Bylam dziś u Maryli na panieńskiej herbatce.
Jak zwykle Biała pojawiła się dopiero wtedy gdy szykowałam sie do wyjścia, reszta kotów towarzyszyła nam od samego początku. Uderzyła mnie jedna rzecz-wszystkie koty sa chore
Mają Parkinsona, co uwidacznia sie przy machaniu przed ich nosem piórami na patyczku. Trzesa się, machaja łapkami, skaczą i mają dziwne ruchy głową.
Czy wasze koty tez tak mają?
Na koniec poszlysmy obejrzec malucha Farcika, grubasa Sfinksa i strachajło Szaraczkę. Maluch jest cudowny. Jest zdalnie sterowanym kotkiem. Wystarczy wyciagnąć w jego kierunku reke a włacza mu się motorek. A jak już trafi na ręce..........to się zaczyna orgia wygibasów, ocierań, buziaków, ugniatania, i miziania. Człowiek nie ma bezvczynnych rąk, nawet nie może pogestykulowac przy rozmowie. Ma śliczne umaszczenie. Mała czarna kropeczka na różowym nosku, piękny makijaż wokół oczu, i rozłożenie łatek czarnych na białym sprawia że malucha nie sposób nie pokochać. Ma długie przenie łapki, jest więc wysmukły, a wąski pyszczek robi z niego syjama w biało czarnym przebraniu.
Koniecznie musi znaleźć domek. I pomyśleć że to migdalące się kocie jest dzikuskiem.
Sfinks-piękny, grubasek lubiący towarzystwo ale nie za bardzo czułości. Uwielbia wodę, jedzenie i jak ktoś do niego mówi. Kociak z wigorem, pięknymi oczami które wyrażają całe jego dotychczasowe życie. Co za kot.
No i Szaraczka. Kocina poszkodowana przez los i sprawiająca że ten los przeprasza za coś czego nie zrobiła. Pięknie pręgowana, z cudownymi zielonkawo-brązowymi oczami. Spokojna i cichutka. Dla ludzi którzy okażą jej ogromnie dużo cierpliwości, a przede wszystkim MIŁOŚCI. A jest co kochać, bo kicia jest duża.
Cały ten post zabrzmiał pewnie jak opis adopcyjny, ale to tylko moje osobiste wrażenia po krótkiej wizycie.
Ach te koty.....