Szwy zdjęte, rekonwalescentka ma się dobrze, moje ręce gorzej...
Jest jeden pozytywny skutek jej problemów zdrowotnych - była przez jakiś czas na tyle osłabiona, że nie protestowała, kiedy Ptasiek układał się koło niej na posłanku. A potem chyba jej się spodobało
Ptasiek to w ogóle jest niesamowity kot - dogaduje się ze wszystkimi, wszyscy go lubią i szanują - i młodzież i starsi. Nie mam wątpliwości, że dokocenie Ptaśkiem przebiegnie bez kłopotów, ale też nie mam wątpliwości, że Ptasio nie mógłby być jedynakiem...
Po latach życia pod jednym dachem ze strzygami-złośnicami obecne stadko tymczasów jest dla mnie źródłem nieustającej frajdy: uwielbiam obserwować, jak ze sobą współpracują, jak się tulą i wzajemnie wylizują, jak wreszcie bawią się ze sobą...
No właśnie - jednym z naszych rytuałów jest wieczorna zabawa wędką z piórkami. Na i przy łóżku melduje się co najmniej piątka: Ptasiek, Pablo, Miśka, Paloma i Ekler. Pierwsza trójka gania piórka, skacząc po łóżku i sobie nawzajem - wyjątkowo zgodnie, każde czeka na swoją kolej. Paloma czai się przy łóżku - raz na jakiś czas, jak się ośmieli, łapie wędkę z wielką zaciętością, ale potem znów się wycofuje...Najbardziej nieśmiały jest Ekler, na ogół zadowala się obserwacją, czasem tylko złapie piórka w ząbki...
Mniej więcej co drugi dzień tuż obok poduszki układa się jeszcze Mańka - i czeka aż
tornado się skończy, żeby odebrać należne głaski
Luśka i Pulpet tylko czasem zaglądają do sypialni - ale nie uczestniczą w zabawach
Po zakończonej zabawie gaszę światło a wędkę chowam pod poduszkę. Dziś w nocy mali komandosi postanowili wykraść Graala i wyciągnęli mi wędkę spod głowy
Po przebudzeniu zobaczyłam Miśkę trzymającą piórka w zębach siedzącą przy łóżku, z żałosną miną, czekającą, aż piórka znów zostaną wprawione w ruch