Ola, a może była kiedyś kotem domowym,ale ktoś się nad nią znęcał i teraz się boi. Pamiętam, że lata temu na wsi koty miały do domu wstęp wzbroniony. Jak się taki delikwent dostał do środka, zaraz go wyganiali, miotła w ruch. Nawet jak brałam kota na ręce i zanosiłam go do domu, to spodziewał się samych złych rzeczy. Moja dobermanka spała ze mną w łóżku. To był pies miastowy,bo wiejskie spały na podwórku.I w domu nie było miejsca na zwierzaki. Koleżanka miała kocurka,który w domu dostawał wpier......za sikanie. Potem sikał ze strachu. Chyba pół roku trwało, aż zrozumiał, że u niej nikt mu nie zrobi krzywdy.
Mój Bazyl ukrywał się przed ludźmi. Chował się. Znajomi przychodzili zobaczyć nowego członka rodziny, a on zwiewał. Bał się zostać sam na balkonie, żeby go tam nie zostawić. Raz jak przeciąg zamknął drzwi
, Bazyl walił głową w drzwi, wpadł w jakiś szał. Po trzech latach dopiero położył się na łóżku. Położony na łóżko uciekał przerażony. A moje dziecię tak marzyło o spaniu w łóżku z kotkiem
Bał się sztucznych ogni, nosiliśmy go na zmianę na rękach. Dopiero trzeci Sylwester przyniósł pozytywną zmianę i przestał się bać. Bał się, że nie może spać w legowisku i uciekał, żebyśmy go nie nakryli
Niepotrzebny stres. Czasami sobie myślę, że może,gdyby jego życie wyglądało inaczej, mniej stresowo, może byłby jeszcze z nami. Chociaż udało mu się przeżyć z nami prawie drugie swoje życie.
Bezdomny jest tak przerażony, że ucieka nawet jak mu się da jedzenie. Nawet nie wiemy jakiej jest płci. Karmisz go, dajesz mu budkę, żeby miał namiastkę schronienia, ale to za mało, żeby zaufał