Witam,
od niedawna mieszkam na parterze. W okolicy są lokalne koty - pełnojajeczne kocury
. Od kilku miesięcy przychodzi jeden z nich - Czarny - do drzwi balkonowych/tarasowych. Podchodził do okna, wpatrywał się w nas. Czułam się, jakbym była obserwowana przez natrętnego sąsiada
. Moje 2 kociaste widziały go przez szybę cała zimę. Jeden przestał być w gruncie rzeczy zainteresowany, ale drugi próbuje różnych groźnych póz i wyskoków, aby przestraszyć intruza. Jego pokaz nie robi jednak na Czarnym wrażenia. Nadchodzi wiosna, chciałoby się otworzyć okno... ale... no właśnie ale... to okno balkonowe mamy osiatkowane, tylko co z tego, skoro nie ma jak otworzyć
. Miałam nadzieję, że jak się poznają przez szybę, to nie będzie potem agresji między nimi. Tymczasem jak raz otworzyliśmy okno i koty się spotkały (widziały przez siatkę), to nasze zaczęły przeraźliwy jazgot (nie fuknięcie, tylko taki dziki wrzask na niego). Szybko uciekł, może przewagą naszych było zaskoczenie... nie wiem
czy następnym razem nie dojdzie do poważnych łapoczynów. A druga rzecz - to
ten kocur nam znaczy wszystko dokoła. W domu naszych kotków nie czuć, a jak otworzę okno - to wdziera się koci mocz pełnonajowego kocura
. Prysnął na ścianę obok okna, prysnął na szybę. Wiem, że najprościej byłoby go ciachnąć. On jest czyjś i nie chcę narażać się sąsiadowi. Poza tym, jak napisałam, w okolicy jest tych kotów więcej. Jak ciachnę tego, to przyjdą kolejno następne, bo ten przestanie pilnować swojego terenu. Jak go skutecznie zniechęcić do podchodzenia do tarasu? Czy są skuteczne repelenty? Na dworze to wszystko chyba wywietrzeje w mgnieniu oka? Będę wdzięczna za podpowiedź... Chcę go tylko zniechęcić do odwiedzania nas.