MOje stadko do adopcji- co to w końcu było?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 09, 2004 23:08 MOje stadko do adopcji- co to w końcu było?

Wczoraj po powrocie z Wawy poszłam karmic koty.
Przy okienku gdzie załapałm przedwczoraj Dymka-2 ( http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=16586 ) stało duże pudło. Z wyciętymi małymi dziurkami, wyłozone trocinami. Puste.
Serce mi sie ścisneło bo oczywiście nie wiadomo CO w tym pudle było i co sie z tym czyms stało. Rozejrzałam się- nic nie widac.
Nałożyłam kotom jedzenie i poszłam do domu.
Dzisiaj , po powrocie od Marty podjechała samochodem od razu żeby nakarmić dziczki.
To samo pudło stało przed wejściem do sklepu , który tyłem przylega do bloku z dokarmianymi piwnicami. Przeds klepem samochód a pod nim .... kilka maluszków :strach:
3-4 większe i jedno zupełne maleństwo...
I akurat to maciupenstwo udało mi sie złapac gdy wyjrzało zza koła...
inne rozpierzchły sie na wszystkie strony.
Malucha zapakowałam do koszyka ( woze teraz non stop w samochodzie bo, jak widac, nigdy nic nie wiadomo) i poszłam karmic . Patrze a przy otwartym okienku w bloku vis a vis tez stoi pudło.....Podchodze... trociny i plastikowa miseczka... :strach: :strach:
Ktoś hurtowo pozbywa sie kociaków licząc na to, że uchowaja się przy stałym dokarmianiu piwnicznym
:twisted: :twisted: :twisted:
Maluszek jest ogólnie w niezłej kondycji. Jedno oczko troszke ropieje ale juz podałam dicortineff. Zamieszkał w koszyku piknikowym. Ma tam, mini kuwetke i stołówkę. Jest szary w prążki.
Ale to jeszcze nie koniec przygód...
Godzine wczesniej, gdy wracałam do Lublina z Karczmisk , w miejscowości Matczyn, przy zywopłocie okalającym dom opieki dla niepełnosprawnych dzieci zoabczyłam idącego powoli i dosc chwiejnie rudego kota. Zqawróciłam samochód i podjechałam . Kot siedział nieruchomo przy krzakach. Podeszłam, zakiciałam... kot miauknał i ruszył w moja stronę.
Od tego widoku zamarło mi serce: kocina była krańcowo wychudzona, miejscami wyłysiała, z wielkim ni to strupem, ni odbarwieniem na boku.
Zawiozłam ja z miejsca do kliniki. Byłam przekonana, ze albo spadła z okna albo potracił ja samochód. Na to wskazywał jej chód.
W klinice wetka stwierdziła, ze kotka ( bo to kociczka) nie ma siły iśc z ... głodu!!!
Zajrzałam do pyszczka: na 16 zebów przednich( 4 kły i 12 siekaczy) był tylko jeden. Kieł, ułamany i bardzo pozółkły...
Kicia nie miała czym jeść ani upolować jedzenia... :(
Została do jutra w klinice, na pobranie zeskrobin z róznych miejsc, odrobaczenie i odpchlenie, bo pcheł miała olbrzymie ilości.
Potem- zobaczymy.

Na jej szczęscie jest pieknie umaszczona;: bezowo-kremowo-jasnoruda.
Moze trafi sie jakiś dom... :?
Ostatnio edytowano Wto sie 24, 2004 8:59 przez Kasia D., łącznie edytowano 43 razy

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pt lip 09, 2004 23:17

Kasiu ... Jeżeli jest kocie niebo, to będziesz w nim kiedyś zajmować honorowe miejsce na łonie jakiegoś kociego Abrahama :)
Podziwiam Cie bezustannie - za siłę, optymizm, i niezmordowaną wolę pomocy kotom. I za niesamowitą skuteczność tej pomocy :1luvu:
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

Post » Pt lip 09, 2004 23:17

Bosh, jaka biedna ta kicia :( I znowu kotki miały szczęście spotkać Ciebie.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19844
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lip 09, 2004 23:25

http://upload.miau.pl/13122.JPG
Oto fotka malucha robiona z lotu ptaka, podczas posiłku kotka w koszyku.

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pt lip 09, 2004 23:25

To się w głowie nie mieści, tyle tych kocich nieszczęść jest :(
Kasiu, podziwiam...
Obrazek

Pandorka

 
Posty: 886
Od: Nie kwi 11, 2004 15:11
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 09, 2004 23:30

Podziwiam :!: :!: :!:
MamaObrazekObrazekObrazekObrazek
Prawdziwa egipska księżniczka z kairskiej ulicy....i książę o migdałowych oczach... rudy łobuz

Mayo

 
Posty: 1412
Od: Śro kwi 28, 2004 21:03
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt lip 09, 2004 23:32

A tu maluszek spi, po kolacji...Musiał byc bardzo zmeczony bo nie dało rady podniesc go pysiem do zdjęcia- padał nieprzytomny i zasypiał.
http://upload.miau.pl/13124.JPG

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pt lip 09, 2004 23:34

Strasznie kochana jesteś...

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Pt lip 09, 2004 23:38

Nie chwalic mnie tu , tylko rozgladac się za domkiem dla szaraczka :wink:
Własnie wymysliłam mu robocze imię. Nazywa się Bączek 8)

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pt lip 09, 2004 23:38


Istny mały ślimaczek :)
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

Post » Sob lip 10, 2004 0:00 kotki

Jestem pelna podziwu Ksiu. Jak ty to robisz ze mimo tylu maluchow i wogole, udaje ci sie znalezc im domek. :D Moze to twoj urok wewnetrzny. A co z ta koteczka? Pisz koniecznie.Pozdrawiam i za domki dla kociakow :ok: trzymam kciuki moooooccccnnnooo
"Im dłużej przebywam z ludźmi, tym bardziej kocham swoje zwierzęta."
Wiem, robię błędy ortograficzne
Nie puszczone bąki powodują przesrane myśli.
[url=http://www.etovet.pl[/url]

Puchacz

 
Posty: 2013
Od: Nie lut 22, 2004 16:23
Lokalizacja: W-wa

Post » Sob lip 10, 2004 1:55

Kasiu :1luvu:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lip 10, 2004 7:18

Rany boskie :( Chyba musimy Ci Kasiu dom z wielkim ogrodem kupić, abyś miała miejsce dla tych wszystkich biedaków, które stają Ci na drodze.
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35112
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Sob lip 10, 2004 8:23

:ok: za uratowane kotki
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Sob lip 10, 2004 8:29

Bączek nadal spi. Z miseczek w ciągu nocy znacznie ubyło.
Niestety, częśc z wczorajszej kolacji kotek zwymiotował. Pchełki ładnie obleciały.
Nie wiem natomiast co z kicią. Nie mogę dodzwonić się do kliniki.

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 500 gości