Bedzie dlugo, bo sie nazbieralo, i jakos trzeba to ulac...chocby na Miau, co nie jedno juz widzialo...
Od poczatku: ot, przychodza i odchodza, adopcje sie kreca, bo kociaki przeslodie, sliczne i kochane. Ta wiec o.Ale co z tego, jak zewszad przybywaja nowe...i nie z innych dzielnic, nie z innych miast, ot tu, przy bloku. Czarnyapturek zbiera co moze, co nie moze-oglasza, ale jak to jest, ze wczesniej czy pozniej u czarnegokapturka laduje kolejny miot? Czemu TZ czarnegokapturka nie walnie piescia w stol: nie mozemy! nie mamy srodkow! nie mamy czasu! tylko pyta :ile? I kapturek czarny kupuje klatki, Virkon, prosi o karme, zbiera datki, wyprzedaje co sie da, zeby to utrzymac, zeby te 16 litrow dziennie piasku w domu bylo, i trzesie sie nad kotami, a kazda adopcja (wspaniala adopcja), to jak cios w serce, bo przeciez kot czesto na butli jeszcze jechal...
Bo nikt nie chce kotow z chorymi oczmi (patrz-4 z ogrodu), bo nikt nie chce poldzikow z dziury (patrz dwa dzieciaki co weszly do klatki przy lapance doroslych), bo nikt nie chce Foresta (uposledzone, zarobaczone kocie dziecie, ktore zaczyna odzywac, chociaz w wieku 2 miesiecy ma wielkosc 3 tygodniowego malca), nikt nie chce "grzybkow" (3 czarnych diablat, przestraszonych, zainfekowanych przez pchly do takiego stopnia, ze kapiac dzieciaki, woda zrobila sie czerwona od krwi...)
A czarnykapturek, z glupoty chyba, patrzac na stadko domowe, na kociaki przeciagajace sie na sofie i wcinajace najlepsze wyzebrane karmy, mysli: a grzybki, dziczki, co jedza wlasnie? kto im ulzy kiedy pchly zagniezdzaja sie pod powiekami?
Zadalam pytanie na ogolnym, ale bez odzewu, probuje tutaj...opisujac sytuacje: znajomy kilka dni temu stracil kotka-jednego, ktorego zlapalam przypadkiem przy karmieniu. Kot przeszedl kontrole wet, zostal zaszczepiony PUREVAX-em, odpchlony, przetestowany. Wszystko niby ok, ale ze zmianami na skorze (grzyb). Kot od samego poczatku zachowywal sie spokojnie, duzo spal, nie szlalal (mimo ze mial okolo 3 miesiace jak go zgarnelam z ulicy), a ostatnio jadl bardzo niewiele, spal duzo. Stracil na wadze. Pytalam (juz o fakcie) o objawy jakie mial kot, dowiedzialam sie ze wlasnie to byl brak apetytu, biegunki nie stwierdzono (a moze nie zwrocono uwagi...), zauwazono plame krwi przy kuwecie (nie wiadomo czy to biegunka, czy wymioty), i kot odszedl. W klinice zrobiono mu test psiego parwo (z kalu) i wyszedl pozytywny.
Pytanie mam nastepujace: czy kot moze miec uspiony w sobie wirus, ktory od wplywem chorobowym mogl zostac uaktywniony, czy nie jest to mozliwe?
NIE ZAUWAZAMY zadnej smiertelnosci kotow w okolicy. Dwa male czarne diably (okolo miesiaca), zyja w ogrodzie i wygladaja na zdrowe.
Dostalismy jedna informace o rzekomo chorej czarnej kotce, ktora przestala sie pojawiac. Nie wiem czy to prawda.
Okolo tygodnia przed smiercia kota, znajomy znalazl na swoich schodach potracona (tak mysle-bo miala bezwladne tylnie lapy), placzaca kotke. Kiedy odniosl ja z ziemi, oddala mocz i kal na kurtke owego znajomego. Chloak zabral ja do domu i umiescil w transporterze, na cieplej poduszce, kazal mamie poszukac telefonu alarmowego i zalatwic trasport do lecznicy, w miedzy czasie przebral sie w czyste ubrania, i wyszlismy zlapac "grzybki" (bylo to o 8 rano, wetow otwieraja o 10.00). Akcja lapania trwala okolo 10 minut, po tym czasie znajomy poszedl do domu, ja z grzybkami do mojego, znajomy zadzwonil na prywatny weterynarza, zeby spytac czy moze podjechac na juz z kotka. Kicia odeszla.
Nie zostala zrobiona sekcja, poniewaz przyczyna smierci byla "wiadoma"
Po okolo poltora tygondnia, od przyniesienia kotki do domu-jego kociak zmarl (dodam ze byl okolo 2 miesiace w domu tymczasowym)
Po przyjsciu z grzybkami do domu, zachowalam procedure-czyli, odkazilam Virkonem transporter, wrzucilam do pralki reczniki, ktorych uzywalismy do lapanki (goraca woda i Virkon), koty zostaly doszczetnie odpchlone, lazienka spryskana wybielaczem i po godzinie Virkonem.
Koty zostaly umieszczone w klatce (nowej, specjalnie dla nich kupionej)
Szaleje z niepokoju. Dowiedzialam sie o smierci kotka, natychmiast pobiegalam zaszczepic moje kociaki (byly za male zeby to zrobic...). Przy okazji zrobilismy testy starszym, i odrobaczylismy cale towarzystwo (tutaj jest taka procedura-wszystko robi sie przy jednej wizycie)
Teraz nie wiem, czy biegunka kociat (u niektorych z glistami), to znak odrobaczania, czy pp. Czy ich mniejsza chec do brykania, to objaw o szczepionkowy, czy pp. Czy to, ze Pacha dzis niewiele zjadl, to dlatego ze zawsze wcina jak najety, a teraz jest wykonczony kuracja, czy to pp.
Znajomy ma zakaz przychodzenia do mnie do domu. Wetka zakazala mi chodzic na lapanki. Oczywiscie zadnego "swierzego" malucha do domu nie moge wziasc.
Nie wychodze karmic kotow (mam zmiennikow).Siedze, czekam, obserwuje. Dezynfekuje. Oswajam 3 diabelki-grzybki. Bawie sie z kociakami. Sprzatam. Gotuje kociakom same pychotki, zeby chcialy jesc, zeby mialy sile...Wycieraczka przed drzwiami zlana Virkonem, i klatka schodowa tez. I czekam. Jeszcze 13 dni obserwacji...co zrobic zeby nie zwariowac?
(zlapane przez przypadek)
https://scontent-mad1-1.xx.fbcdn.net/hp ... e=56854CDF("grzybki")
https://scontent-mad1-1.xx.fbcdn.net/hp ... 2679_o.jpg(rusek, ktory byl w niebezpieczenstwie)
https://scontent-mad1-1.xx.fbcdn.net/hp ... 4507_o.jpg(Forest, ktory nie rosnie)
https://scontent-mad1-1.xx.fbcdn.net/hp ... 6416_o.jpg(maluch znaleziony w ogrodzie, bardzo plakal)
https://scontent-mad1-1.xx.fbcdn.net/hp ... e=5692B2EF(jedno z kociat, ktorych nikt nie chcial-przez chorobe oczu)
https://scontent-mad1-1.xx.fbcdn.net/hp ... e=568C75F4