Jak wyżej. Mieszkam w Warszawie na Białołęce - Dąbrówka Wiślana- Tarchomin i szukam kogoś kto zrobi solidny domek z karmnikiem dla kotów.
Obecnie stoi prowizoryczny domek, ale jest bardzo przewiewny, poza tym stoi przy parkingu. Nie dosyć, że jest to niebezpieczne dla kotów to pewnie przeszkadza, słyszałam o kilku skargach mieszkańcom. Jest Pani ,która karmi tutejsze koty, jest ich z 6 praktycznie 3 razy dziennie, ja się dokładam co jakiś czas z suchym, Pani karmi obiadami, serkami itp.
Obecnie wygląda to jak na załączonych zdjęciach.
Uwaga ! Na zdjęciach chodzi mi raczej o pokazanie samego miejsca, jak bardzo jest niebezpieczne niż konstrukcji, która obecnie wygląda nieco inaczej i jest bardziej podziurawiona.
Ze względu na chorobę jestem w stanie jedynie obecnie wskazać miejsce i wyłożyć pieniądze. Za blokiem znajduje się całkiem spory teren gdzie można by było to zrobić.
Cena to - 200 zł do ręki , 100 zł po 12 listopada, a następnie miesięcznie (umowa, możemy sporządzić z podpisami i kopiami itp.) po 100 zł ewentualnie 200 ( 1 dzień miesiąca i po 12 po 100 zł) na jakiś czas. Górna granica to 1000 wraz z dowozem i ustawieniem, pomocą w znalezieniu lokalizacji itp, czyli wszystkim co służyć będzie zakwaterowaniu tych kotów + rozmowa z panią, która dokarmia te koty, aby przeniosła się wraz z zakwaterowaniem i nie karmiła już w tym miejscu.
Mój telefon to 511667558
adres email :
karolink@op.plPs. możliwe że w obecnej konstrukcji znajduje się poraniony kot. Nie wiem, czy to ten. 2 dni temu natknęłam się na burego kota z przetrąconą łapką i obrożą wbitą w kark. Ze względu na swoją sytuację jedyne co mogłam zrobić to wezwać eko patrol i czekać na przyjazd, niestety kot był na tyle sprawny, że ucieka. Wczoraj wydawało mi się, że kot wrócił, nie wiem czy to ten, ale śpi w tym domku, inne tylko się tam dokarmiają, a sypiają gdzieś na polach. Pomyślałam, że mimo ,że patrol go wystraszył, wrócił bo instynktownie wie, że potrzebuje pomocy. Pani ,która dokarmia koty organizuje dla niego jakąś pomoc, ale póki co jej nie widać, zadzwoniłam ponownie po eko patrol, zabezpieczyłam niby całą konstrukcję, aby nie uciekł, no ale niestety znowu się nie udało, okazało się, że znalazł jakąś szczelinę i zwiał.
Eko patrol sugeruje abym kupiła środki zwiotczające ,albo poczekała aż kot będzie mniej sprawny.
Dziś znowu leży w tej budzie i naprawdę nic, ale to nic sama nie jestem w stanie zrobić. Jak mówi dokarmiająca pani więcej robię szkód niż pożytku. Dlatego też wykładam pieniądze , tyle chyba jeszcze mogę zrobić, skromne, ale na tyle mnie stać.