Łatka z kolei bardzo panikuje poza klatką, każdy hałas. Na rękach kolanach jeszcze niet.
Od czwartku nie mam internetu, przez święta mogłam u jednych potem drugich rodziców trochę skorzystać. Teraz podpieram się komórką, zawsze coś. 2 tygodnie ma ponoć nie działać, mają przyjść naprawić. Zostaje mi książka, sprzątanie i spacery adopcyjne
Kazia od wczoraj jest z nami równe pół roku
I wczoraj jadąc na Bytom do moich rodziców wzieliśmy Kazankę nie uprzedzając rodziców.
W aucie po kilku minutach Kazik już zrobiła kupę, płakała że jej śmierdzi, mi też było słabo
Zaparkowaliśmy przy Macdonaldzie i oporządziliśmy co trzeba.
Godzinę jechaliśmy Kazia pod koniec już spała. Rodzice, siostra zaskoczeni, zachwyceni. My z Tż dumni. Kazanka luz, szybka aklimatyzacja, wszyscy ją brali na ręce, miziali -zadowolona.
Wracaliśmy, ok. Pod koniec jazdy Kazia zwymiotowałai zaraz kupa jak dojeżdżaliśmy na parking
Tż że może Kazia ma chorobę lokomocyjną
Coś takiego koty mogą mieć?? Przy windzie znów wycieranie, ja nie wytrzymałam, ulało mi się, Tż ogarnął sprawę, a jak dotarliśmy do domu to "spokojnie" dokończyłam pawia, a Kazia zawstydzona obok w koszyku leżała.
Bym nie powiedziała, że to był lany poniedziałek, prędzej..