Kocia przeprowadzka

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 05, 2004 9:21 Kocia przeprowadzka

Zakladam ten watek w nadziei, ze podzielicie sie ze mna swoimi doswiadczeniami i moze mi moje chroniczne zamartwianie sie troche przejdzie... :oops:
Wczoraj przywiezlismy z TZetem nasze kociawy z Poznania do nowego domu w Krakowie. Byly biedactwa na prochach, czego i tak pozalowalam od razu, bo wygladaly przerazajaco z wywroconymi oczami i otwartymi pyszczolami :? przerobilismy im caly tyl samochodu na koci przedzial, zeby w klateczkach siedziec nie musialy. Ale ani jedno ani drugie nie pomoglo: piszczaly i miauczaly duza czesc trasy (wyszlo ponad 7 godzin niestety)... a teraz sie zamartwiam, jak im sie bedzie w nowym mieszkaniu podobac... Pchelka na starcie wszystko obsyczala :( i sniadania skubanice nie zjadly... :( za to Myche energia roznosi, wiec chyba jest nadal soba :twisted: jeszcze niczego nie zdemolowala, ale wszystko przed nia :twisted:

Ktos z Was juz sie przeprowadzal ze swoimi kotami (zwlaszcza na drugi koniec Polski :twisted: )? jak Wasze pociechy to zniosly?
Ash + Mysza + Luciano Pavarotti + ADHD tego ostatniego...
Obrazek

Ash

Avatar użytkownika
 
Posty: 2215
Od: Pon lis 17, 2003 9:55
Lokalizacja: Rio de Janeiro

Post » Pon lip 05, 2004 9:28

Ash, ja jechałam tydzień temu z kotami do Krakowa z Bydgoszczy. Pociągiem, 8 godzin. Z tym że nasze koty dość spokojnie znoszą podróż i nie dajemy im żadnych uspokajaczy. Hacker się trochę ślinił (tak się u niego lekki stres zaznacza), a poza tym był spokój, bez miauków i protestów. Wiemy już, że nasze koty trzeba przewozić w jednym transporterze, bo inaczej drą mordy i rozpaczają, że siebie nie widzą.
Po przyjeździe zaczęły od razu eksplorować, aptetyty w normie, kupki i sioo też. Dzięki Kasce i jej TŻtowi miały prawie od razu siatkę na balkonie, więc zajęły sie obserwacjami ornitologicznymi.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lip 05, 2004 12:16

To ja mam chyba niezwykłego kota 8O
W piątek pojechałam z Aisha w okolice Międzyzrojów z Warszawy. Wyszło około 650 km. Koteczka nawet nie marudziła. Całą drogę albo spała, albo zwiedzała auto. Nie przewoże jej w transporterku, bo mi jej strasznie żal. Potem były przechadzki po plaży, pływałyśmy łodeczka, chociaż kicia nie bardzo lubi kołysania, ale kaczki w szuwarach wynagrodziły mało stabilne podłoże :wink: Spacerowała po tawce, na czas posiłków zostawała na kwaterze. Apetyt dopisywał, zero stresu i problemów. Wczoraj wracałysmy do W-wy. Nastepne 650 km. Pod koniec trasy była juz bardzo zmęczona. Usypiała na moich kolanach. Po powrocie do domu od razu odżyła, poganiała za piłka, zjadła i poszła spać. Nie wiem czy to normalne zachowanie u kotów, ale ja Aishe zabieram na każdy wyjazd i poza jednym wypdakiem, keidy kicia poszła zwiedzać podmurówkę pod domkiem kempingowym, nie mam z nią żadnych problemów :D
Obrazek
Fanaberia i Aisha

Ann_pl

 
Posty: 3889
Od: Pon sty 13, 2003 10:46
Lokalizacja: wawa

Post » Pon lip 05, 2004 12:18

U Dyzia to zalezy od humoru - czasami łazi po samochodzie (też nie wożę go w transporterku) i przeraźliwie zawodzi albo śpi na kolanach.

Staramy się go wozić samochodem od czasu do czasu, żeby się przekonał, że to nic strasznego. Ale potem i tak przez kilka dni się do nas nie odzywa :roll:
Obrazek

Szelmaa

 
Posty: 15821
Od: Pon maja 24, 2004 10:59
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Silverblue i 239 gości