Bardzo proszę o pomoc, bo jestem kompletnie zielona w temacie łapania kotów za pomocą klatki-łapki
Wczoraj wieczorem, jadąc po syna, w lesie na drodze zobaczyliśmy małego kotka ( ok. 3 m-cy). Wyskoczyliśmy z samochodu i próbowaliśmy go złapać, ale odbiegał na kilka kroków. Kocio ma kk i cały czas głośno miauczał. Wróciliśmy do domu po transporterek, jedzenie, podbierak, latarki. Biegałam po lesie z dwoma starszymi synami próbując go złapać, chwilami tak niewiele brakowało, ale niestety, nie udało się. W pewnym momencie usłyszeliśmy drugie miauczenie - okazało się , że to najprawdopodobniej matka malca. Wydaje mi się, że koty nie są totalnie dzikie, odbiegały na niewielką odległość i przycupywały. Dziś miałam dzień wyjazdowy, właśnie wracam, ale po drodze udało mi się skontaktować z lecznicą, która wypożyczy mi klatkę-łapkę. Mam w związku z tym pytanie: czy od razu postawić dwie klatki, czy raczej tylko jedną? I co ewentualnie włożyć do środka tak, aby zwabić kota, a nie np. lisa? Z góry dziękuję za wszelkie rady