nie wytrzymam
Birfanko jak on (ona) się tam wgramolił (ła) ?
Ale że co Słoneczko kochane ,buziaczków byś chciał ? tak dużo? Ty wiesz,że mnie nie trzeba dwa razy mówić ,wiesz?
gosiagosia zaraz popędzę
janinko Lalunek !!!!!! halooo !!!!!!! tu jestem,śpiewam do Ciebie !!!!!
skanska dziękujemy bardzo
Powiem Ci,ze były momenty,że wymiękałam "po cichu" ( nie okazywałam tego) najwięcej jak małż do pracy chodził,a pracował na 3 zmiany i wtedy większą część byłam zdana sama na siebie,ale jak przychodził,nadrabialismy.A spać chodziłam gorzej styrana psychicznie i fizycznie niż po 8 godzinnej pracy,kiedy na gwałt jest jakaś wysyłka
Ale wizja tego,ze nie ma wyjścia,nie wydam Myszy nikomu, czy nie pozbędę się jej w żaden sposób,jakoś trzymała nas,żeby walczyć o nich
Zeszło to trochę,bo Miska ma bardzo delikatną psychikę,co dodatkowo nieraz utrudniało sprawę,ale wiem,że było warto
Teraz w perspektywie czasu,myślę,ze jakbym posłuchała "szczerych" rad typu "wywal tego kota w...." "po co Wam ten kot" i wiele innych,czasem w bardziej dosadnych słowach,wiem,ze sumienie by mnie zechlało,mówiąc dosłownie
Dlatego teraz służę pomocą każdemu kto zapyta mnie jak najlepiej działać,żeby i dziecko i kot byli szczęśliwi,staram się podpowiadać z własnego doświadczenia,na zasadzie "jak ja bym to zrobiła" Znam w realu jedną rodzinkę,mają mnie na telefonie w razie co,ale z tego co wiem,to jest coraz lepiej u nich,kiedyś też u nich byłam i widzę różnicę
Kiedyś jak młody pojawił się na horyzoncie Myszy,lub tylko go usłyszała,przez większość dnia było tak : (sorki za burdello w tle,ale pod łóżkiem mamy "maleńki" magazyn
czasem musiała mieć tam i miski z jedzeniem,bo nie wychodziła w ogóle na jedzenie,dopiero w nocy,albo jak widziała,że młody padł
a w większości jest teraz tak jak widziałaś na tamtym wątku + to :