Czarne Diabły Tasmańskie VIII - życie codzienne DT i śmierć

**Adopcje: 11 >>**

Bywa
[*]
Czasem innego wyjścia nie ma.

Dziś dzień migrenowy jakiś. Nawet mi się światełka załaczyły przez oczkami.

Babka coś dziś nie w sosie, ale jednak saszetkę na kolację wciamałą. Teraz się pucuje, słyszę. Kurczę, żeby ona tak równomiernie jadła, ja się wykończę ze stresu, no :roll:

Charlie z Miśką dają mi popalić, chyba je do wybielacza wrzucę :twisted:

zawarły pakt o nieagresji? :strach:

Wprost przeciwnie, urywają sobie łby a mi przy okazji demolują dom :evil:

sezon grillowy czas zacząć :twisted:

Oddaj Miśkę, mam do małej małpy słabość :mrgreen:

Do Charliego nie :twisted:

Z przyjemnością, u mnie chowa się po kątach

. Charlie gratis :mrgreen:

, naprawdę nie skorzystasz??

Dziękuję, postoję :twisted:

Mam dobre wytłumaczenie -ze względu na Popiołka nie mogę mieć w domu zakapiora, jeszcze mu ranę urazi...

Dranie Cię usłyszały, bo dziś rano demolują kuchnię wspólnie i w porozumieniu :twisted:

. Najlepszym miejscem na zapasy jest miska chrupek :roll:

Babcia mnie martwi, w nocy już niewiele zjadła, rano foch, odwrócona tyłem do mnie

. Saszetka jest błe, szynkę konserwową można rozważyć

. Syczy i kuwetuje, ale boję się, że to już blisko

W dzień znikło trochę szynki konserwowej i sosu z whiskasa

. Teraz ciamie podroby, zawsze coś ... resztę podrobów Charlie pracowicie rozpaćkał po kuchni :201436

.

Babciula

trzymam nieustająco.

Charlie artysta :twisted:

tworzy z natury.

Babcia zjadła troszkę podrobów a chlipie saszetkę, niestety, raczej sosik niż zawartość

. O zgrozo i wstydzie, nie miałam w szufladzie winstona 7 mórz tylko jakiegoś woła :roll:

Wróć, jednak wcina też kawałki saszetki

, przed wyjściem nałożę jej drugie pół :ok:

Dziś była konsultacja u Wetki Prowadzącej ... mamy wydane leki na kolejny tydzień, podkręcamy leczenie na tyle, na ile się da w przypadku Babci. Na szczęscie Babcia ciamka niewiele ale systematycznie. Ponieważ najlepiej wchodzą jej sosiki, zainspirowana Mechusiem u jopop :wink:

wzięłam jej Medicare - właśnie się tankuje :ok:

. Ufff ... dopóki je, dopóty możemy kombinować. Do wetki ma komórkę (choć jej nie naużywam) a lecznica jest całodobowa ...
Kochani, leczenie Babuni nabija sporą sumę

i znacznie obciąża konto fundacji. Wiem, że jest wielu potrzebujących i że święta drenują kieszenie, ale jeśli komuś został jakiś grosik, to Babunia nie pogniewa się o wpłatę:

Fundacja Szanowny Pan Kot
Bank BGŻ 96 2030 0045 1110 0000 0303 8260

Pamiętajcie, żeby w tytule wpłaty zawrzeć "darowizna na cele statutowe" (wtedy można będzie odliczyć w przyszłorocznym PIcie :wink:

) no i zaznaczyć, ze to dla Babuni Nowej. Wszystkie te środki będą przeznaczone na pokrycie faktury za leczenie i leki wydawane przez weta. Leki na receptę, akcesoria medyczne, jedzenie itp. kupuję sama.

Rano tylko szynka byla do przyjecia

. Zobaczymy co ubedzie przez dzien ...

Babcia Nova mnie wykończy nerwowo. Rano był foszek na jedzenie prawdopodobnie ... z przejedzenia :roll:

. W dzień przyjął się Gourmecik, whiskas był beee . Na walkę przy podawaniu leków siłę miała :twisted:

. Porcyjka Medicare została wciamkana razem z talerzykiem, właśnie ogrzewa się druga, na noc :roll:

Co ciekawe, po Medicare, pomimo, ze to płynne i bezresztkowe, jest silny odruch żołądkowy i kupa :wink:

Nie ma to jak entuzjazm z powodu kociego g...na :mrgreen:

Babcia żwawo ciamka, w nocy dojadła Medciare, teraz leci saszetka :ok:

. Ja wiem, ze to po sterydzie, ale dobre i to ...
Miśka przyjęła taktykę plątania się tuż poza zasięgiem rąk, przyglądania każdej czynności i panicznego uciekania jak się ruszę w jej kierunku :roll:

. Ileś razy dziennie dziwię się, czemu mi spod nóg w panice ucieka czarny owal :roll:

Czarne Diabły Tasmańskie VIII - życie codzienne DT i śmierć

Kto przegląda forum