Wczoraj chyba ducha zobaczył na tarasie, bo wpełzł do domu jak wąż, schował się pod zasłony i jak go wyciągnęłam to byl bardzo zdenerwowany.
Musiałam z pól godziny go przekonywac, że wszystko jest w porządku.
Ale i tak biegał nerwowo po domu i sprawdzał cos, nie wiem co?
Ale....dzisiaj wrócilam ze sklepu a Jasiu mocno utykał na przednią łape.
Wedlug mnie wszedł gdzies wysoko i zeskoczył. A skacze jak słoń, niestety.
A teraz lezy tylko w kocyku, łape ma obolałą, wydaje mi sie że to stopa skrecona, albo moze zlamana?
Zadzwonilam do weta, ale dopiero jutro jedziemy.
najgorsze to to, że jutro wieczorem wyjeżdżamy i koty zostaja z moja teściową.
Poniewaz to pomaga, sprawdziłam, prosze o dobre mysli i kciuki za biedna nózkę jasia.
Może moge mu jakos pomóc do jutra?