Trochę odświeżam wątek. Święta już dawno za nami, Czarek pojechał i wrócił ze mną ze Świąt. Moi rodzice pozostają przy "hodowli" psów.
W ostatnią niedzielę Czaruś wziął ostatnią połówkę tabletki Enarenalu, teraz 2 tygodnie przerwy i badania moczu żeby potwierdzić, że wszystko jest w porządku (jak podejrzewałam przez cały miesiąc podawałam mu po pół tabletki co drugi dzień). Mam obserwować i mierzyć brzuchol
Który i tak jest coraz większy bo kocisko się mi pasie. Co jak co, ale jeść to on lubi
Weekend majowy Czaruś spędził na Kaszubach. Pierwszego wieczoru go nie wypuściłam z domku bo było już ciemno i zlewał się z otoczeniem:) Ale od piątkowego poranka latał z Felusiem i Rudym dookoła działki, dostając szału od szeleszczących liści. Była pełnia szczęścia. W niedzielę cała trójka obserwowała z oddali jedno drzewo i jak się bliżej przyjrzałam to okazało się że ich obserwował dla odmiany olbrzymi puchacz. Pierwszy raz w życiu widziałam puchacza
Ogłoszenia Czarusia wiszą na Paluchu, dzisiaj zamieściłam je na OLX i gumtree. Może uda mi się znaleźć mu dom. Na razie mieszka z nami, jest najniżej w hierarchii w stadzie, ale on woli sobie spokojnie żyć na uboczu, nie ma w nim cienia agresji. W podróży prawie ideał - w drodze "do" spał cały czas, w drodze powrotnej trochę miaukolił, ale tylko tyle. Parę fotek z wyjazdu:
Rudi
kocia sypialnia
najlepsze są naturalne drapaki
Feluś pyta " i gdzie ta sowa?"