Podrzucę prześlicznego Witunia.
Małe info dla osób, które może i zdecydowałaby się go adoptować, ale obawiają się konieczności robienia zastrzyków 2x dziennie...
Otóż od ponad roku kot mojej matki ma zdiagnozowaną cukrzycę - i matka, kobieta po 70-tce, typ
histerycznej paniusi w kwestii wszelkich zabiegów
okołokocich nauczyła się szybko sama (!) robić zastrzyki. Nigdy wcześniej nie robiła zastrzyków - ani kotu, ani człowiekowi. A więc jeśli ona nie ma z tym problemu - to nikt, zapewniam, nie będzie miał