Witam.
Jak moze pamietacie adoptowalam Tygryska i Krecika od Kasi D. W domu zaaklimatyzowaly sie szybciutko, z moimi kotkami zaprzyjaznily sie rowniez szybko, udalo sie rowniez wyleczyc resztki kociego kataru. Wydawaloby sie, ze wszystko jest w porzadku, ale jednak nie jest. Problem w tym, ze Tygrysek i Krecik to dziczki. Od poczatku bardzo sie mnie baly, na wyciagnieta do nich reke reagowaly paniczna ucieczka. Staralam sie im nie narzucac, ale szukalam kontaktu z nimi. Probowalam bawic sie z nimi, glaskac, mowic do nich itp. Tygrysek od poczatku wykazywal troszke wieksze zainteresowani czlowiekiem i z nim udalo mi sie troche zaprzyjaznic. Wprawdzie nadal ucieka przed wyciagnieta reka, ale zdarzylo mu sie juz pare razy wejsc mi na kolana i pozwolic na nbawet dwugodzinne glaskanie. Prawie plakalam ze szczescia Niestety Krecik w najmniejszym stopniu nie wykazuje jakichkolwiek checi do kontaktu z czlowiekiem. Jest to dla niego zlo konieczne. Jest to o tyle proste dla niego, ze moje koty bardzo sie nim opiekuja: bawia sie razem, tula do niego, liza. Krecik ma wszystko co mu potrzebne do szczescia bez udzialu czlowieka, czyli mojego. Nigdy nie podszedl do mnie na odleglosc mniejsza niz metr, nawet ukochanego mieska z reki nie wezmie. Woli byc glodny. Kiedy siedze razem z kotami Krecik chowa sie i wychodzi dopiero jak sobie pojde. Czasami, jak udaje, ze sie nim w ogole nie interesuje bawi sie przy mnie z kotami, ale kazde moje spojrzenie lub ruch w jego strone wywoluje u niego paniczna ucieczke. Nie ma u niego najmniejszego chociaz zainteresowania czlowiekiem. Tygrysek, nawet na poczatku, kiedy tez byl calkowity dzikus interesowal sie mna lub TZ. Podchodzil blizej, zeby popatrzec, powachac, sprawdzic co te ludzie robia. Krecika nigdy to nie interesowalo. Kotki sa u mnie juz trzy tygodnie i tak jak u Tygryska widze szanse na pelne oswojenie (chociaz miziankowaty to on juz chyba nie bedzie) tak u Krecika nie ma najmniejszych postepow. Czlowiek to wrog i tylko przeszkadza. No i tutaj pojawia sie dodatkowy problem. Wczoraj wet stwierdzil juz z pewnoscia (bo 10 dni wczesniej tylko podejrzewal), ze Krecik ma grzyba. Grzyb ten raczej sam nie zniknie a istnieje duze ryzyko, ze pozaraza pozostale 3 koty. Kuracja to smarowanie zmian na skorze plynem, 2 razy dziennie przez 3 tygodnie Nie do zrobienia, bez odizolowania Krecika w osobnym pokoju. W tej chwili lapanie Krecika w dwie osoby to 30-45 minut biegania za nim (130 m2 otwartej przestrzeni). Sama nie mam szans na zlapanie go i to dwa razy dziennie. Poza tym to lapanie to ogromny stres dla Krecika. Strasznie sie slini, po zlapaniu sztywnieje, drapie, walczy o zycie. Nie ma szanbs na leczenie go bez izolacji. Ale jesli zamkne go samego w osobnym pokoju, to Krecik spedzi 3 tygodnie praktycznie sam. Ja mieszkam sama i duzo pracuje. Po pracy staram sie jak najwiecej czasu spedzac z kotami, szczegolnie z Tygryskiem, bo jego tez trzeba jeszcze dlugo oswajac, ale tu jest nadzieja. Jak w takiej sytuacji zajac sie Krecikiem, szczegolnie jesli on sie mnie panicznie boi i na malej przestrzeni bedzie to dla niego jeszcze bardziej stresujace. Izolowac i leczyc, znacznie zmniejszajac prawdopodobienstwo oswojenia i nawiazania jako takich dobrych ukladow kot-czlowiek czy nie izolowac i nie leczyc, ryzykujac pogorszenie stanu zagrzybienia u Krecika i zarazenie pozostalych kotkow. Strasznie dlugie to wyszlo, ale chcialam dokladnie opisac te sytuacje. Licze na wasze rady. Przyznam szczerze, ze wolalabym miec kotka, ktory akceptuje mnie i nie ucieka w panice przede mna, ale tak naprawde najwazniejsze teraz jest leczenie Krecika. Nie wiem, jak to zrobic. Boje sie myslec co bedzie po trzech tygodniach samotnosci Krecika z moimi krotkimi wizytami w roli oprawcy. Moj wet powiedzial, ze jesli kot jest w stresie i nie chce wyzdrowiec, to zadne leki nie pomoga. Grzyb moze sie i zaleczy, ale jesli wroci (a to calkiem prawdopodobne) to co? Znowu izolatka? Niedlugo moge zreszta nie miec tej izolatki, jesli mama zdecyduje sie w koncu u mnie zamieszkac. Nie wiem co robic. Cala noc nie spalam i myslalam o tym. Poradzcie mi cos prosze