Piszę tu, a nie na dzikich kotach, bo tak naprawde to nie do końca jest dziczek......
U mojej Mamy na balkonie mieszka od maleństwa koteczka. Mama nazwała ją Cycolką. Koteczka, mimo podawanej provery, zaszła w ciążę, urodziła i.... Miot najprawdopodobniej zginął. Koteczka sie nie pojawiała, a ostatnio przyszła i jest baaaaardzo chora. Ma zaropiałe oczy, nos. Przekrzywia głowę i chodzi jak paralityk- słowa mojej Mamy. Próbuje cos zjeść, ale nie może. I moja Mama ma teraz dylemat, bardzo poważny - prawie płakała
Czy próbować ja łapać? Bardzo ja to denerwuje i stresuje, a moja Mama nie ma doswiadczenia w łapaniu kotów. Gdzie ja zawieść, do jakiej lecznicy? Mama ma dwie swoje koteczki i nie bardzo może wziąć trzeciego.....
Mama mieszka w warszawie, na Targówku. Obydwie jestesmy zdemobilizowane- nie mamy samochodów. Może ktos z Was ma pomysł?