zależy od charakteru kotka.
moja kicia została przywieziona w pewną sobotę po południu, zjadła coś a później cały wieczór chowała się za zasłonką pod kaloryferem. tam gdzie się chowała postawiliśmy pudełko z kocykiem. śpimy akurat w drugim pokoju, w nocy kicia się przeniosła do nas z cichym miaukiem - tzn też pod kaloryfer. w niedzielę próbowaliśmy ją pozmiziać to uciekała za kanapę. ale noc już na tej kanapie spędziła. w poniedziałek spała już za nami - tzn. dostała kocyk na brzegu łóżka i tam sypia od tej pory.
natomiast ostatni kocurek mojej mamy przez pierwszy tydzień uciekał jak tylko się go puściło w najciemniejsze zakątki. zatem na początek rodzice zamknęli go w jednym z pokoi - od razu uciekł za regał. nie było sensu go wyciągać bo i tak biegł tam zaraz z powrotem. więc mama zostawiła go za tym regałem, postawiła gdzieś blisko miskę z jedzeniem i piciem i poszła do pracy. przyszła z pracy, kotka dalej nie było widać, ale miska pusta
więc uzupełniła i tak przez tydzień (nie pmietam dokładnie bo to już chwilę temu było). kotek się bardzo pomału przyzwyczajał. ale ostatecznie rodzice zdobyli zaufanie zwierzaczka a to był jeden z najwspanialszych kocurków jakie znałam - taki pełny oddania, radosny (ZAWSZE chodzący z ogonkiem sterczącym do góry jak model).
także pewnie ten Twój też taki bojaźliwy - daj mu czasu i trochę luzu
jak nie chce się miziać to go na siłę nie bierz, obserwuj, karm, będzie dobrze