Mimi to dojrzała kotka, około 8 lat.
Poczatek swojego życia spędziła w mieszkaniu w bloku jako kotek niewychodzący. Potem jej Pan zaczął zabierać ją ze sobą na ogródek działkowy aż w końcu ją tam zostawił. Podobno kicia płakała przy oknie i nie chciała dalej siedzieć w 4 ścianach i ja nawet w to wierzę. Być może jeszcze zrozumiałabym gdyby jej Pan, który zostawił ją na tych działkach, wysterylizowałby koteczkę i opiekował się nią. Niestety ta rola szybko mu się znudziła. Nie wiem dokładnie jak długo Mimi mieszka na działkach, ale już w zeszłym roku spędzała więcej czasu na ogródku mojego taty niż u swojego "Pana". Ten na upomnienia mojego taty ciągle jeszcze obiecywał, że się swoją kotką zajmie. Nie zajął się.
Ja na działce u mojego taty bywam niezbyt często, ale już nie mogę patrzeć jak facet miga się od odpowiedzialności za swojego kota. Poza tym Mimi urodziła jakieś 2 tygodnie temu 5 kociąt. Oczywiście na działce u mojego taty. Jest to jej drugi miot w tym roku. W pierwszym urodził się 1 koteczek z niedowładem tylnych nóg. Pan Mimi pozbył się problemu zanim zdążyłam cokolwiek zrobić. Mój tata jeździ na działkę i karmi mamę, ale to jest wszystko co może zrobić. Złości się, że to przecież nie jego sprawa, ale sumienie nie pozwala mu zostawić Mimi bez opieki. Tata jest starej daty i uważa sterylizację za samo zło, daje kici mleko a royala przeplata z parówkami, czyli robi to co uważa za najlepsze. Stara się chłop, choć nieudolnie. Kotki rosną, robią się coraz, śmielsze i coraz ciekawsze. Zaczynają już opuszczać swoją budkę. Jest coraz zimniej i kotki z pewnością marzną. Na działkach jest coraz mniej ludzi a to oznacza coraz więcej spacerowiczów z psami. Ludzie spuszczają psy ze smyczy, a te gonią jak dzikie po całym terenie i traktują małe kotki jak zabawki. Tylko w zesżłym roku mój tata w okolicach grudnia znalazł w pobliżu swojej działki 3 około 4 miesięczne, zagryzione kocięta. Boję się, że i te maluch spotka taki los. No i jest oczywiście Mimi. Już nie zamierzam pseudo pańcia pytać, czy się kicią zajmie. Chciałabym, aby niunia miała dom. Mimi jest boska, milusińska, przylepna, zupełnie nie agresywna i cudnie zsocjalizowana. Może ktoś chciałby mi jakoś pomóc

Zdjęcia rodzinki:
Malców jest 5. 4 dziewczynki i 1 chłopczyk.2 dziewczynki są biało rude z przewagą białego, 2 dziewczynki są bure z odrobiną rudego, chłopczyk jest biały z małą czarną plamką na końcu ogonka i drugą czarną plamką nad oczkiem.

Chłopczyk

Dziewczynki biało rude wyglądają tak

Dziewczynki bure z rudym wyglądają tak

Na koniec zdjęcie mamy i apel o pomoc. Może ktoś mógłby... dać Mimi choć tymczas



Jeśli ktoś mógłby zrobić jakieś ogłoszenia, wstawić maluchy na fb będę wdzięczna. Ja sama też oczywiście robię. Niestety mogę tylko tyle. Mam dwoje dzieci, dwa psy i kota, który miał być tymczasem, ale już nie jest. Po 2 miesięcznej przerwie pracuję na 1/2 etatu i to dopiero od miesiąca. Utrzymanie naszej rodziny w większości spoczywa na moim mężu i nie odważę się obciążyć naszego już i tak skromnego budżetu kolejnymi zwierzakami. Nie chciałabym jednak pozostawić Mimi i jej rodziny na pastwę losu, mrozu i nieodpowiedzialnych właścicieli, którzy pozwalają swoim psom na urządzanie polowań na działkowe kocięta. Kociaków na działkach jest mnóstwo. jedni o nie dbają ja mogą inni trują i mordują. Może choć tej rodzince uda się pomóc.