nieuczciwi hodowcy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 09, 2004 12:36

moś, przeczytaj uwaznie, to nie Szelmaa wziela tego kota. :roll:
Obrazek
Pirackie Trio [']:
Brucek 20.10.2001-09.04.2015 / Hrupka 20.10.2001-23.07.2016 / Rysio 20.05.2002-23.06.2018
oraz Wiórka 20.04.2016-26.11.2018

PiNeski: Pirat Lotka i Neska

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25600
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Pt lip 09, 2004 12:50

Moś, osoby kupujace koty ufają hodowcy, że jeśli mówi, iż kichajacy kociak to nic strasznego i sprawa została zaleczona to wszystko jest OK.

Niedoświadczone osoby, dla których to jest często pierwszy kot, nie sa w stanie wiedzieć wszystkiego, przewidzieć wszystkiego. Takie doświadczenie i wiedzę nabiera się z czasem, czasami bolesnie odczuwając na własnej skórze.

To nie nabywca powinien być być osądzany.

Hodowca NIE POWINIEN sprzedawać kociaka nie zaszczepionego (choćby raz) i co do którego ma jakiekolwiek wątpliwości co do stanu zdrowia. Powinien odpowiedzieć: nie sprzedam, kociak nie jest w pełni zdrowia i odpowiednio zaszczepiony. Jeżeliby nabywca upierał się, co do kupna, powinna byc sporządzona umowa, w której czarno na białym opisane byłyby problemy zdrowotne, możliwe implikacje, zalecenia co do leczenia, odpowiedzialność itp.
Choć ja nigdy bym chorego kociaka nie sprzedała. Pod żadnymi warunkami i za żadna cenę.
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38269
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt lip 09, 2004 12:53

Ojej 8O faktycznie pszepraszam Cię Szelmoo, zgubił mi się gdzieś wątek tej sprawy ale pytanie do znajomej jest aktualne- czy kotki wyglądały już na chore i czy były po szczepieniu. Toja się w takim razie znajomym dziwię, takie zmiany w obrębie oczu widać na odległość.

moś

 
Posty: 60858
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pt lip 09, 2004 12:59

MariaD pisze:Wierzę, iż chory kot czuje, czy ktoś (człowiek) o niego, jego życie i zdrowie walczy. Nastawienie psychiczne właściciela jest wg mnie bardzo ważne. Trzeba o nie walczyć, pomagać im nie tylko fizycznie, ale też psychicznie.
Nie stawiajcie krzyżyków nad kociakiem - koci katar można wyleczyć!


pomóc można tym, co mają właścicieli. pozostałe dalej są u hodowcy
Obrazek

Szelmaa

 
Posty: 15821
Od: Pon maja 24, 2004 10:59
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin

Post » Pt lip 09, 2004 13:12

Ja nikogo nie chce osądzać,wiem że ktoś niedoświadczony może takiego kotka wziąść ale tak na zdrowy rozum takie zmiany widać z daleka skoro miał to zaawansowane? I bardzo potępiam tego hodowcę bo z doświadczenia wiem jak wysoką cenę można zapłacić za swoją łatwowierność. Ja płacę do tej pory ale to inna historia

moś

 
Posty: 60858
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pt lip 09, 2004 13:19

moś,
jestes niedoświadczony, jest to Twój pierwszy kot, ma zapuchniete i łzawiące oczka, pytasz: co on ma z oczkami?, pada odpowiedź: a wie Pan/pani bawią się w żwirku, jeden drugiemu nasypie i zatarły sobie, lub bawia się to jeden drugiemu lapka uderzył, lub troche je przewiało, pokicha i mu przejdzie...

Teraz to w takie odpowiedzi nie uwierzysz, ale wcześniej...
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38269
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt lip 09, 2004 14:09

Mario :? masz właściwie racje , to teraz jestem taka mądra ale chciałabym ostrzec potencjalnych nabywców że należy uważnie oglądać kota a ja z nawyku zaglądam wszystkim kociakom w uszy. Moja koleżanka się ze mnie śmieje ale nie mogę się powstrzymać.

moś

 
Posty: 60858
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Pt lip 09, 2004 14:33

Szelmaa pisze:
MariaD pisze:Wierzę, iż chory kot czuje, czy ktoś (człowiek) o niego, jego życie i zdrowie walczy. Nastawienie psychiczne właściciela jest wg mnie bardzo ważne. Trzeba o nie walczyć, pomagać im nie tylko fizycznie, ale też psychicznie.
Nie stawiajcie krzyżyków nad kociakiem - koci katar można wyleczyć!


pomóc można tym, co mają właścicieli. pozostałe dalej są u hodowcy

No to chyba je leczy, co? :roll:
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pt lip 09, 2004 15:48

MariaD opisała to genialnie.
Tak to właśnie jest. :roll:
Ja osobiście nie wierze, że związek coś może. Przecież to wszystko znajomi.

Ofelia

 
Posty: 19430
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt lip 09, 2004 17:14

Ofelio,
"wszyscy"?
ja, Oberhexe i inni hodujący rasowe koty też jesteśmy w związku. Może więc nie generalizować...
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38269
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon lip 26, 2004 8:53

moś pisze:Ja nikogo nie chce osądzać,wiem że ktoś niedoświadczony może takiego kotka wziąć ale tak na zdrowy rozum takie zmiany widać z daleka skoro miał to zaawansowane? I bardzo potępiam tego hodowcę bo z doświadczenia wiem jak wysoką cenę można zapłacić za swoją łatwowierność. Ja płacę do tej pory ale to inna historia


Takie zmiany nie zawsze sa widoczne z daleka. Nie są nawet widoczne z bliska. Wątek nie jest o hodowcy uczciwym, ale takim, który ma coś do ukrycia.
Ja miałam taką właśnie sytuację. Kicio jest do dzisiaj cały czas leczony, praktycznie niemal odkąd go wzięłam (nota bene miesiąc później niż było to planowane), ale u niego na szczęście nie była to sprawa tak poważna, by doszło do jakichkolwiek uszkodzeń oczu, czy narządów wewnętrznych. Jednak cały czas uważam, że męczenie go kroplami, tabletkami i kilkukrotnymi wizytami u weterynarza to zbędny dodatek do jego socjalizacji w nowym domu.

Kotka można postawić na nogi na jakiś czas - tak samo jak w przypadku na przykład koni - przy sprzedaży nieuczciwi sprzedawcy smarują zęby mydłem, bo piana z pyska to oznaka dobrej kondycji, a w kulejącą nogę robią zastrzyk przeciwbólowy.
W przypadku koni mowa jest o trochę innych sumach i zapewne z tego powodu konia kupuje się w towarzystwie swojego weterynarza.

Ja też bym poszła po odbiór kotka z wetem, ale dwa miesiące temu nie miałam tych doświadczeń, którymi mogę podzielić się teraz.
To nie byla kwestia łatwowierności, ale zaufania. Teraz wiem, że w każdym przypadku, nawet z pozoru czystym, trzeba zachować ograniczone zaufanie. Nie wierzyć w dziwne tłumaczenia. Wierzyć intuicji, która podpowiada, że chyba coś nie do końca jest w porządku. A jeśli ma się cień wątpliwości, to po prostu zrezygnować. Brać pod uwagę najgorszy rozwój sytuacji i próbować się przed nim zabezpieczyć na piśmie.
I mieć nadzieję, że dobrze się trafiło.

emka

 
Posty: 216
Od: Pt mar 05, 2004 10:54
Lokalizacja: Skorosze

Post » Pon lip 26, 2004 9:13

wiem cos o tych tłumaczeniach choc akurat moje to rasowe dachowce

ale widząc zropiałe oczko Marysi zapytałam co to moze byc , usłyszałam
- małe kotki tak czasem mają , zwłaszcza jak są na dworze

ja czułam ze jest cos nie tak ale zabrałam ją własnie z tego powodu
czały czas leczymy z doktorem wstretny koci katar

nie załuje bo Marycha jest najkochańsza ale mozna mi było powiedziec prawde i tak bym ja wzieła a dostała by szybciej pomoc i nie zaraziłaby mi koki

NattyG

 
Posty: 2843
Od: Nie cze 20, 2004 15:20

Post » Pon lip 26, 2004 9:34

nataliaden pisze:nie załuje bo Marycha jest najkochańsza ale mozna mi było powiedziec prawde i tak bym ja wzieła a dostała by szybciej pomoc i nie zaraziłaby mi koki


Właśnie o to chodzi - gdybym wiedziała, co jest przyczyną kichania i pojawiania się wysięku z oczu i nosa, poszłabym od razu do Garncarza, a nie do weta (nazwiska nie przytoczę, bo niestety nie znam, młody, przyjmuje na Gagarina), który stwierdził, że kotek jest podziębiony, zalecił zamknięcie okien, usunięcie kwiatków z domu i podawanie czegoś na podniesienie odporności. Druga weterynarz leczyła go kroplami zawierającymi steroid, który podobno jest niewskazany przy herpesie. Po zakończeniu leczenia oczy szybko wróciły do stanu poprzedniego.
Dopiero u Garncarza usłyszałam czarno na białym, jaka jest przyczyna i co dalej. Straciłam jakieś 1,5 miesiąca, czas, w którym kotek mógł być już wyleczony.

emka

 
Posty: 216
Od: Pt mar 05, 2004 10:54
Lokalizacja: Skorosze

Post » Pon lip 26, 2004 9:55

Ja we wrześniu biorę do domu dwie (chyba :? ) koteczki, które są po kocim katarze i są z hodowli, z której wcześniej był nasz kotek. Ale ja wiem co każdej z nich było, co jest, jak dalej będę musiała się nimi zajmować, jestem na bieżąco w mailowym kontakcie z hodowczynią, jestem informowana cały czas jak się dziewczynki czują, jak są teraz leczone. Mam pełny obraz przed sobą i uważam, że tak powinno być wszędzie..... !!!!!
Obrazek Zarka&Zafirka :)
Obrazek YOSHEK za TM :(
Prawdziwy przyjaciel wnosi więcej w nasze szczęście niż tysiąc wrogów w nasze nieszczęście

KaBe

 
Posty: 205
Od: Pon cze 28, 2004 22:07
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], ropucha i 536 gości