Witajcie,
Jestem nowa na forum, za bardzo nie wiem gdzie mam pisać i gdzie są odpowiedzi? I nie potrafię też znaleźć wątku odpowiedniego, który chcę poruszyć.
Dziś dowiedziałam się, że mój roczny kocurek Mefi ma FIV.

Znalazłam go w lutym na ulicy. Zaszczepiłam, odrobaczyłam i od tej pory jesteśmy nie rozłączni. Jestem załamana, nie wiem co mam robić. Czytałam już wszystko na ten temat i tylko jest co raz gorzej. Mefi jest bardzo energiczny, skacze, bawi się, drapie, ma śliczną, świecącą się sierść, zdrowe oczy, uszy i zęby. Jedynym objawem są powiększone węzły chłonne i z tego też powodu udałam się do kliniki weterynaryjnej. Czy jest jakaś możliwość, że choroba naprawdę się nie uaktywni? Przez dwa tygodnie dostawał sterydy z antybiotykami i dopiero po nich miał robione badania krwi. Wet też mnie nieźle nastraszył, boje się, że za niedługo może go nie być, a tego sobie nie wyobrażam. Kolejnym problemem jest to, że razem z Mefim raz w tygodniu jeździmy na wieś do moich rodziców, a tak mieszkamy w mieście i Mefi nie wychodzi, dalej niż na balkon. Latem Mefi zaczął wychodzić na wsi do lasu, trzeba zaznaczyć, że było tam aż 9 innych kotów, wychodzących, ale mieszkających też w domu. Tylko z dwoma z nich się nie dogadał i były bitwy. Od czasu kiedy zauważyłam coś niedobrego izolowałam Mefika od innych. Ale przebywał w miejscach, w których były inne koty, jadł i używał ich kuwet wcześniej. Czy myślicie, że to może mieć jakieś konsekwencje? Czy reszta kotów mogła się zarazić? Wet powiedział, żeby go absolutnie izolować. Stało się też tak, że zniknął nam jeden kot, z którym Mefi się gryzł. Nie ma go już od miesiąca, czy to może mieć coś wspólnego z chorobą Mefika? Co teraz robić? I jeszcze jedna sprawa. Mefi latem ugryzł moją mamę w palec, brała antybiotyki, palec ropiał i ciężko się goił. Czy to też może mieć jakieś konsekwencje?
Proszę napiszcie mi coś więcej, bo jestem naprawdę zrozpaczona.
Z góry dziękuję!
Jola