" CTM" adopcje i juz sa kociaki...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 04, 2014 16:14 " CTM" adopcje i juz sa kociaki...

Postanowilam otworzyc calkiem nowy watek, historia "Koty 3, Marta, Sara i..." od paru miesiecy dobiegla konca, bo zmiany nie tylko w zwierzyncu, ale i w mojej skromnej dzialnosci pro. Bedzie to zupelnie nowy, swierzy watek, nowi lokatorzy, kilku "najemcow", no tymczasiki/bezdomniaki/znalezione....
Tytulem wstepu. Milosc do wszelakich zwierzat kielkowala u mnie powoli ale nieustannie od najmlodszych lat. W domu rodzinny nie pozwalano mi na zwierzeta bo:sierc, uczulenie, obowiazki itd. W wieku 17 lat mialam pokazna kolekcje okolo 60 myszy (ktore moja ciotka wypuscila z akwarium kiedy bylam na wakacjach, dzieki ciociu) i myszoskoczka, ktorego kupilam sobie na 18 urodziny (niestety zmarl).Dla tego na starosc sobie odbijam. Konsekwentnie i z wielka radoscia przyjmuje niechlubne na Miau przezwisko "kocia mama", czy tez powszechne w srodowisku przedewszystkim karmicielek "kocia wariatka", czy "wariatka" (tak w skrocie), ktorym obdarzaja mnie najblizsi, przyjaciele i nieznajomi.
Pierwszym zwierzeciem doroslego zycia zostal Mr. Mleczkins, zwalny w skrocie Melusiem, Meloslawem, lub Melu. Adoptowany w wieku 3-4 miesiace. Wielkie wyzwanie i niewiadoma dla pocztkujacego kociarza. Kocur ten, wspaniale futro, sprawil iz pojawilam sie na Miau szukajac powodow sikania na lozko. Od czasu wyleczenia, problemow zdrowotnych (TFU, TFU) nie ma. Jest to Pan i wladca ustalajacy hierarchie w naszy ludzko-zwierzecym swiecie. On pierwszy wita "najemcow", pierwszy pakuje sie do naszego lozka, pierwszy przy misce.

Obrazek

Bujalismy sie z Mleczkinsem po Madrycie. Kot ten kazde nowe mieszkanie przyjmowal ze stoickim spokojem, zero problemow z adaptacja, zero strachu czy niepewnosci. Zawsze przy mnie, ta mala przylepa. Zawsze z ciekawoscia sprawdzajacy nowy teren.
Kiedy udalo sie znalezc nam mieszkanie, ktore moglismy przystosowac do potrzeb i bezpieczenstwa kotow (okna! :twisted: ), dojzelismy do decyzji: drugi kot. I tak pojawila sie wyczekiwana mala szylka. Slodki kociak (diabel wcielony), miaukliwa, upierdliwa, nie dajaca spokoju, wszedobylska pchla o wyjatkowo dlugim ogonie. Corus, bo takie imie dostala, z wiekiem nie wyrosla z miauczenia, upierdliwosc, wszedobylstwa. Robi to sama, ale z wieksza sila, w koncu jest juz dorosla (prawie). I tak to rozpieszczone dziecie Melu karmil piersia zas my rozpieszczalismy do granic. (ok, granice juz dawno przekroczone)

Obrazek

Gdzie dwa koty, tam i trzy, prosta matematyka. Wybor tym razem przemyslany, kot wyszukany. Oczywiscie niebieska bieda, bo jak by inaczej. Bieska dostala swoje imie nie ze wzgledu na kolor, ale "biesi" czy raczej "czarci" charakter. Niedotykalska, nieobslugiwana, po roku dwa razy miznieta, trzy razy baranek (ti chyba przez przypadek). Miauczenie Bieski przypomina skrzypienie drzwi w starym zamczysku, a ze odzywa sie bardzo zadko, mozna sie przestraszyc. Za to warczy, buczy i syczy na "najemcow" i psy. Gonitwy uwielbia, o tak! wieczorami siada mi nad glowa, a ja modle sie, zeby nie chciala wbic mi pazurow w czaszke. Jak na razie modlitwy wysluchane.

Obrazek

Zmieniajac kolejny raz miejsce zamieszkania trafilismy do fajnej dzielnicy, niby w centrum ale na obrzezach. Dziki park za blokiem i sporo miejsca w mieszkaniu. To co? psa bierzemy. A i bierzemy. Wyszukana dziweczynka miesiac i troche, niebieskie oczka dostala na imie Marta (po psie z bajki : "Marta, pies ktory mowi" bo byla podobna w szczeniectwie do labradora).Mimo tego, ze dojrzelismy do macia/mienia/posiadania psa, to i tak mam wrazenie ze bylo te jednak zupelnie nie planowane. Psina zostala przyjeta bardzo dobrze przez kocia rodzine (no, ok, dostala para razy w glowe), zas jej wspanialy charakter sprawil, ze Marte pokochala cala dzielnica. Do dzis pamietam jak panowie "dresy" wydzierali sie z samochodu: "czesc Marta!"
Marta bez problemu akceptuje "najemcow"

Obrazek

Plan "zwierzynca" zostal przez nas, ludzi, spelniony w 100%. Tz odzywal na spacerach z psem, koty mogly sie ganiac bez ograniczen po dosc duzym metrazu, sielanka. Niestety, moje wprawne oko zobaczyla psia tragedie, i nie myslac wiele, w naszym domu zamieszkala Sara (dawniej Nala)
Sarunia to psina zostawiona przez wlascicieli, ktorzy postanowili wrocic do domu, do Chin. Pies zadbany, szczepiony, paszport itd. Naszym zamiarem bylo wziecie jej na tymczas i szukanie naj - super- extra - domku.I bylo fajnie, nawet sie udawalo, ale Tz zaczal jeczec, ze nie wiadomo czy ktos jej nie skrzywdzi, ze to taaaki dobry i madry pies, ze z kotami sie dogaduje, mimo ze nie wychowala sie z nimi, ze cos tam. Moje wlasne dziecie zdradzilo mnie wyjac w nieboglosy, ze chce zeby Sara zostala z nami! No i co moglam zrobic? patrze w te brazowe slepia, skupiam sie na dominujacym potrzebujacym pracy charakterze...i poleglam, przyznaje sie bez bicia. Od czasu do czasu posypuje glowe popiolem, ale na dlugo tej pokuty nie starcza bo....

Obrazek

bo....Tz wpada na wspanialy pomysl! Skoro on pracuje w domu, ja tez czesto tu jestem, mamy czas i ochote, czemu by "hotelika" nie otworzyc? Hotelik? ale na jakich zasadach? Ano na takich, ze opiekujemy sie zwierzetami za symboliczna oplate, dajac ludziom (wlascicielom zwierzat) konfort wyjazdu na wakacje bez potrzeby pozbywania sie zwierzaka.
Pomysl prosty, realizacja tez. Nasza sypialnie zmienia sie w "koci pokoj", gdzie "najemcy" czyli koty, ktorymi bedziemy sie opiekowac, beda mialy spokoj od psow i rezydentow na czas aklimatyzacji. Salon zamienia sie w pokoj wspolny, tylko dziec zachwycona pomyslem ma swoja sypialnie na wlasnosc :twisted:
Zaczynamy skromna dzialanosc poznajac przy tym nie tylko roznorodnosc charakterow, zachowan, ale poznajemy te "male" wielkie dusze, tak rozne, ale bliskie.

W czesci drugiej "najemcy"
Ostatnio edytowano Wto lut 02, 2016 18:23 przez czarnykapturek, łącznie edytowano 34 razy

czarnykapturek

 
Posty: 1389
Od: Pt wrz 21, 2012 18:54
Lokalizacja: Madryt (Hiszpania)

Post » Czw gru 04, 2014 16:15 Re: " CTM" Cuidamos tu mascota PL

Ciag dalszy zwierzynca, czas na "najemcow", czyli zwierzaki brane przez nas pod opieke.
Pierwszy byl Ryszard przyniesiony przez Tz bo:' nie moglem go tam (w parku) zostawic". No nie mogl. Wiec Ryszard zamieszkal na noc w kocim transporterze, zas w dzien przbywal na zamknietym tarasie. Ptakulec na szczescie siedzial cicho, kiedy transportem zaslanialam recznikiem. Jednak przez caly dzien latal, biegal i krzyczal, Oczywiscie "biedny ptasek" nie umial sam jesc wiec trzeba bylo karmic bidule (szkoda tylko ze jak go podgladalam, to wcinal bez problemu...)
Rysio podrosl i zostal wyniesiony w miejsce narodzin.

Obrazek

Taras odzyskany! Nie na dlugo, boooo......Znalazlam psa. To znaczy pies znalazl mnie. To znaczy pies o wielkiej potrzebie seksulanej znalazl moja Marte, ktora szczenieciem bedac, nie chciala "takich"kontaktow. Pies zostal "ochrzczony" przez corke "Chispitas", zas weterynarz stwierdzil ze to porpstu ON. Niestety psiak ani czipa, ani adresowki, wiec bezdomny-porzucony (bo i chudy, i brudny troche). Na szczescie na drugi dzien znalazl sie wlasiciel, ktory po odpowiedniej pogadance zaszczepil psa i zaczipowal, moze tez bedzie bardziej go pilnowal.Aaaaa, piesek tak na prawde nazywa sie SCRAPY.

Obrazek

Jako ze nadeszly wakacje, dom powoli zmienil sie w prawdziwy zwierzyniec. Pod opieke dostalismy Maksiego. Buldozek francuski. Starszy (7 lat), i dosc schorowany, ale pocieszny. Niestety rowniez dosc "rozhulany seksualnie". Musielismy troche zmienic nasz tryb pracy, bo piesek w ogolnie nie mogl chodzic na spacery, ino takie 10 minutowe. Dla naszych wilczyc to stanowczo za malo, wiec spacerami zajmowalam sie ja.

Obrazek

Niestety podczas calej tej akcji pt."hotelikujemy", dowiedzialam sie, ze nie mozna zostawiac Tz spraw organizacyjnych. Pod moja nieobecnosc, przyjal zgloszenie pani, ktora musiala na 24 h zostawic nam psiaka. No niby normalnie, co nie? otoz nie, bo zwykle przyjmujemy zwierzaki na wiecej dni, a po zatym robimy wywiad: czy pies/kot zdrowy? socializowany? jak sie zachowuje w stosunku do innych zwierzat/ludzi/dzieci? Jakie ma potrzeby itd. Tz przyjal to na miekko, wiec zawitala u nas TORPEDA. I jak mowie torpeda, to nie przesadzam. Mlody 10 miesieczny beagle, ktory cale swoje zycie byl trzymany na zamknietym betonowym podworku. Oczywiscie brak socializacji z innymi zwierzetami, mimo ze nie ma mowy o zaniedbaniu, czy krzywdzeniu zwierzka tak jak to rozumiemy. ale godzinny spacer dla mlodego poszukiwacza, to stanowczo za malo (plus brak nauki czystosci...pies i tak do domu nie byl wpuszczany).
Wiec torpeda wziela w posiadanie nasz dom, nbiegala, szczekala, gryzla...Na spacerch zero zmeczenia, zabawy pileczka, aportowanie itd. pies niezniszczalny!

Obrazek

Do naszego domu trafil Max, ogromny, grubiutki i meciutki kot (byl z nami najdluzej, 3 miesiace). 7 letni jedynak. Mimo pewnych obaw jak zaklimatyzuje sie do naszego domu i nowych warunkow, Max okazala sie niezwykle przyjaznym kotkiem. Zostal nawet terapeuta Boticas. Wspanialy grubcio nawet polubil psy, co bylo dla nas wielkim zaskoczeniem.

Obrazek

Po odzyskaniu spokoju, w naszym domu zjawila sie Boticas, niesmiala koteczka, ale za to calkowicie obslugiwalna. Zamierala na rekach, kiedy ktos ja glaskal, nieruchomiala. Spedzila pod lozkiem 2 doby, w koncu zabawkami, smakolykami i dzieki pomocy Maxa, a raczej jego sile spokoju, Boticas w koncu zaczela uczestniczyc w naszym zyciu.

Obrazek

W koncu dostalismy "braci" Martini i Obama. Oba slodkie, kochane, ciekawskie, mile. Niestety Martini z bardzo silnym lekiem separacyjnym, taki rozpuszczony dzieciak, ktoremu ustepujemy, bo sie drze, Wloch z pochodzenia. Towarzyszyl mi 24 godziny na dobe, w kuchni mial swoja poduszke, w lazience mial swoj chodniczek. Spal ze mna w lozku, jak kotek. Bardzo czujna bestia! na kazdy szelest reagowal szczekaniem i atakiem.

Obrazek

Obama to stateczny, wspanialy kocur. Spokojny, ale i rozrabiaka kiedy trzeba. Bardzo przyjazny w stosunku do swojego brata, ludzi, dzieci, psow i innych kotow. Wspaniala para!

Obrazek

Na koniec wspanial psinka: Canela. Jej wlascicielem jest nasz "gospodarz". Spojrzcie na ta mordke!


Obrazek

Edit 12.7.2014
Wrocil do nas Max grubasek, na kilka dni co prawda, ale ubaw spory :ok: Ganiaja sie z Meloslawem, Max wszedl w nasza rodzina z wielkim luzem, no i fajnie jest. Jutro go zabieraja niestety, az do 20. :(
Obrazek

Natomist przybyl nowy "najemca", Martin ma imie, totalna kopia Maxa, tylko nosek ma rozowy, brak plamki na policzku i biala lapka. Charakter niestety zupenie nie Maxowy, kot wyje, syczy i warczy. Biedulek! Jest troszke przestraszony, i oile dobrze pamietam, albo sie przeslyszalam, NIE MA PAZUROW, wiec normalne ze tak sie drze. (Bieska zaniepokojona wali z lapy. Walnie dwa razy i jej przechodzi. Martin jest bardzo sfrustrowany).Oczywiscie jak zwykle kot po opuszeniu transportera wcinal sie (z trudem) pod lozko. Zostawilam mu jedzenie i wode, obok kuwete i poszlam precz. Po okolo 2 godzinach wyszedl i sam z siebie zaczal zwiedzac mieszkanie (czyli na plus). Na widok kotow zaczal syczec, warczec i gadac "mama". Kociaste w szoku, gapily sie na niego, ale nie podchodzily. O dziwo nawet Bieska nie dla sie sprowokowac. Zaden z rezydentow nie odpowiedzial na jego "zaczepki". Psy rowniez patrzyly ze zdziwieniem, nie probowaly go wachac. W nocy na pewno byl w kuwecie (inny urobek), czyli dobrze. Rowniez zjadl przy mnie i pil wode. Na dzien znalazl sobie kryjowke w szafie na ubraniach przeznaczonych do prasowania. Kilka razy w ciagu dnia (wczoraj i dzisiaj) wychodzil z szafy, nawet byl ze wszystkimi kociastymi w kuchni na sniadaniu. Kiedy zbilza sie do niego reke, strasznie sie ociera, przymyka oczka, taki miziasty. Po trzech sekundach ocierania, ucieka z wrzaskiem :conf: . No nic, Martin bedzie z nami tylko do jutra, a szkoda, mozna by go troche oswoic i wymiziac porzadnie.

Obrazek

W kolejnej odslonie: bezdomniaki, czyli wychodzimy na ulice

czarnykapturek

 
Posty: 1389
Od: Pt wrz 21, 2012 18:54
Lokalizacja: Madryt (Hiszpania)

Post » Nie gru 07, 2014 13:48 Re: " CTM" Cuidamos tu mascota PL

Ciezko spotkac bezdomniaka, oj ciezko. Przynajmniej w "starej"dzielnicy. Tutaj to zupelnie inna bajka. Kotow duzo, woluntariuszy zero. Wykastrowanego widzialam JEDNEGO (naciete ucho), reszta...no coz. Zyje. Raz lepiej, raz gorzej. Migruja, rodza sie, umieraja. Pomocy znikad, bo zwierzat duzo, zas edukacja pt. zabezpieczone okna, czipy itd. na poziomie bardzo niskim.
To co moglam, to robilam. Dokarmianie, zglaszanie problemu do TOZ, bez odzewu :bo nie ma miejsca, czasu i pieniedzy. W miedzy czasie zaangazowalam sie a w akcje pomocy przytulisku "La voz animal" (w wolnym tlumaczeniu:"glos zwierzat"). Najprosciej bylo zebrac troche jedzenia i porozglaszac po znajomych o akcji. Tak dotarlam do polskich animalistow, i Enrique "gosc od kocich spraw".
Zauwazylam na facebooku wolanie o pomoc, chodzi o kota pod samachodem wygladajacego na domowego. Poniewaz rzecz sie dziala w mojej dzielnicy, nie myslac wiele zaproponowalam moj udzial w lapance. Dolaczyla sie jeszcze inna dziewczyna i ruszylysmy na pomoc. A to ten kotek (ktory okazal sie byc kotka).

Obrazek

Obrazek

Szukajac kociaka, znalazlymy kocia stolowke. Nieciekawy widok. Zadnych domkow, zadnego schronienia, koty mieszkaja pod samochodami, lub w studzienkach sciekowych :strach:

Obrazek

Zaczelysmy kiciac i pojawily sie koty, krowki, czarnuszki, rusek, niebiesko-biale, do wyboru do koloru.

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

Zobaczylysmy "cos" dlugowlosego, wiec pomyslalysmy ze to wlasnie o tego kotka chodzi. Zaczelysmy go wolac, ale zupelnie sie nami nie interesowal. Kiedy tak radzilysmy co zrobis, podeszla do nas pani, ktora zobaczyla nas z okna. Po rozmowie okazalo sie ze:
1.Pani jest karmicielka, opiekuje sie stadem 17 kotow.
2.Ma w domu 4 koty z tego stada, jak sie wyrazila: wziela najbrzydsze (bez oka, bez ogona)
3.Zadna kocica nie jest wykastrowana
4.Kilkoro starszych ludzi karmi tutaj koty, ale dzielnica najlepsza nie jest, zreszta bylysmy swiadkami jak szybko jezdza auta obok stolowki.
5.Mimo, ze nie wolno dokarmiac kotow pani ma to w d. bo karmi je na prywatnym terenie nalezacym do klubu sportowego a od nich ma pozwolenie.
6 Pani bardzo chce wspolpracowac, chce zeby wyciac koty i wyadoptowac co sie da (malo sie da, bo to dziczki)
7.Pani nigdy nie rozmawiala z TOZEM, bo nie ma zaufania, wedlug jej relacji, jakas organizacja wylapala koty spod blokow i oddala do adopcji do Niemiec (podejrzane)
8. Kot, ktorego szukamy jest kotka, to male puchate-jej corka. Pani twierdzi, ze jednego dnia pojawila sie kobieta z dwoma transporterami i wyrzucila z nich koty na ulice (2 miesiace temu), mowiac ze nie stac jej na koty. Corka zamieszkala przy stolowce, kocica pod samochodami (100 metrow od stolowki). Mala kotka jest bardzo strachliwa, wieksza daje sie glaskac, nie daja sie wziasc na rece.
Postanowilysmy sprobowac zlapac kotke do transportera, ale kicia byla najedzona, miala nas gdzies. Umowilysmy sie wiec na wieczor w porze kolacji, zeby sprobowac.
W domu zadzwonilam do Enrique i poprosilam o pomoc. Czy moglby przyjechac o obejrzec kolonie i koteczke? jako organizacja pro, maja bardzo atrakcyjne ceny jesli chodzi o uslugo wet, wiec chcialam zeby fachowym wzrokiem obejrzal stadko.
Niestety na miejscu zbiorki pojawila sie tez osoba, ktora widzac na facebooku zdjecie kotki spod samochodu, tak sie na nia napalila, za od razu ja chciala wziasc do domu. Skontaktowala sie z druga woluntariuszka i pojawila sie na miejscu z transporterem, kocem i...dziecmi (wiek 4 i 1 lat) :roll:
Pani "napalona" nie dala sobie wytlumaczyc ze jesli karmicielka od dwoch miesiecy stara sie zlapac kotke i ta sie nie daja, ona, jako osoba obca ma bardzo male szanse. Postawilysmy transporter na ziemi, kazalam p. karmicielce wlozyc jedzonko do srodka. Koteczka wlazla, ale wystawal jej ogon (caly), no i pani napaloa dawaj za trasporter! boszszszszszsz....masakra jakas. Koteczka oczywiscie zwiala, bo glupia nie jest. Opadlo mi to, co opasc powinno, i poszlysmy z karmicielka i Enrique na stolowke. Pani napalona polozyla sie na ziemi i dawaj zwabiac koteczke.
Enrique ocenil stado (jest chude, 2 kotki prawdopodobnie w ciazy), powiedzial jak moze pomoc stowarzyszenie (sterylki, czipy itd.). No, ok. Wrocilysmy do koteczki, pani dalej pod samochodem koteczke "czruje". Jej dzieci placza, pani pali fajki.
Dalismy spokoj, bo jak rozmawiac z takimi ludzmi? Pani napalona zrobila nam awanture, ze ona pjechala wieczorem z dziecmi z daleka, a kot sie nie daje zlapac! (szkoda ze taka byla chetna, a na fejsie jest napisane od rana, ze koteczka dzikawa i trzeba chyba klatke lapke bo inaczej nic sie nie da zrobic), no ogolnie KOMEDIA i widowisko dla sasiadow i przechodniow. Pani chciala na koteczke zarzucic koc: BO ONA MA DOSWIADCZENIE W LAPANIU KOTOW, wiec gromko sie rozesmialismy. Pani sie obrazila, schowala koc, dzieci i poszla do samochodu... (na fejsie niezle wszystkich jechala, ale coz....)
W domu TZ mnie opierniczyl, ze nie przynioslam kotki (przypominam, mialam ja tylko zlapac, nie tymczasowac...), FACECI!
Zastanowilismy sie na spokojnie jak dzialac, ja, pani karmicielka z corka, pani co zrobila zdjecie kotce, i wolontariuszka (co niechcacy namieszala). Majac namiary na Enrique, postanowilysmy dzialac.
Cele:
- kupic klatke lapke, bo porzyczenie jest niewygodne, trzeba sie dostosowac do innych, a my bedziemy jej potrzebowaly na cale stado zeby powycinac
- zlapac kotke i jej dziecko jako pierwsze (przypominam, obydwie urodzone w domu...)
- sprawdzic czipy i jak beda zlozyc oskarzenie o porzucenie zwierzakow/ka
- wylapywac po koleji koty ze stolowki, ciachac i wypuszczac, miziaste do adopcji
- na juz zorganizowac materialy na zrobienie budek
- zbiorka karmy/ustalic dyzury/pomoc

No i tyle...planow co nie miara, na szczescie kobity sensowne, chyba wszystko sie uda. We wtorek dzwonie do Enrique po klatke, ma zalatwic za 30 euro, co jest gites! (w poniedzialek swieto...). Kciukasy, dobre rady i mysli potrzebne....

czarnykapturek

 
Posty: 1389
Od: Pt wrz 21, 2012 18:54
Lokalizacja: Madryt (Hiszpania)

Post » Pon gru 08, 2014 12:31 Re: " CTM" Cuidamos tu mascota PL

Martin, nasz najemca po dwoch dniach okazal sie super miziastym kotem (buczacym ale miziakiem). Glowa pociera o reke z taka sila, ze az sie boje ze moze sobie cos zrobic. Calkiem realnie podejrzewam ze tekst o "obcietych pazurach" jest prawda. Wczoraj Martin polozyl sie na ziemi kolami do gory, i zaczal jezdzic lapkami po scianie, Nie uslyszalam zadnego dzwieku :strach: , nie wali kotow ani psow z lapy, nie drapie dywanu/wykladziny. No i caly czas koty patrza na niego wielkimi oczami. Dzisiaj go zabieraja, nie wiem czy rozmawiac z wlascicielem na ten temat, chociaz pan twierdzi ze kot jest z DT. (no pieknie ze zaadoptowal, ale....)

Obrazek Obrazek

czarnykapturek

 
Posty: 1389
Od: Pt wrz 21, 2012 18:54
Lokalizacja: Madryt (Hiszpania)

Post » Pon gru 08, 2014 12:37 Re: " CTM" Cuidamos tu mascota PL

Bylam dzisiaj "zlapac koteczke spod samochodu". Taaaaaaa, i co jeszcze? kotke wychodzi na ulice, ociera sie o samochody, je, ale do transportera za zadne skarby nie wejdzie! Koteczka zalatwia sie na ulicy :placz: , taki smutny widok, ze az mna trzasnelo...zrobila "dziurke" wsrod smieci, a pozniej zakopywala...masakra.

Obrazek Obrazek

Bylam tez nakarmic bezdomniaki, berdzo zalezy mi na tym, zaby troche sie obtluscily, bo jest zimno. Przyszedl czarnulek (ona), "rusek" i mala czarna pchla okolo 3 miesieczna. Wieczorem skocze zobaczyc czy zjadly, bo nie znam ich gustow, i zawsze mozna zmienic menu. Troche ogarnelam teren, bo strasznie duzo tych pojemnikow bylo, lepiej zeby nie kulo w oczy.

Obrazek Obrazek

Dostalam zje...na fejsie, bo zaproponowalam kupienie provery do czasu az nie zbierzemy na sterylki, zostalam posadzona o chec zabicia kotow.

Edit:dodalam zdjecia koteczki

czarnykapturek

 
Posty: 1389
Od: Pt wrz 21, 2012 18:54
Lokalizacja: Madryt (Hiszpania)

Post » Pon gru 08, 2014 13:17 Re: " CTM" Cuidamos tu mascota PL

Dobra robota! Byłam dwa razy w Hiszpanii i widziałam stada kotów.Nie wiem czy były głodne, ale było ich naprawdę dużo.Tam chyba mało ludzi zajmuje się bezdomnymi kotami?

wilhelm170

 
Posty: 716
Od: Pt cze 08, 2012 19:32

Post » Pon gru 08, 2014 13:47 Re: " CTM" Cuidamos tu mascota PL

Powiem tak: zabezpieczenia okien/balkonow,(kotek mi uciekl :( spadl z okna! on przez 4 lata nie spadl! help!) sterylizacja domowych kotow/psow (pilnie do oddania szczeniaczki/koteczki, bo jak nie to oddam do schroniska -przypominam ze w schronisku zwierzeta maja 13 dni roboczych na adopcje, w czasie wkacji/swieta kiedy jest przepelnienie, kilka godzin, nastepnie eutanazja), chipowanie, to jakas masakra... Jest kilka preznie dzialajacych fundacji pro, woluntariusze, ktorzy szerza "wiedze", niestety wszystko powyzsze to: glupoty, lub wymysly "kociarzy" i "psiarzy".
Nie mozna wiele wymagac od narodu, gdzie zabijanie byka, czy wieszania sie na gesiej szyji to "kultura" i "sport narodowy". Dekrety zakazujace dokarmiania i glaskania kota na ulicy...WTF?
Zamordowanie Excalibura....
Jesli ktos adoptuje z fundacji, dostaje zwierze ciachniete, lub podpisuje zobowiazanie do zrobienia sterylki, natomiast zwierz bezdomny, wziety z ulicy, chowa sie jak chce, czyl "pelna wolnosc". Caly czas swiadomosc jest bardzo niska. Przyklad z wczoraj: likwiduja placu budowy, cos beda tam robic, w ciagu kilku godzin, bez powiadomienia fundacji pro, wjechal buldozer i zgarnal wszystko co zylo. Wyrzuty sumienia? to chyba zart.
Reasumujac: masakra...

czarnykapturek

 
Posty: 1389
Od: Pt wrz 21, 2012 18:54
Lokalizacja: Madryt (Hiszpania)

Post » Pon gru 08, 2014 18:11 Re: " CTM" Cuidamos tu mascota PL

Martin y Max zakonczyli swoje wakacje i wrocili do domu. Niestety tak jak podejrzewalam, Martin nie ma pazurkow...

czarnykapturek

 
Posty: 1389
Od: Pt wrz 21, 2012 18:54
Lokalizacja: Madryt (Hiszpania)

Post » Wto gru 09, 2014 18:57 Re: " CTM" Cuidamos tu mascota PL

czarnykapturek pisze:/.../ Caly czas swiadomosc jest bardzo niska. /.../.
Myślę, że to się zmieni.
12 lat temu, wtedy, gdy powstało to forum (wówczas jako rokcafe.pl), w Polsce było podobnie.
Jak jest teraz, sama widzisz :)
O niebo lepiej.
Podejrzewam, że teraz zmiany będą zachodzić znacznie szybciej, ze względu na nowoczesne platformy kontaktu między zainteresowanymi (Facebook, etc.).

Co ciekawe, w ciągu tych 12-tu lat ceny kastracji i sterylizacji... spadły 8O
W miarę jak rosła popularność tych zabiegów i konkurencja między gabinetami vet.
Pojawiły się zniżki dla dziczków. Coroczna akcja tańszej sterylizacji wiosną* sprawiła, że dla większości opiekunów kotów domowych sterylka to oczywistość.

*na początku to była jedna sobota w marcu. Teraz wiele lecznic proponuje cały miesiąc tańszych sterylizacji dla kotów domowych. Ludzie korzystają.


btw. Bardzo dobrze się czyta Twój wątek :D
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 23788
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Wto gru 09, 2014 19:13 Re: " CTM" Cuidamos tu mascota PL

tak więc jakieś 12 lat czarnykapturku i będzie dobrze :wink:
Co znaczy "Cuidamos tu mascota"?

kitkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 2761
Od: Śro lut 07, 2007 20:52

Post » Śro gru 10, 2014 14:00 Re: " CTM" Cuidamos tu mascota PL

ana pisze:
czarnykapturek pisze:/.../ Caly czas swiadomosc jest bardzo niska. /.../.
Myślę, że to się zmieni.
12 lat temu, wtedy, gdy powstało to forum (wówczas jako rokcafe.pl), w Polsce było podobnie.
Jak jest teraz, sama widzisz :)
O niebo lepiej.
Podejrzewam, że teraz zmiany będą zachodzić znacznie szybciej, ze względu na nowoczesne platformy kontaktu między zainteresowanymi (Facebook, etc.).

Co ciekawe, w ciągu tych 12-tu lat ceny kastracji i sterylizacji... spadły 8O
W miarę jak rosła popularność tych zabiegów i konkurencja między gabinetami vet.
Pojawiły się zniżki dla dziczków. Coroczna akcja tańszej sterylizacji wiosną* sprawiła, że dla większości opiekunów kotów domowych sterylka to oczywistość.

*na początku to była jedna sobota w marcu. Teraz wiele lecznic proponuje cały miesiąc tańszych sterylizacji dla kotów domowych. Ludzie korzystają.


btw. Bardzo dobrze się czyta Twój wątek :D


Dziekuje :oops:
Wczoraj corka pani karmicielki koteczkow z "La Elipa" (tak sie nazywa dzielnica w ktorej mieszkam), dowiedziala sie ze bedziemy mogli wyciac koteczke GRATIS 8O u jednego weta, ktory PODOBNO wycina bezdomniaczki za darmo. Info do sprawdzenia, bo jakos nie moge w to uwierzyc...
Pisze to po to zeby uwidacznic roznice miedzy "zacofana" (wedlug niektorych tubylcow) Polska a wpaniala, rozwnieta Hiszpania. Talony? karma z UM? taaaakie oczy, jako ty opowiadam. Dobrze, sa tez organizowane ciachania ze znizka (na wiosne), ale ludzi chcacych to zrobic-niewielu. Pan napisal apel: kotka wyskoczyla z balkonu, jej siostra teskni, pomozcie. Co odpowiedzial na temat zabezpieczen? eeee, druga kotka jest bardziej strachliwa, na pewno nie wejdzie na barierke, nie skoczy, nie spadnie. Przy dobrych wiatrach obie koteczki dozyja do wiosny, bo przeciez nie beda otwierac balkonu zima. A kotki z fundacji...ciekawe jak wygladala wizyta PA. Niestety wciaz jestesmy (Hiszpania) na poziomie rozwoju komorkowego, czyli prawie zero. Zero jesli chodzi o zabezpieczenia, kastracje, i dziwne napalenie na usowanie pazurow kocich. Niech jeszcze psom podetna struny glosowe...no co? nie piszczy, nie szczeka, super!

czarnykapturek

 
Posty: 1389
Od: Pt wrz 21, 2012 18:54
Lokalizacja: Madryt (Hiszpania)

Post » Śro gru 10, 2014 14:32 Re: " CTM" Cuidamos tu mascota PL

o kurczę.

myślałam, że w Iberii podobnie jak u mnie, za kanałem, jest wszystko pozapinane. :?

ja od dwóch lat (mieszkam na zudupiu, może w dużych miastach jest inaczej) nie widziałam bezdomnego kota, domowe wychodzą i są obecne wszędzie. żeby wykupić kota ze schroniska, trzeba nieźle się nagimnastykować. za to hodowle są w większości klatkowe. :|
Chamstwo zawsze najgłośniej wrzeszczy, obraża, pogardza. Bo nic innego nie umie.

Belka na pokładzie - Jezebel w UK

kwiat groszku

Avatar użytkownika
 
Posty: 9754
Od: Nie wrz 13, 2009 19:15
Lokalizacja: Kamienny Krąg, Wielka Brytfannia

Post » Śro gru 10, 2014 14:44 Re: " CTM" Cuidamos tu mascota PL

kitkowa pisze:tak więc jakieś 12 lat czarnykapturku i będzie dobrze :wink:
Co znaczy "Cuidamos tu mascota"?


W wolnym tlumaczeniu: "dbamy o twoje zwierze".
Nie bardzo wiemy jak sie nazwac, bo to co robimy jest dalekie od hotelowania (inna polityka "firmy"), wiec nazywamy siebie przedszkolem :)
Wczoraj zadzwonila do mnie pani (Polka), i poprosila o zarezerwowanie miejsca na...kwiecien 8O dla pieska Stefana. Kiedy zaczelam wykladac nasz system dzialania, pani powiedziala, ze nie musze nic mowic bo: "sledze was na facebooku". Wow, troche strach :D

UWAGA, UWAGA, prawdopodobnie jutro bedziemy lapac "koteczke spod samochodu", wszystko zalezy od tego czy wolontariuszka dostanie klateke/lapke, bo niestety bez niej sie nie obejdzie. Kciukasy jak cholera potrzebne! No i jeszcze jej dziec...ale to troche dzik, jak nasza Bieska mysle. Ze wzgledu na urode kotek, baaardzo latwo bedzie znalezc dom, ale uwaga, charakter koteczek na pewno (przynajmniej na razie) nie "nakolankowy". I to troche mnie martwi, bo boje sie ze jednak ludzie sa z natury malo cierpliwi...no i tak sie motam, jak to wszystko zalatwic, zeby bylo dobrze.
Dostalam kontakt do pani wet, ktora moglaby wziasc na juz obydwie kotki. Bierze na siebie kastracje, badania, chipy...obiecuje znalezc domki. Pani w swoim wlasnym domu ma "koci pokoj".Wszystko pieknie, prawda? ale czy nie za pieknie? nie za latwo? obawiam sie AZ TAK DOBRYCH LUDZI. Paranoja? byc moze. Jeszcze nie rozmawialam z pania, tylko dostalam wiadomosc o niej z drugiej reki. Mam nadzieje ze sie zgodzi na wizyte PA jakby co. A jak sie nie zgodzi? Ja piernicze, jak wiedziec ze sie robi dobrze? oto jest pytanie.
No dobra, na razie moge gdybac, ale po pierwsze trzeba zlapac te dwie koteczki. Pozniej dzialac dalej.

Przedstawiam wam PANTERE: ten oto czarnulek mieszka na ulicy. Dosc mily, podchodzi do ludzi, mozna go dotknac (palcem), troszke niesmialy, w uszkach czarne slady. Trzeba bedzie chwycic gnojka. Je z apetytem. Raczej przebywa sam. Matka czarnuszka prawdopodobnie nie zyje, chociaz mam nadzieje ze tylko wyemigrowala.
Obrazek Obrazek

A tutaj zdjecia kociego domku w parku "Retiro". Bedziemy z Tz kombinowac podobny.

Obrazek Obrazek

I kila fotek z "dnia codziennego"
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

czarnykapturek

 
Posty: 1389
Od: Pt wrz 21, 2012 18:54
Lokalizacja: Madryt (Hiszpania)

Post » Śro gru 10, 2014 15:03 Re: " CTM" Cuidamos tu mascota PL

kwiat groszku pisze:o kurczę.

myślałam, że w Iberii podobnie jak u mnie, za kanałem, jest wszystko pozapinane. :?

ja od dwóch lat (mieszkam na zudupiu, może w dużych miastach jest inaczej) nie widziałam bezdomnego kota, domowe wychodzą i są obecne wszędzie. żeby wykupić kota ze schroniska, trzeba nieźle się nagimnastykować. za to hodowle są w większości klatkowe. :|


No niestety...
Co do adopcji zwierza ze schroniska...kiedys szukalam, zanim jeszcze Marta sie u nas zjawila, ale latwe to nie jest. Tzn. zaadoptowac. Nie chodzi o to, ze placisz za "zrot kosztow", szczepienia, kastracje, chip (po kosztach rzecz jasna), ale np. na upatrzonego zwierzaka musisz czekac miesiac, albo dwa. Kto dysponuja taka cierpliwoscia? o ile rozumiem i popieram wizyty przed i po, mi by psa nie dali, bo mieszkam w bloku, a duze rasy tylko do domkow. A psa typu pitek, to w ogole, bo trzeba miec licencje na "psa potencjalnie agresywnego". Zalatwia sie to w UM, musisz dostarczyc zaswiadczenie o niekaralnosci, wykupic ubezpieczenie (okolo 100-150 euro rocznie), w niektorych miastach musisz przejsc szkolenie, i pies tez... a i tak nie wiadomo czy ci go dadza (oczywsicie wszystkie pozwolenia sa platne i to sporo).
Jak sie dowiedzialam ostatnio, jesli twoj zwierz trafi do schroniska (bo sie zgubil), to i tak nie wiedomo czy ci go wydadza, bo np. nie sprawdzaja czipow :twisted: , dzwonisz tam i pytasz czy nie znalezli, no pewnie ze nie, a pozniej zwiedzajac klatki znajdujesz swojego zwierza. Czy to normalne? a no tak se.
Tak troche psiocze na ten caly system, i tego nie ukrywam.

Bylam wlasnie zobaczyc Pantere, wyszedl od razu na psiko-kicianie, co nie jest dobre, tylu wariatow w okolo...krowa jedna, nie chcial jesc domowego jedzona (miesko z ryzem, marchewka, odrobinka makaronu). Wydziobal mieso ze srodka i tyle :twisted:

Zobaczcie prosze jak Marta kocha nszego Meloslawa...wczoraj tak go wylizala, ze az mial mokra glowe 8)

Obrazek

czarnykapturek

 
Posty: 1389
Od: Pt wrz 21, 2012 18:54
Lokalizacja: Madryt (Hiszpania)

Post » Śro gru 10, 2014 19:41 Re: " CTM" Cuidamos tu mascota PL

Naprawde myślałam że Hiszpania jest bardziej pro zwierzęca 8O
Fajnie piszesz :D

wiolka06

 
Posty: 801
Od: Nie paź 10, 2010 19:08

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar, Google [Bot] i 252 gości