Modjeska pisze:A jak malutka?
Która malutka?
Ta mała bura już dobrze a Kumisia źle, dostała serię zastrzyków i za 2 dni znowu do lecznicy.
Ledwo przyechałam do domu to Kumi chciała wyjść na dwór i ją wypóściłam, ale lewdo wyszła, jak ją atak złapał, jak ją zaczęło rzucać-obracać, to dobrze, że była na ziemi bo jakby była na kanapie jak ostatnio to by spadła, po tym ataku zaczęła bardzo się gryźć w prawą nogę ino futro fruwało.
Zaraz poszłam po nią bo leżała na ziemi i się nie podnosiła, a temperaturę ma zaniżoną - 37 stopni, to trochę mało.
Przyniosłam ją do posłanka na podłodze i tam siedzi nie ruszając się. Kotka nie chce nic jeść, wczoraj tak mi wszystko zarzygała na łóżku, że już 4 prania były zrobione, od pościeli do podkładu na materacu po ścianę i samo łóżko.
Może ktoś ma pomysł co do jakiejś karmy którą koty lubią a nie jest droga?
Ona już miała tyle wypróbowane, nawet te marketowe i ich w ogóle nie chce nawet tknąć (Whiskas kitekat).
Koszt wizyty 34zł.
Mało tego, to dzisiaj wzięłam na kontrolę Kasię bo ten guzek na boczku mi spokoju nie daje, ma go od roku-dwóch, był leczony zastrzykami ale nic się nie zmniejsza.
Niestety, Kasia musi mieć operację w celu usunięcia tego guzka,(koszt 150zł) i mu on być wysłany do badania histopatologicznego.(koszt 50 zł lub więcej, nie wiem)
Kasia to kotka bezdomna którą karmiłam pod blokiem obok mojego bloku, kotka z tego wątku
viewtopic.php?f=1&t=99457&start=0 jest już po dwóch operacjach kamieni w pęcherzu, to starsza już kotka, ponad 10 lat. Kasia bardzo przyjaźni się z Agatką, kotką z tego samego miejsca, a wzięłam je do domu tylko dlatego, że nie mogłam już patrzeć na zamykane okienka i koteńki koczujące na betonie w mrozie, oraz przez psy którymi były szczute, jak i bachory które rzucały w nie kamieniami.
Mam kotów tyle ile mam, każdy z nich potrzebował pomocy, a przejść obojętnie byłoby najprościej.