy
2. Bardzo silny stan zapalny
I tak. Nowotwór kości wygląda inaczej niż to co widać w Porszaku. Ale oczywiście może być nietypowy, gdyby to było to. Może to być silny stan zapalny, który degraduje kręgosłup Porszaka. Jeśli to jest przyczyna jego dolegliwości, stan zapalny można wyleczyć i leczenie zostało wdrożone. Może być tak, że po wyleczeniu stanu zapalnego dolegliwości ustąpią i zabieg operacyjny nie będzie konieczny. Ale może być tak, że bez zabiegu Porsze nigdy nie będzie chodził. Sam zabieg jest prosty, ale bardzo trudny bo zmiany widoczne na RM usytuowane są w bardzo "złym" dla operatora miejscu. Dlatego operacja wymaga ogromnej precyzji, specjalistycznych narzędzi czy też mikronarzędzi i doświadczonych operatorów.
Po 2 tygodniach leczenia (za tydzień kontrolne badania krwi) musimy pojechać ponownie do Wrocławia, termin u doktora rzoska mamy juz wyznaczony, wówczas decyzje co do dalszego postepowania.
Co do kosztów - jestem mile zaskoczona. Otóż RM we wrocławskiej klinice UP kosztuje 500 zl bez względu na to jak duży odcinek kota przebadano - Porszakowi zrobiono badanie całości kręgosłupa. Jak poinformował nas dr Wrzosek - nie jest to RM komercyjne, więc cena jest stała. Stała też jest cena konsultacji neurologicznej - 108 zł. Ogółem - RM, konsultacja oraz badania krwi, zapłaciłam 793 zł, wybaczcie, ale skanować faktury, opisy i wyniki będę jutro i jutro wstawię w wątku. Ważna informacja - można płacić kartą lub gotówką, jak komu wygodniej.
Z parkowaniem dramat zupełny, ale przekonałam i przebłagałam wartownika i wpuscił nas na teren
Później był mały poślizg, w końcu wezwano nas do gabinetu. Młoda lekarka, bardzo sympatyczna, ale. Powiedziałam z całym szacunkiem oczywiście, że byłyśmy umówione z panem dr Wrzoskiem i to dlatego przyjechałyśmy z Łodzi, czułybyśmy się wielce rozczarowane gdyby nie zbadał Porsze. Ok, za chwilę przyszedł dr Wrzosek. Zbadał Porszaka, potwierdził u niego czucie głębokie, dodał, że nie wygląda to tak źle. Zrobił na nas bardzo dobre wrażenie - miły, sympatyczny, wszystko dokładnie i ze szczegółami tłumaczy, a poza tym czyta Sapkowskiego
Obejrzał płytę z tomografii, niestety tutaj zła wiadomość dla Łodzian - zdjęcia są kiepskie, aparat nie jest niestety nowoczesny. Zaryzykowałabym, że wyraźniej wszystko widać na cyfrowym zdjęciu rtg zrobionym w schronisku. i tak potwierdziła się opinia dr Balceraka, że wykonanie tomografii zalecałby w innym ośrodku, czyli we Wrocławiu.
Porszak pojechał na badanie. Dr Wrzosek zdecydował też o badaniach krwi oraz testach na LELV i FIV (oba ujemne, uff). Miałysmy go odebrać o 13, później o 14, w końcu po 15 udało nam się wejść do gabinetu. Badanie się przedłużyło bo Porszak nie poddał się narkozie wziewnej, w ogóle z trudem się poddał. Ale w końcu sie udało uśpić go na czas badania. W trakcie badania zdecydowano, że jednak musi być kontrast co też przedłużyło całą operację.
Następnie dr Wrzosek pokazał nam na zdjęciach w czym jest problem. Wokój jednego z dysków jest coś czego tam być nie powinno, jakaś biała otoczka. To właśnie przyczyna cierpień Porszaka. I jak pisałam wyżej - albo nowotwór (ale nowotwory bardziej "świecą" w obrazie RM), albo stan zapalny. Obraz morfologii wydaje się potwierdzać drugą wersję - 26 tys. leukocytów.
Przy okazji "sfotografował" się pęcherz. I tutaj dobra wiadomość - pęcherz Porszaka jest zupełnie normalny, a wszelkie kłopoty z wypróżnieniem powoduje to coś co widać w kręgosłupie.
To tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że mój wywód jest w miarę logiczny. Najwyżej jutro, gdy będę wstawiać skany, cos dopiszę. Poza tym bardzo dobre wrażenie zrobiła na nas wrocławska klinika. I lekarze zajmujący się Porszakiem: dr Wrzosek, młoda lekarka i anestezjolog.
Porsze, proszę ))
Uwaga Uwaga dzisiaj dobre wieści! [od str.29]
Zbieramy na rezonans! grosik każdy się liczy!
dołączcie i wspólnie, spróbujemy naprawić Porszaczka!
takie wieści dziś [2.10.2015]
casica pisze:Porszak ma szanse Jestem w takim szoku, że jeszcze się zbieram z podłogi razem ze szczęką.
Dzisiaj Porszaczek miał wizytę u dr Balceraka, w celu ustawienia optymalnej opieki paliatywnej.
Po otworzeniu kontenerka, doktor złpał go za dupkę i postawił. Porszaczek stał grzecznie Doktor mówi - przecież tn kot ma czucie! Nie ma, stwierdziłyśmy ponuro z Julią, no nie ma i już, miał konsultację neurologiczną.
Doktor nakłuł jedną tylną łapkę - gwałtowna reakcja, nakłuł drugą, to samo. Porsze ma głębokie czucie co jest świetną wiadomością. Obmacał pęcherz, obejrzał oczka, powiedział, że może być młodszy niż 8/9 lat.
No to jak to jest z tym czuciem? Raz ma, raz nie ma? I się wyjaśniła kwestia. Stary uraz, okresowo pojawiają się obrzęki, gdy obrzęk jest duży może się wydawać, że czucia brak. Teraz zapewne obrzęku nie ma, więc czucie jest oczywiste i w ogonie, i w tylnych łapkach. Kota można ratować, można próbować mu pomóc i dr Balcerak widzi sporą szansę, tak "na oko". Ale konieczny jest rezonans, żeby dokładnie wszystkiego się dowiedzieć. Polecił nam dr Bieżuńskiego we Wrocławiu, będę dzwonić w poniedziałek, żeby się z nim umówić.
TERAZ LICZY SIĘ CZAS!
Tak więc rezonans u dr Bieżuńskiego, dr Balcerak ma o nim bardzo dobrą opinię jako o diagnoście (ale też jako o chirurgu). Teraz w Asie jest (chyba na stażu?) młoda lekarka po wrocławskiej weterynarii, ona też bardzo polecała dr Bieżuńskiego jako świetnego specjalistę.
Trzeba zarządzić zbiórkę, ja mogę założyć wątek na miau jeśli chcecie i się zgadzacie. Ewan założysz Porszaczkowi wydarzenie "zbiórkowe" na fb?
Chyba wyszłam na idiotkę Ale co tam, skoro Porszak może na tym skorzystać, to niech!
Tyle na gorąco, jestem w takim szoku, pozytywnym, że jeszcze nie mogę ochłonąć. A swoją drogą Porszaczek wygląda bardzo dobrze
[30.07.15] Od dzisiaj Porszaczek już nie w schronisku
W domu u kociarowaaaa na razie jest to DT, a jak będzie zobaczymy
pierwsze wiadomości:
kociarkowaaaa pisze:Porszak jest już u mnie
Dostaliśmy materacyk, szeleczki i duuuużo przysmaczków
Porszuś zjadł troszkę saszetki, wypił wodę, pomruczał bardzo głośno jak go miziałam a teraz leży i odpoczywa
Nadal chyba nie wierzy, że to JEGO dom oraz ten spokój, żadnego szczekania psów
wrzucam zdjęcia z nowego domku
a tak się zaczęło:
Zakładam wątek, bo ten kot, normalnie,
jest bez szans na adopcję...
Ale tu na forum cuda się zdarzały i takie koty jak nasz Porsche
wspaniałe domy znajdowały i żyły długo i szczęśliwie...
Może i jemu się uda
Oto Porsche
Cudowny, uroczy, miziak z zepsutym podwoziem...
łapki tylne nie chcą chodzić możliwe, że od zawiśnięcia w oknie uchylnym
na pewno, ma też zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa
przyniesiony przez pana w reklamówce i cisnięty w schronisku na korytarzu, koło kosza na śmieci,
pan twierdził, że go znalazł pod kościołem...
Porsze ma wspaniały apetyt, wszystko mu smakuje,
załatwia się do kuwetki,
jest kontaktowym, uroczym kotem...
czucie w łapkach jest, jak go na te nózki postawić to troszkę przejdzie...