Kotków nadal nie ma. Codziennie noszę jedzenie : zawsze po 19. W miseczkach z dnia poprzedniego niczego nie ma , ale to nie świadczy o obecności kotków , mogły zjeść pieski .Wczoraj postawiłam jedną miseczkę pod krzakiem / tam gdzie zawsze / a resztę trochę dalej , tam są gęściejsze krzewy i sucho . Czekałam ok. godziny i żadnego kotka nie było . We wtorek i dzisiaj była moja córka i też nic , ja niestety siedzę w pracy . Dzisiaj spróbuję jeszcze zanieść im ciepłe gotowane mięsko z kurczaka po godz.23 może przyjdą . Zbyt późno przeczytałam informację od Ewy Mrau , o Karmicielkach ze szpitala . Wcześniej do nich dotarłam i trochę się posprzeczałyśmy . Może gdzieś ukryły kotki ,przed takim okaleczeniem jak wizyta i weta i ew. sterylizacja - tego się trzymam , bo nawet nie chcę myśleć , że ktoś przeze mnie je wygonił / to wrócą / lub zrobił im krzywdę . Pochodziłam trochę między blokami nawołując nawołując , ale też bez efektu .
Co do Frida - to bez zmian , dalej robi awanturę pod drzwiami . Wczoraj strasznie krzyczał , ja udawałam , że nie słyszę . Efektem była kupa i siusiu pod oknem w pokoju . Zastanawiam się czy on krzyczy , bo chce wrócić do swojego rewiru , czy też zapomina gdzie ma kuwetę i domaga się wypuszczenia w celach fizjologicznych . Pokój , w którym najchętniej przebywa , i gdzie stoi jego kuweta jest na piętrze , a wrzeszczy pod drzwiami na parterze . Pokój , w którym się załatwił jest również na parterze . Tylko , że miał do wyboru kuwetę w łazience i na półpiętrze . We wtorek będę z nim u weta na kontroli , zrobimy szczepienia i umówię czyszczenie zębów z kamienia , to porozmawiam . Nie podoba mi się kolor jego kupy , jest bardzo jasna , jak przy schorzeniach wątroby . Do tego bardzo gwałtownie reaguje na dotyk w tylnej części grzbietu , nawet bardzo delikatny . Mam wrażenie , że go tam boli . Dużo śpi , właściwie całe przedpołudnie przesypia zwinięty na półce . Ma do dyspozycji : materiałowy domek, kanapę i fotel wyściełane miękkimi kocykami , a wybiera dość niską i małą półeczkę .Położyłam na nią materacyk czerwony od Ewar , bo on go bardzo lubi . Pierwszego dnia pobytu ułożył się na nim i ubijał go łapkami . W innym przypadku takiego gestu nie widziałam . Resztę kotków ignoruje , nawet Malucha nie jest w stanie go rozruszać . Parska na nią jak podchodzi do półki , na której leży i nie reaguje jak ona korzysta z jego kuwety .
Apetyt ma wspaniały , preferuje mięso i mokrą karmę , ale i suche długo nie postoi . Muszę go dokarmiać na górze , bo z innymi kotkami je niewiele i szybko odchodzi od miseczki . Tylko jak dałam śmietanę , to szybko zjadł swoją porcję i wygonił od miseczki Pana Kota . Zjadł obie porcje , nie zdążył do pozostałych , bo dziewczyny się pospieszyły .
Jak jestem w domu , to zaraz go wyciągam z półki , głaszczę i staram się zabawić . Wieczorem sam schodzi na dół do pozostałych domowników - niestety najczęściej zaraz dochodzi do drzwi i wrzask . Codziennie przed snem zabieram go do sypialni , niestety rozpoczyna wrzask i muszę odnieść go na piętro . Od piątku zaczynam spać w gabinecie z Fridem . W stosunku do moich wnuków jest łagodny , chętnie się z nimi bawi i zapomina o wrzaskach pod drzwiami . Niestety w tygodniu rzadko u mnie bywają . TŻ-ta zaatakował bez powodu , skacząc mu na plecy . Trochę go poturbował , gdybym nie widziała to bym nie uwierzyła i TŻ się go boi .
Śmieję się z niego , że widocznie zbyt cuchnął obcymi damskimi perfumami i kocistego wkurzył .
Rozmawiałam z wetem telefonicznie , czy by mu nie sprawić obróżki z feromonami policzkowymi ,
ale wet się obawia , że sama obróżka może go denerwować .
Teraz to już mam w domu samych dziwaków i ekscentryków - kotom też się udzieliło . Alka śpi teraz w szafie i tam najchętniej się bawi , bo Malucha nie dawała jej spokoju na szafie zresztą jak zauważył TŻ z półki widać przez otwarte drzwi pokoju jej kuwetę .Opróżniłam jej półkę bo co zrobić . Pan Kot urzęduje na wybiegu, a jak wejdzie do domu to poza posiłkami ukrywa się przed Maluchą nie wiadomo gdzie . Malucha , powinna być już sterylizowana , ale mimo iż pochłania wszystko co się do jedzenia nadaje , w ilościach hurtowych nie ma odpowiedniej wagi i wetka chce jeszcze poczekać . Rujki na pewno nie było jeszcze .Jest bardzo drobniutka . Wobec czego po wybiegu biega w majtach i na smyczy tak na wszelki wypadek , co prawda w okolicy brak niekastrowanych kocurów i na wybieg teoretycznie żaden obcy kot nie ma możliwości wejścia , ale z tymi ciążami to różnie bywa u ssaczych samiczek- cytat z TŻ . Biega głównie w pionie , jest zwinna jak wiewiórka . W domu stale trzeba zdejmować ją z karniszy . Dziwnym trafem firanki i zasłony są całe . Przeskakuje z mebli . TŻ się boi , żeby jej jakaś sroka krzywdy nie zrobiła , więc do szeleczek ma przywiązane dzwoneczki . Oczywiście na wybiegu bywa wyłącznie pod nadzorem TŻ , bo to jego pupilka . Jak nie biega to on ją nosi na rękach . Jedyny pożytek z tego , to przymusowe biegi za kotką i odrobina ruchu na świeżym powietrzu dla TŻ / zawsze twierdził , że nie lubi kotów i jest zdecydowanym psiarzem / . Sprawy kuwetkowe też stoją na głowie . Pan Kot chodzi na sedes , Alka też próbuje , ale ostatnio wygodniej jest jej siusiać do wanny . Swojej kuwety pilnuje nie wiadomo przed kim , bo jej potrzebna jest raz dziennie . Malucha naśladuje Pana Kota , napadając go w trakcie korzystania z toalety - więc podłoga w łazience jest myta bez przerwy , jednocześnie przekrada się do kuwety Alki i już jest wojna i piach w połowie mieszkania . Najrzadziej odwiedza własną kuwetę , bo jeszcze jest ta Frida .Frid jak pisałam , nie wiadomo czy ma sklerozę czy w tym domu wariatów się zagubił .
To na razie tyle .