Kochani!
Zdaje raport z dalszych losow bezdomnej kotki.
Zgodnie z waszymi sugestiami intensywnie szukalismy gniazda tej kotki.
Znalezlismy.W szopie obok domu.Byly tam dwa kotki.
Jeden zdrowy,pieknie umaszczony szary z bialymi lapkami i drugi wyraznie chory , czarny.Chory kotek byl dziwnie poskrecany ,mial malo wlosow,pomarszczone cialko.
Tego slabszego uspilismy u naszego wet.Wiem ,ze moze nie wszyscy zgadzaja sie z takim postepowaniem...Jednak podjelismy taka decyzje jako najlepsza w tej niewesolej sytuacji.
Wet. powiedziala,ze raczej nie mial szansy na normalny rozwoj....Bardzo przykre....
Z pania wet. dogadalismy sie w sprawie sterylizacji.Okazalo sie ,ze gmina daje skierowania na sterylizacje bezplatne , jesli zglosi sie obecnosc na posesji dzikiego kota.
Dostalismy adres i nazwisko pani do ktorej mamy sie zglosic w gminie.
To oczywiscie musi zalatwic znajomy zajmujacy sie kotka -no bo on jest mieszkancem tej gminy.
Wiec sprawa sterylki jest na dobrej drodze.
Kotka byla badzo przerazona nasza ingerencja.Zebyscie widzieli te biedne przestraszone oczy i te wielkie nasluchujace uszy.
Drugiego kotka odlozylismy na miejsce,koteczka skwapliwie sie nim zajela.Za kilka dni zaniesiemy tam lepsze pudlo z kocami-obecne jest za plytkie i boje sie zeby kocio nie wypadl z niego.
Acha,kotek jest jeszcze slepy tzn ,ze wbrew naszym wyliczeniom nie ma wiecej niz 10 dni.
Zastanawialam sie czy nie zabrac kotki z dzieckiem do nas.Ale u nas sa dwa psy i dorosla kotka.Boje sie ,ze bezdomna koteczka moze przyniesc jakies choroby.
Ale to daloby sie obejsc,odosobnilabym ja ...Niestety za kilka dni jedziemy na planowany urlop.Nasza kotka zostaje pod opieka starszej osoby.
Wymyslilam wiec ,ze umowimy pewnego mlodego czlowieka ,ze na czas naszej nieobecnosci bedzie zachodzil do bezdomnej koteczki do szopy ,karmil ja tam i co najwazniejsze socjalizowal kocie.
Jesli mamy mu znalezc dom nie moze byc dzikusem.Niestety nasi znajomi opiekujacy sie bezdomna kotka zupelnie nie czuja problemu.
Jak tylko wrocimy z urlopu zaniesiemy koteczke do sterylki a malucha wezmiemy do nas i bedziemy mu szukac domu.
To chyba dobry plan...?
Martwie sie co prawda ,bo slysze ,ze katar koci szaleje.Teraz kociatko jest za male na szczepienie.
Licze na to ,ze skoro mieszkaja w tej szopie z dala od innych kotow to nie zarazi sie niczym jesli matka go karmi.
Trzymajcie za nas kciuki zeby wszystko sie udalo,bo plan jest troche karkolomny i zalezy od wspoldzialania wielu ludzi .
A ta bezdomna koteczka jak sie ja glaszcze wysowa jezyk i tak z tym wysunietym jezykiem zamiera.Zapamietuje sie w tej rzadkiej przyjemnosci bycia pieszczonym?
Pozdrawiam Was Kocioluby