Piękne są te czarnuszki... straszne jest to, gdy zostają na bruku po zmarłych, dla mnie straszne jest to, że ludzie , którzy tak niby kochają swoje koty czy psy, nie myślą o ich przyszłości , o zabezpieczeniu ich po śmierci, a przecież można, zwykle te osoby zostawiają mieszkania następcom a swoim ukochanym zwierzakom bezdomność , strach i ból ..
Miłość to przede wszystkim myślenie o tych, których kochamy i o tym co sie stanie, gdy nas zabraknie -ja tak to pojmuję. Mam wielki szacunek do osoby, mojej znajomej, która nie miał czego zapisać w testamencie -nie miała mieszkania na własność, ale gdy dowiedziała się o nowotworze, pierwsze , o czym pomyślała, to o szukaniu domów dla kotów. Wiedziała,że ma trochę czasu, mogła mieć nadzieję,że jednak wyjdzie z tego i że wcale inne domy nie będą potrzebne...
Szukała domów , bo myślała przede wszystkich o nich - to jest dla mnie miłość, dojrzała, odpowiedzialna, nie zaś egoistyczna, w myśl zasady "a po mnie choćby potop" . W ciągu kilkunastu miesięcy znalazła dobre domy,na które mogła liczyć, gdy odejdzie z zastrzeżeniem,że koty do końca zostaną przy niej . I tak się stało.Cztery futerka , jeden niestety odszedł na nowotwór (nieoperacyjnie ułożony w czaszce), trzy dożywają w zdrowiu w nowych domach.
Można.
Zapytacie czy moje futra rozparcelowane? A tak każde ma gdzie pójść i wiem,że te osoby mnie nie zawiodą niezależnie, czy przeznaczę im coś w testamencie