Wierzyłam, że się uda i udało się, połowicznie... Najważniejsze, że nie odszedł w kociarni, na słomie jako jeden z trzydziestu kociąt. Był kochany, otoczony opieką, tulony w ramionach. Dziękuję dziewczyny, że dałyście z siebie wszystko dla niego. Wierzyłam, że wyrośnie z niego piękne i zdrowe kocisko... Bardzo mi przykro, że to nigdy nie nastąpi
Cały czas pamiętam też o Szpuleczce...
Czekam na dzień kiedy w tym wątku będzie weselej