Grzyb atakuje - Snooker b. źle reaguje :-(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 11, 2004 23:23

ZibiPan pisze:a ile trwa leczenie?

u nas trwało 2 miesiące prawie, ale normalnie chyba idzie szybciej - nasz wet za wcześnie zarządził przerwanie kuracji, i nastąpił nawrót.
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

Post » Nie lip 11, 2004 23:30

A skąd właściwie bierze się grzyb? czy u kota niewychodzącego również może się przypałętać? Jak się go ustrzec?
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Nie lip 11, 2004 23:38

Klaudia pisze:A skąd właściwie bierze się grzyb? czy u kota niewychodzącego również może się przypałętać? Jak się go ustrzec?

Z tego co ja wiem,to kot zaraża się przebywając z chorym zwierzęciem (kotem).Czy można przynieść grzyba do domu np.na butach czy ubraniu - teoretycznie chyba też,ale chyba takie przypadki są rzadkie (gdyby były częste pewnie zalecanoby jako obowiązkową szczepionkę na grzybka).
MamaObrazekObrazekObrazekObrazek
Prawdziwa egipska księżniczka z kairskiej ulicy....i książę o migdałowych oczach... rudy łobuz

Mayo

 
Posty: 1412
Od: Śro kwi 28, 2004 21:03
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie lip 11, 2004 23:40

Dzięki Mayo za uświadomienie mnie :)
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Nie lip 11, 2004 23:43

U mnie grzyb wziął się nie wiadomo skąd. Maluch był u mnie już prawie 2 tygodnie, gdy zauważyłam pierwsze zmiany, w tym czasie na pewno nie miał styczności z żadnym chorym zwierzęciem i żaden z domowników również nie. Pozostałe koty zaraziły się najprawdopodobniej od niego.

Mógł teoretycznie przynieść grzyba jeszcze z rodzinnego gniazda, a rozwinął się on dopiero pod wpływem osłabienia odporności (przeszedł infekcję wirusową). Teoretycznie jest też możliwe, że zaraził się uweta, chociaż zawsze pilnuję dezynfekcji stołu i wyjmuję kota z transporterka tylko na tyle, ile koniecznie trzeba.

Jaką substancję czynną ma Oridermyl ? Jak się to stosuje ? Jutro idę do weta i będę rozmawiać na temat dalszego leczenia.
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Pon lip 12, 2004 0:07

U mnie po przyprowadzaniu Antosia ze schroniska grzyb zawital tez po ponad dwoch tygodniach. Zalapal sie Filut i suka Ziuta-Sara i Perla nie.

Jakos to leczenie szlo marnie(nie pamietam czym bylo leczone)-Filut zaczal wygladac jak "koczkodan' na lebku ze trzy lyse kolka :roll:
Zatosowalam sama Pevaryl w postaci mleczka- tydzien i grzyba nie bylo-sierc zaczela calej trojce ladnie odrastac. Nigdy wiecej tfu,tfu grzyb nie zawital do nas, bylo do dobrych pare lat temu.
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Pon lip 12, 2004 9:34

U małego od Lidyi lekarz zastosował szczepionkę. Nazywa się chyba Felisvet czy jakoś podobnie ( nazwe mogłam pokiełbasić ). W odstępach 2 tygodniowych. Grzybek idealnie pokonany. Po tygodniu było widać zmniejszające się plamki a miał sporo. Mój wet za to mówił mi że to jest szczepionka na jeden rodzaj grzyba więc najpierw trzeba ustalić jaki to grzyb zaatakował :)
Ps. My już prawie też wyleczyliśmy naszego grzyba ! :D :D
<img src="http://upload.miau.pl/1/48532.jpg">
Wątek chłopaków 8)

Evelyne

 
Posty: 868
Od: Wto mar 09, 2004 21:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 12, 2004 9:38

Evelyn pisze: Nazywa się chyba Felisvet czy jakoś podobnie ( nazwe mogłam pokiełbasić )

Może Felisvac Mac ? :wink:
MamaObrazekObrazekObrazekObrazek
Prawdziwa egipska księżniczka z kairskiej ulicy....i książę o migdałowych oczach... rudy łobuz

Mayo

 
Posty: 1412
Od: Śro kwi 28, 2004 21:03
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon lip 12, 2004 10:06

Klaudia pisze:A skąd właściwie bierze się grzyb? czy u kota niewychodzącego również może się przypałętać? Jak się go ustrzec?


Może tez pojawic się po intensywnej antybiotykoterapii
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pon lip 12, 2004 13:22

Mayo pisze:
Evelyn pisze: Nazywa się chyba Felisvet czy jakoś podobnie ( nazwe mogłam pokiełbasić )

Może Felisvac Mac ? :wink:


O chyba tak :)
<img src="http://upload.miau.pl/1/48532.jpg">
Wątek chłopaków 8)

Evelyne

 
Posty: 868
Od: Wto mar 09, 2004 21:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 12, 2004 20:01

Miałam przygodę z grzybem 4 lata temu, wtedy przywiozłam do domu Ptysia z katarem kocim w prezencie. Po wyleczeniu i zaszczepieniu nagle pojawił się grzyb ale u mojego drugiego kota, który był okazem zdrowia a Ptyś nie miał na skórze niczego. Wet stwierdził że Ptyś musi być nosicielem i po prostu nam to przywiózł.Najgorsze jest to, kochani że mnie też się dostało w prezencie. Kto to jest TŻ? sorry jestem nowa bo jeżeli nie jest to kot to trzeba natychmiast iść do dermatologa. Ja przeżyłam niezły horror ,mówię wam, nikomu nie życzę. Miałam to najpierw na szyi a zaraz potem wszędzie,brr....U siebie leczyłam to równie długo jak u kotów.....a mój mąż nic- czyściutki.

moś

 
Posty: 60858
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pon lip 12, 2004 23:03

Dziś po kolejnej wizycie u weta - dostałam zalecenie, żeby smarować raz na 3 dni Imaverolem + 2x dziennie Clotrimazolem. Tym razem Clotrimazol w płynie, na moją prośbę zresztą, bo smarowanie maścią i trzymanie potem kota przez pół godziny, w momencie, gdy mam już trzy koty do obróbki, jest dość trudne... Ztesztą dziś już i Biszkopt ma pierwsze grzyby :-(

Ale wynikł problem, i to poważny. Już wcześniej, gdy jeszcze stosowałam Fungiderm (substancją czynną jest 0,5% clotrimazol) tak było, ale to było raz na trzy dni i nie tak mocno jak dzisiaj. Mianowicie Snooker bardzo źle znosi smarowanie, zarówno Clotrimazolem, jak i Imaverolem. Ma zmiany na głowie, m.in na samym nosie, i przy smarowaniu zaczyna się potwornie ślinić, dosłownie leje mu się z pyszczka. Dostał też czkawki. Przechodzi to po chwili, mam wrażenie, że to reakcja na zapach, bo występuje jeszcze zanim mu zasmaruję sam nos. Po nasmarowaniu jest bardzo nieszczęśliwy i mam wrażenie, że nie chodzi o to, że tego nie lubi, tylko, że coś mu fizycznie dolega. Właśnie przed pół godziną był smarowany i do teraz zachowuje się jak chory - chowa się gdzieś w kącie, leży z zamkniętymi oczami, nie pędzi do jedzenia (zjadł niecałe pół porcji), nie chce się przytulać... Inne koty bez żadnych reakcji.

Jutro zaraz z rana zadzwonię do wetki i powiem o tym, ale już teraz zastanawiam się, co zrobić. Właściwie chyba wszystkie substancje czynne przeciwko grzybom należą do tej samej grupy i można podejrzewać, że będą wywoływały podobną reakcję. Stosunkowo najlepiej jest przy clotrimazolu w maści - wtedy się nie ślini, ale z kolei maścią trudno wszędzie zasmarować i trzeba kota potem trzymać. Też jest później taki przygaszony przez jakiś czas, ale nie tak drastycznie jak teraz. Ketokonazol w postaci Nizoralu nie wywołuje takiej reakcji.

Przeszukałam już internet w poszukiwaniu skutków ubocznych tych preparatów, znalazłam sporo, ale takiej reakcji jak u Snookera - nigdzie. Mieliście taki przypadek ? Czy to może być alergia ? A jeśli tak, to czym tego grzyba leczyć, skoro wszystkie substancje są podejrzane ?

Właśnie dzisiaj po przeanalizowaniu wszystkich danych, które znalazłam w internecie zdecydowałam się nie używać szczepionki (ze względu na jej dyskusyjną skutecznośćpodawaną przez wiele źródeł), ale zawsze taka możliwość istnieje - tyle, że i tak leczenie miejscowe jest niezbędne....

Czy leczyliście swoje koty używając tylko imaverolu co kilka dni, bez smarowania codziennie ? Jak oceniacie efekty ? Czy to może czas na zastosowanie ketokonazolu albo fluconazolu doustnie ? Czy może są jeszcze jakieś inne substancje grzybobójcze, o innej budowie chemicznej ? Czy preparaty oparte na nystatynie nadają się do leczenia zmian na skórze (wiem, że są polecane do uszu, ale to inne gatunki grzyba) ? Dziś wetka powiedziała mi, że przy grzybicy kotów nystatyna prawie nie działa...

Pomóżcie !
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Wto lip 13, 2004 0:52

Bonkreta pisze:Czy leczyliście swoje koty używając tylko imaverolu co kilka dni, bez smarowania codziennie ? Jak oceniacie efekty ? Czy to może czas na zastosowanie ketokonazolu albo fluconazolu doustnie ? Czy może są jeszcze jakieś inne substancje grzybobójcze, o innej budowie chemicznej ? Czy preparaty oparte na nystatynie nadają się do leczenia zmian na skórze (wiem, że są polecane do uszu, ale to inne gatunki grzyba) ? Dziś wetka powiedziała mi, że przy grzybicy kotów nystatyna prawie nie działa...

Pomóżcie !

Koci był w Imaverolu kąpany co trzy dni - to znaczy moczony, nacierany + 15 minut przerwy + spłukiwanie. Nic innego nie uzywalismy. Pomoglo, choc trwalo dlugo, i mozna powiedziec, ze byl to sport ekstremalny. Potem dlugo jeszcze Koci sie chowal na sam widok takich zoltych gumowych rekawiczek :twisted:
Nasz wet uwazal, ze srodek doustny to ostatecznosc, zwlaszcza ze Koci wczesniej mial herpesa, dosyc dlugo bral antybiotyki i ogolnie byl w kiepskiej formie.
Zdaje mi sie ze terbinafina (czy jakos tak), czyli srodek zawarty w Lamisilu, ma mniej skutkow ubocznych niz ketokonazol, za to skutecznie zwalcza grzyba. Ma ta wade, ze jest drogi, i ze to ludzki lek. W moim watku o leczeniu grzyba ktos z forumowiczow pisal, ze leczyl kota Lamisilem, uzyskawszy na niego jakas lewa ludzka recepte. Sprobuje wkleic watek
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=11 ... za&start=0
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

Post » Wto lip 13, 2004 1:17

moś pisze:Miałam przygodę z grzybem 4 lata temu, wtedy przywiozłam do domu Ptysia z katarem kocim w prezencie. Po wyleczeniu i zaszczepieniu nagle pojawił się grzyb ale u mojego drugiego kota, który był okazem zdrowia a Ptyś nie miał na skórze niczego. Wet stwierdził że Ptyś musi być nosicielem i po prostu nam to przywiózł.Najgorsze jest to, kochani że mnie też się dostało w prezencie. Kto to jest TŻ? sorry jestem nowa bo jeżeli nie jest to kot to trzeba natychmiast iść do dermatologa. Ja przeżyłam niezły horror ,mówię wam, nikomu nie życzę. Miałam to najpierw na szyi a zaraz potem wszędzie,brr....U siebie leczyłam to równie długo jak u kotów.....a mój mąż nic- czyściutki.



TZ..to towarzysz zycia... :wink:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lip 13, 2004 1:19

moś pisze:Miałam przygodę z grzybem 4 lata temu, wtedy przywiozłam do domu Ptysia z katarem kocim w prezencie. Po wyleczeniu i zaszczepieniu nagle pojawił się grzyb ale u mojego drugiego kota, który był okazem zdrowia a Ptyś nie miał na skórze niczego. Wet stwierdził że Ptyś musi być nosicielem i po prostu nam to przywiózł.Najgorsze jest to, kochani że mnie też się dostało w prezencie. Kto to jest TŻ? sorry jestem nowa bo jeżeli nie jest to kot to trzeba natychmiast iść do dermatologa. Ja przeżyłam niezły horror ,mówię wam, nikomu nie życzę. Miałam to najpierw na szyi a zaraz potem wszędzie,brr....U siebie leczyłam to równie długo jak u kotów.....a mój mąż nic- czyściutki.


TZ- to towarzysz zycia.. cokolwiek to znaczy :wink:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kuba93l i 267 gości