Chyba spróbuję z tym papkiem, bo o ile o 4.30 wszystko poszło dobrze, to o 8.30 jak go zapinałam w smycz zesikał się. Przerwałam mu, ale potem nie sikał na dworze tylko w łazience jak wróciliśmy. Mam chwilowo dość. Zwłaszcza że na jego lanie Kotori zareagowała swoim laniem więc jak nie zwariuję to cud będzie. Ogólnie rzecz biorąc dziś mam naprawdę kiepski dzień.
Głowa mi pęka, na zewnąrz sypie śniegiem jakby mu z a to płacili i zrobiło się buro i depresyjnie (w sensie pogoda do siedzenia w domu z dobrą książką i psem/kotem w objęciach a nie do pracy czy przemieszczania się z punktu A do punktu B).
Edit: świat kończy mi się na Rynku i superjednostce (normalnie mam widok do Silesia Citi Center i Parku Kościuszki) a gdy patrzę w górę na wielkie płatki śniegu lecące w dół mam wrażenie że zaraz się przewrócę (mimo że siedzę bezpiecznie w fotelu). Beware as winter is coming .
Tak dobrze żarło aż zdechło. Znaczy jak sprzątałam kocie kuwety pies podszedł, powąchał i odszedł kilka kroków i się zlał. Więc wylądował w łazience w zamknięciu, nie wstałam przed 4ą żeby go wyprowadzić, tylko o 7.30 się zwlokłam i wyniosłam. Aniołeczek oczywiście z Toperka się zrobił od razu - siku i kupka jak na zawołanie w ciągu 5 minut. Teraz drzemie na samiusieńkim środku pokoju. Piękne słońce za oknem a ja mam oczy zapuchnięte i głowa boli jakby kto pobił. Ala zaczyna charczeć i odmówiła spacerów z Topciem w dniu dzisiejszym bo nie życzy sobie przechorować ferii. Poza tym jutro proszę o kciuki - Basileus miał wczoraj badanie krwi i jak nic niespodziewanego nie wyskoczy to jutro pozbędzie się jajek. Ala zawiezie, ja odbiorę. Pozdrawiamy wszystkich niedzielnie, słonecznie i śnieżnie.
czyli jednak teoria kuwetowa jest wysoce prawdopodobna
trzymaj się, bo cisnienie będzie "tańczyć" w dalszym ciągu
trzymam na Bazylka (pozwolisz, że tak będę na niego mówiła?)
Młoda, nie choruj, na narty w Dolomity zbieraj się (wiem, że jest tam teraz super, mam info z pierwszej ręki - przyjaciółka ok 1szej w nocy wróciła z wypoczynku)
Ale (oprócz łazienki, gdzie kuweta jest otwarta i ewidentnie próbuje do niej nalać, Toper nie leje blisko kuwety (no i pozostałe są kryte. Tak że nie jestem do końca przekonana.
Basileus :Ala - na razie 1:0. Jak się nie da złapać z kastracji nici (przynajmniej dziś)...
Jak na razie sytuacja sikalna w miarę opanowana. Noce i czas gdy jestem w pracy Toper spędza w łazience z lekko uchylonymi drzwiami (żeby nie czuł się odcięty). Wokół kuwetki i pod są rozłożone stare ofertówki i gazetki prezesa spółdzielni mieszkaniowej poświadczające jak on dla nas wszystko - odpowiednie zadanie dla nich to zebranie sików. Jak wracam to wywalam, przecieram szmatą i odwanniam płynem od mycia okien i jest OK.
Coś mnie zmusiło do pójścia do Bigi, mimo że było pół h do zamknięcia. Do 5ego mają po 1zł/szt.
A Basil chyba nieco później pozbędzie się jajeczek - Ala się rozchowała, więc jako że ja w tym tygodniu na rano mam, dopiero w przyszłym tygodniu by jechał.