Od zeszłego tygodnia wciąż jestem niewyspana - jakoś ciągle pojawiają się rzeczy do zrobienia, któreś futro potrzebuje dużej dozy miłości i ... jakoś nie wiadomo kiedy jest późna noc i padam na łóżko by po 4-5h wstać i zacząć działać od nowa.
Ostatnio jak byłam na spacerze z Topciem, kociaczek wlazł na sam szczyt choinki (ok. 2 m). Śliczny - pręgowany brązowy z białymi skarpetkami i gorsem. Siedział tam, kręcąc głową jak szpak. Poszłam do domu, zostawiłam Topcia i poleciałam z torbą po kociaka (o ile nie udałoby mu się zejść samemu). Co prawda nadal siedział, ale gdy usiłowałam go zdjąć, udowodnił, że a) potrafi całkiem sprawnie zejść, b) biega szybciej ode mnie, c) potrafi się błyskawicznie schować przed ludzkim okiem. Kurtyna
.