dzięki za wsparcie - zmieniam na: Nelson ma domek

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 06, 2004 18:25 dzięki za wsparcie - zmieniam na: Nelson ma domek

głupio mi pisać z prośbą o pomoc bo dużo ludzi potrzebuje pomocy ale...
ale nie potrafię odmówić kociakowi walczącemu o życie...

zacznę od początku - wczoraj koło 21:00 zadzwonił do mnie chłopak - od naszego wspólnego znajomego dowiedział się, że zajmuję się kotami wziął więc do mnie telefon i zadzwonił mówiąc że ma małego kota, który się przypałętał, kotu coś jest ale on się na kotach nie zna i musi się go jak najprędzej pozbyć, powiedział, że na jego osiedlu jest sporo kotów i przez to stały się już szkodnikami i on sam złapał już i wywiózł kilka na wieś
ten o którym mi mówił napatoczył mu się bo jakiś pies go napadł i poturbował (jak się dziś okazało kociak stracił oko), koleś cały zadowolony z siebie stwierdził, że ma miękkie serce i dlatego zamiast go utopić !! zadzwonił do mnie i że mam natychmiast zrobić coś z tym kotem bo inaczej od go zabije
ledwo udało mi się go przekonać, że musi mi dać przynajmniej z 20 godzin na znalezienie rozwiązania... chłopak miał generalnie postawię roszczeniową - mam problem i musisz go natychmiast rozwiązać bo inaczej kociak zginie

po 21:00 gorączkowo zaczęły się poszukiwania domu i udało się ale tylko na dwa dni
znajoma która opiekuje się ulicznymi kotami przekonała ciocię by przechowała kocurka, ciocia się zgodziła ale w czwartek wieczorem wyjeżdża i kot do popołudnia musi zniknąć z domu po powrocie ciocia może go znowu zabrać do siebie i to na dłużej ale te dwa tygodnie trzeba gdzieś zbunkrować kota

i tu zaczynają się schody - znajoma nie może go zabrać bo ma u siebie maluszki z ulicy, które też ledwo odratowała, one nie są szczepione a kocurek (jak się dziś okazało po wizycie u weta) ma koci katar, zaawansowane zapalenie płuc (z wodą w płucach) oraz uszkodzone oczko, które będzie do usunięcia
ja nie mogę zabrać bo moja mała dwa dni temu była sterylizowana poza tym mam kategoryczny zakaz od męża zresztą kot wymaga domu bez innych kotów i to takiego, gdzie podadzą mu leki i dwa razy dziennie zapuszczą krople

jeśli w ciągu dwóch dni nie znajdzie się dom są tylko dwa rozwiązania
1. schronisko (a to praktycznie wyrok śmierci)
2. prywatna klinika, która jednak kosztuje :( i tu nie byłoby jeszcze problemu gdyby nie fakt, że do tej kliniki w niedzielę przewiozłyśmy rudzielca w krytycznym stanie ze schroniska (o rudzielcu jest oddzielny wątek na forum), wraz z kulką złożymy się na pobyt i leczenie rudzielca, znajoma zapłaciła za weta, leki i w czwartek zapłaci jeszcze za odpornościowy zastrzyk co w sumie już będzie sporo :(
nie mam pojęcia jak policzą w Dolwecie za rudzielca kiedyś jak zawoziłam koty (wtedy też pewnie pamiętacie zbierałam na leczenie małej tricolorki) przy kolejnych kotach brali już tylko za leki ale potem stosunki się bardzo ochłodziły (o tym też pisałam na forum) i nie miałam już móżliwości wozić tam kotów :( teraz szlaki ponownie przetarła kulka i chwała jej za to!
obawiam się jednak, że tym razem policzą normalnie tj. 20 zł za każdą dobę + leczenie - jeśli tak to po zapłaceniu na rudzielca nie będziemy w stanie zapłacić za maluszka

a malec najwyraźniej chce jednak żyć bo znajoma zadzwoniła niedawno by podzielić się radością, że je, ma apetyt, bardzo ciężko oddycha ale widać, że walczy a wetka powiedziała, że jak przeżyje najbliższe dwa dni to już nie będzie zagrożenia życia

w ogóle ten maluch ma niecałe dwa miesiące, ma biało-czarne futerko, jest kocurkiem i wprawdzie go nie widziałam ale ponoć jest bardzo ładnym kotem i nawet po usunięcku tego poszarpanego oczka będzie bardzo ładny... znajoma mówiła, że ma dłuższe niż normalnie futerko

ech co tu gadać - potrzebujemy bardzo Waszego wsparcia i naprawdę liczy się każdy grosz bo każdy dzień w Dolwecie to dzień więcej na szukanie domu i większa szansa na przeżycie

sorry trochę długaśne wyszło ale i sprawa dość pilna, dla tego malucha to kwestia być albo nie być :(
Ostatnio edytowano Wto sie 31, 2004 10:29 przez miki, łącznie edytowano 2 razy
Bemol, Tosiek i Feliks oraz Pchełka za TM i Koleś za TM

miki

 
Posty: 1751
Od: Śro paź 22, 2003 11:23
Lokalizacja: wrocław

Post » Wto lip 06, 2004 20:07

A ja mam w ... to życie, i już. Nie chcę tego widzieć, nie chcę tego czytać, nie, nie i już. Chcę by wszystkie kocie były takie jak moja, wymagające, rozpuszczone i nie nieznające innego kociego życia.
Pozdrawiam

Stara Klara

 
Posty: 590
Od: Pon maja 10, 2004 18:59
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lip 07, 2004 0:40

Stara Klara pisze:A ja mam w ... to życie, i już. Nie chcę tego widzieć, nie chcę tego czytać, nie, nie i już. Chcę by wszystkie kocie były takie jak moja, wymagające, rozpuszczone i nie nieznające innego kociego życia.


Tak nie wolno :( do gory, poki jest nadzieja..
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 07, 2004 0:43

Stara Klara pisze:A ja mam w ... to życie, i już. Nie chcę tego widzieć, nie chcę tego czytać, nie, nie i już. Chcę by wszystkie kocie były takie jak moja, wymagające, rozpuszczone i nie nieznające innego kociego życia.

jesli wszyscy beda tak myslec, kocieta nadal beda umierac na ulicach. Bo nie ma nikogo innego. tylko MY mozemy im pomoc.
I tylko MY jestesmy za ich los odpowiedzialni. Bo przyszly na swiat w wyniku NASZEJ nieodpowiedzialnosci. Ludzkiej.
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Śro lip 07, 2004 8:27

zapłacę za 1 dobę z leczeniem -proszę o namiary-ile mam wpłacić i na jakie konto.

Magdalena

 
Posty: 1513
Od: Sob maja 18, 2002 12:05
Lokalizacja: Warszawa Bemowo

Post » Śro lip 07, 2004 8:30

A nie ma możliwości żeby kociak został u tej cioci w domu i ktoś przychodził do niego chociaż raz dziennie?
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro lip 07, 2004 9:22

odsw.
ObrazekObrazekObrazek

Bomba

 
Posty: 7167
Od: Czw sty 31, 2002 23:09
Lokalizacja: Kielce

Post » Śro lip 07, 2004 11:09

miki, poprosze o namiary, cos wysle :)
Malgorzata,
Wieslaw, Matylda, Bazyli za TM, Rozalia, Kazio,Iwan i mala Klara
Obrazek

Malgorzata

 
Posty: 3775
Od: Sob lip 12, 2003 20:09
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Śro lip 07, 2004 14:05

Ja też prosze o numer konta

Ata

 
Posty: 323
Od: Sob lip 03, 2004 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 07, 2004 18:59

Katy ciocia nie zgodzi się na przetrzymanie kociaka u siebie jak jej nie będzie zresztą kocisko jest w tak ciężkim stanie, że musi być pod troskliwą opieką a ciocia to już starsza pani

no i troszkę inaczej się poukładało - znajoma (chyba łatwiej będzie mi pisać po prostu Ewa) jak zobaczyła w jakim stanie jest kocurek stwierdziła, że ona go cioci nie odda bo ciocia sobie z kotkiem nie poradzi
kociak bardzo ciężko i bardzo głośno oddycha :( dziś był znowu na serii zastrzyków, Ewa trzyma go w zamkniętym, małym pomieszczeniu, stara się zachować najwyższą ostrożność by nie zaraziły się pozostałe maluchy. Właśnie dzwoniła do mnie by powiedzieć, że wbrew wcześniejszym ustleniom kociaka będziemy przewozić nie w czwartek tylko w piątek bo ona musi dopilnować jeszcze podanie zastrzyków na odporność

Ewa generalnie to taka osoba, że jak już zaczyna pomagać kociakowi to staje na głowie by zrobić to jak najlepiej :) problem w tym, że niedługo sama wyjeżdża a wcześniej (czyli na dniach) musi wysterylizować swoją kotkę a wetka bardzo jasno powiedziała, że przed zabiegiem kocurka trzeba gdzieś oddać bo kotce po sterylizacji spadnie odporność (koteczka nie była szczepiona bo ona też z ulicy została zabrana jak była kotna) i do tego te odratowane maluszki u niej które nie były szczepione bo bardzo długo były leczone

staneło więc na tym, że kociątko pojedzie do Dolwetu w piątek i fajnie bo w czwartek do domu idzie rudzielec :)
a w ogóle to przed chwilą się dowiedziałam, że ten kretyn co do mnie zadzwonił i ostatecznie zgodził się przechować koteczka do następnego dnia trzymał go w budzie! zamaist w domu a taki był z siebie zadowolony, że jest super gość co to zwierzętom pomaga :(

przypomniał mi się wątek z forum gazety.pl czy z newsów sprzed kilku miesięcy - jakiś chłopak znalazł maluszka na mrozie, zlitował się i... zabrał go i wsadził na noc do budy a potem pisał na forum co robić bo kotek chyba umiera no i oczywiście kotek nie przeżył

jedyny plus dla chłopaka, co do mnie dzwonił to, że w ogóle zabrał kociaka no i zadzwonił do mnie :)

w piątek jak będziemy maluszka przewozić porobimy zdjęcia (sama go jeszcze nie widziałam tylko przez telefon się informujemy o jego stanie)

to na razie tyle i bardzo dziękuję za oferowaną pomoc! już pisałam na pw - jeśli zostaną pieniążki z leczenia tego kociaczka to przeznaczymy je na ratowanie następnego kota
oby temu maluchowi się udało, jest teraz w najlepszych rękach
Bemol, Tosiek i Feliks oraz Pchełka za TM i Koleś za TM

miki

 
Posty: 1751
Od: Śro paź 22, 2003 11:23
Lokalizacja: wrocław

Post » Czw lip 08, 2004 10:50

miki pisze:staneło więc na tym, że kociątko pojedzie do Dolwetu w piątek


Od siebie dodam jeszcze tyle, że udało mi się z pomocą miki przetrzeć na nowo szlak, przez miki kiedyś wydeptany: udało się nawiązać ponownie współpracę z Dolwetem.

Mamy wiec nadzieję, że w przyszłości uda się uratować jeszcze inne poterzbujące pomocy kocie nieszczęścia :D :D

Pozdrawiam Was wszystkich.
Obrazek
oraz masa kociąt do kochania www.kociezycie.pl

kulka

 
Posty: 929
Od: Pon lip 05, 2004 14:24
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 08, 2004 11:41

Będę dziś w zaprzyjaźnionej klinice i dowiem się ile by policzyli za kocie zabiegi - właściwie koty bezdomne "płacą" grosze lub są darmowo leczone. Niestety kociaka tam nie mozna przetrzymać.

A co do Dolwetu, to kiedyś mój kot miał tam operację po złamaniu nogi. I nie dość że zapłaciłam kupę forsy za zabieg, to potem za zmianę opatrunku i wizyty kontrolne też brali ode mnie niemałe sumy. Ale trzeba im przyznać, że zabieg wykonali fachowo i noga jest jak nowa.

Jagna

 
Posty: 201
Od: Pon kwi 28, 2003 11:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 08, 2004 20:15

Jagna, nie wiem jak traktują 'normalnych pacjentów' ale wszystkie koty, które woziłam ze schroniska traktowali bardzo ulgowo przy trzecim kocie płaciłam już tylko za leki a koty były tam po 4, 5 dni.
Nie wiem jak będzie teraz za rudzielca faktycznie policzyli sobie prawie 100 ale kulka przetrze szlaki i może znowu koszty będą się zamykać w 50 - 60 zł :) nie do wszystkich tam mam zaufanie ale wybierając syfiastą izolatkę w której koty są beznadziejnie leczone i mało który wychodzi a Dolwet w którym może nie wszyscy mają super doświadczenie i tak wychodzi plus dla Dolwetu, całe szczęście, że jest tam p. Ewa - bardzo rozsądna i dobra wetka :)
Bemol, Tosiek i Feliks oraz Pchełka za TM i Koleś za TM

miki

 
Posty: 1751
Od: Śro paź 22, 2003 11:23
Lokalizacja: wrocław

Post » Czw lip 08, 2004 20:19

zapomniałam dopisać - kocurek żyje i najwyraźniej żyć będzie bo najgorze ma za sobą - jeszcze długo będzie leczone zapalenie płuc a potem operacja oka (usunięcie resztek) ale będzie żył!
wetka mówiła, że jest poprawa, cały czas dostaje zastrzyki, do jutra jest jeszze u Ewy (znajomej) ;)

bardzo proszę wszystkich Wrocławian o mobilizację w szukaniu dla malucha domku bo po Dolwecie trzeba go będzie gdzieś umieścić najlepiej na stałe.
Bemol, Tosiek i Feliks oraz Pchełka za TM i Koleś za TM

miki

 
Posty: 1751
Od: Śro paź 22, 2003 11:23
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob lip 10, 2004 14:19

Nie pisałam dalej o kocurku bo termin przewiezienia do Dolwetu wciąż się zmieniał - Ewie troszkę się pozmieniały plany w związku z czym powiedziała, że przetrzyma kocisko u siebie jak najdłuzej się da czyli do poniedziałku.

Kotek lepiej oddycha, najgorsze ma za sobą, dziś dostał jakiś specjalny lek na podniesienie odporności ale nie wiem dokładnie co. Za miesiąc będzie możłiwa operacjia oka - teraz nie można ryzykować narkozy.

Ewy koty zdążyły się niestety zarazić kocim katarem :(

Ostatecznie i nieodwołalnie staneło na tym, że koteczek jedzie do Dolwetu w poniedziałek. Dobre w tym wszystkim jest to, że od przyszłego tygodnia ma wrócić z urlopu doktor Ewa która na pewno się nim dobrze zajmie...
oczywiście pieniążki na leczenie i pobyt kocurka w Dolwecie już są (i tu jeszcze raz ogromnie dziękuję wszystkim) ale powstał problem co dalej?
Ewa wyjeżdża na cały miesiąc, jej ciocia wycofała się z oferowanego na tymczasem domu. Kotek wciąż wyglada bardzo biednie i widać, że jest chory do tego to oczko... ma więc raczej mizerne szanse, że ktoś go zechce przygarnąć. W Dolwecie może być pewnie z tydzień i co dalej???

potrzebny jest dom nawet do czasu operacji oka, potem kocikso powinno wyglądać o wiele lepiej a co za tym idzie łatwiej mu będzie znaleźć dom.

tu ogromna prośba do wszystkich wrocławian - pomyślcie o tym kocurku, pomyślcie gdzie można go przechować aż w pełni wyzdrowieje, po wyjściu z Dolwetu powinien być już na tyle wzmocniony i doleczony, że nie będzie zarażał

skoro udało się go już uratować, skoro przeżyl orszy kryzys i teraz będzie miał w klinice nadal troskliwą opiekę to nie może to pójść na marne a na marte by poszło gdyby nie znalazł się dom i musiałby trafić do schroniska :(

pytajcie, pytajcie i jescze raz pytajcie czy ktoś nie mógłby go przygarnąć nawet na miesiąc
Bemol, Tosiek i Feliks oraz Pchełka za TM i Koleś za TM

miki

 
Posty: 1751
Od: Śro paź 22, 2003 11:23
Lokalizacja: wrocław

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 168 gości