Witam,
Od jakiegoś czasu przeglądam Miau.pl i może w ciągu najbliższych dni poznacie mnie i moje koty nieco lepiej (dział nerkowców i plazmocytarnego zapalenia jamy ustnej się kłania

). Co do tego malucha (Pręguska vel Dino), to pomoc potrzebna jest bardzo. Osoba, do której kocica się przybłąkała i okociła (kotka jest tylko tam dokarmiana - dalej mieszka w stodole) niestety nie ma za wiele pieniędzy na leczenie - szczególnie, że koszty tego leczenia już przekroczyły 2000 zł. Ja natomiast samotnie wychowuję syna za marną państwową pensję i mam w trakcie leczenia 3 własne koty, więc też z pieniędzmi krucho. Ulitowałam się nad 2 maluchami "do wzięcia", bo kto by się nie ulitował. Szczególnie kiedy znajomy powiedział, że jeden z kociaków przestał przychodzić do jedzenia i jak to powiedziała jego rodzina "najwyraźniej źle się poczuł, ale na pewno samo mu przejdzie". Okazało się, że jego "złe poczucie" to stan do natychmiastowej operacji, bo kotek jest po jakimś wypadku - ma zapadnięte lewe płuco, serce z prawej strony, duszności oraz połamaną nogę i ogon. 25.01 w nocy kociak przeszedł operację szycia przepony (oderwanej od mostka i pękniętej na długości 5 cm) - wcześniej odprowadzono narządy (wątrobę, żołądek i jelito) z klatki piersiowej. Operacja jak dla mnie cudem się udała, bo kociak naprawdę malutki (4 miesiące) - lekarz dawał 50 % szans na przeżycie. Dino z dnia na dzień czuł się lepiej, ale ja nadal w stresie że mu szwy się rozejdą, więc nie wykonaliśmy 29.01 kolejnego zabiegu (naprawiania złuszczenia panewki stawu skokowego i amputacji schnącego ogona), ponadto brakowało kolejnych pieniędzy na kolejną operację. "Na kredyt" operacja została wykonana 5.02 - niestety rokowania, że staw będzie ruchomy są bardzo ostrożne, za długo czekaliśmy

. Mam ogromne wyrzuty sumienia że tak długo czekaliśmy ale naprawdę nie było jak tego wcześniej zrobić

.
Dino czuje się świetnie. Skacze na 3 nogach (bo gwoździowana noga w gipsie) i dosłownie zasuwa po domu

. Nie trzymam go w klatce 24 h na dobę mimo zaleceń jednej pani dr (po konsultacji z drugim weterynarzem, zdecydowaliśmy że gips powinien ochronić zrastającą się nogę, a brak ruchu dla malucha kończy się brakiem kup w kuwecie). Teraz 6 tygodni czekania i martwienia się że gips zaraz będzie za mały bo Dino rośnie jak na drożdżach. W sobotę próbujemy zdjąć szwy z ogona i może uwolnimy małego z kołnierza. Po 6 tygodniach kolejny zabieg usunięcia wszczepów i rehabilitacja... To tak w skrócie. Postaram się wklejać zdjęcia ale... jeszcze nie wiem jak się to robi.
po operacji przepony
najnowsze zdjęcie

noga po operacji

Nie wiedziałam, że ktoś odpowiedział na mój apel, bo nie wyskoczyło mi powiadomienie na maila... Dziękujemy za wsparcie
