Mam właśnie trzeci odcinek z serii "Grzyby". Najpierw Szlemik miał na łapkach. Już prawie się wyleczyło, parę dni temu odkryłam, że Snooker ma na uszkach (teraz już na uszkach i nosku). Dziś zauważyłam pierwsze ognisko na uchu Dropszotka.... Trochę mnie to załamało, zwłaszcza perspektywa, że zanim wyleczymy Snookera i Dropszota, Szlemik zarazi się od nich ponownie. Czekam już z rezygnacją na psy. Nawet TŻ ma już na głowie podejrzaną plamkę...
Ostatnim razem wetka proponowała mi zaszczepienie Szlemika szczepionką na grzyba, nawet czytałam ulotkę. Wtedy się nie zdecydowałam, bo wyglądało, że za parę dni będzie po grzybie (Snooker jeszcze nie miał objawów). Teraz się zastanawiam. Czy ktoś z Was już tę szczepionkę wypróbował ? Wetka uczciwie mi powiedziała, że jeszcze nie stosowali (czy tylko parę razy) i ona z własnego doświadczenia nie może polecać. Zastanawiam się jeszcze, czy trzeba najpierw określić gatunek grzyba, który męczy moje kotuchy ? Na 3 koty to wyjdzie 90 zł, więc nie chcę zrobić czegoś bez sensu.